Niespecjalnie przepadam za produkcjami z segmentu „okruchy życia” w których głównymi bohaterami są nastolatkowie. Z czysto prozaicznego powodu, okres dorastania mam już dawno za sobą a i problemy współczesnej młodzieży są mi kompletnie obce. W przypadku „Beztroskiego Kempingu” lub jak kto woli „Yuru Camp” jest jednak zupełnie inaczej. Manga należy do szeroko pojętego grona obyczajówek i bohaterami są nastolatki, ale tytuł czyta się z niemałą satysfakcją, zapewniając sobie sporą dozę relaksu po ciężkim dniu pracy.
Pragnęłoby się krzyknąć: „młody byłem, pod namiot jeździłem i dobrze się bawiłem… jednak z biegłem lat odrobinę przytyłem a ciepły śpiwór na kanapę zamieniłem…”. Właśnie wokół „beztroskiego” odpoczynku na łonie natury, będzie kręciła się cała historia tego tytułu. Jeżeli szuka ktoś produkcji w której wartka fabuła i wyraziści bohaterowie są najważniejszym elementem tytułu – ta manga zdecydowanie nie jest dla niego. Jeśli jednak pragnie ktoś chwili relaksu bez zbędnego zastanawiania się o co tak naprawdę chodziło autorowi, „Beztroski kemping” jest tym co powinien kupić. Tytuł działa relaksująca i uspokajające lepiej wszystko inne.
Już na samym początku poznajemy dwójkę bohaterów: Rin i Nadeshiko. Nastolatki to dwa zupełne przeciwieństwa siebie (Rin – spokojna, małomówna, nieprzepadająca zbytnio za towarzystwem i uwielbiająca odpoczywać na łonie natury samotnie z dobrą książką; Nadeshiko – to zaś wulkan pozytywnej energii, przy której zdecydowanie nie będzie można poznać znaczenia słowa „nuda”). Dwa różne charaktery które połączy wspólna pasja. Właśnie to spotkanie kompletnie odmieniło życie wspomnianej Nadeshiko, która dopiero co przeprowadziła się do nowego miasta i stwierdziła, że „biwakowanie” to świetna zabawa i jednocześnie najlepszy sposób aby poznać nowych przyjaciół. Zresztą niedługo później zapisuje się ona do szkolnego grona miłośników „kempingowania” i snuje plany wspólnych wypraw i dobrej zabawy z nowymi znajomymi.
Jak już wcześniej wspomniałem manga zgodnie z tytułem skupia się na „aktywnościach na łonie natury”. Autor nie tylko stara się zaprezentować ciekawe miejsca w których miłośnicy natury będą mogli spędzić niezapomniane chwili (o tym więcej w później) ale również co ważniejsze wprowadza on czytelnika w tą dość wymagającą i skomplikowaną formę relaksu. Nieobeznana w temacie Nadeshiko, stopniowo poznaje wraz z czytelnikiem najważniejsze aspekty bezpiecznego kempingowania. Począwszy od podstawowych informacji na temat sprzętu (namioty, śpiwory itp.) poprzez różne formy rozpalania ognia po bardziej złożone aktywności.
"Mała ciekawostka na którą zwrócą uwagę pewnie jedynie starsi czytelnicy. Jednym z najważniejszych przedmiotów kempingowego wyposażenia dziewczyn – okazuje się telefon. Staje się on nie tylko narzędziem niezbędnym do komunikacji ale również obiektem dzięki któremu można pochwalić się światu zarówno pięknymi widokami jak i tym co właśnie się zjadło. Cóż takie mamy czasy…"
Większość zaprezentowanych produktów kempingowych jest tutaj opisana z podaną cenę (w rodzimym wydaniu przeliczoną na złotówki). Jest to element, który niespecjalnie przypadł mi do gustu. Młody czytelnik który tego rodzaju formę spędzania wolnego czasu ma dopiero przed sobą, może odnieść mylne wrażenie, że taki rodzaj aktywności wymaga sporego nakładu finansowego. Nic bardziej mylnego: „nie głębokość portfela a chęć szczera zrobi z ciebie kempingowego globtrotera”. Zdecydowanie nie potrzeba do tego namiotu wykonanego z najnowszych materiałów czy też śpiwora z wełny merynosów pozwalającego przetrwać nawet na terenach podbiegunowych. Stary poczciwy namiot który zalega gdzieś w piwnicy niejednego domu , nadmuchiwany materac pamiętający czasy młodości rodzic, ciepły koc i już można rozpoczynać swoją przygodę. Oczywiście każdy lubi wygodny i nie ma nic złego w tym aby jeśli kogoś na to stać zapewnił sobie odpowiedni komfort ale nie jest to niezbędne. Momentami miałem wrażenie, że autor sonduje czytelników i niedługo postanowi dorobić współpracując z konkretnymi firmami aby w kolejnych częściach pojawiały się kadry typu: „wygodny sen tylko z materacem firmy x w cenie 1000 jenów”.
Jeżeli chodzi o przedstawione w mandze miejsca są one jak najbardziej realne. Autor opisuje dość znane w Japonii komercyjne kempingi w których każdy chętny zazna kontaktu z dziką przyrodą przy jednoczesnym dostępie do przynajmniej podstawowych wygód (to już nie te czasy kiedy rzeka i pole kukurydzy na biwaku były pożądanymi obiektami ). Zaprezentowane lokacje mogą być dla wielu czytelników wielkim zaskoczeniem, którzy Japonię utożsamiają głównie z masami ludzi i błyszczącymi w tysiącach kolorów neonami, przyciągającymi wzrok każdego turysty i autochtona. Ponad 55% terenów Kraju Kwitnącej Wiśni (szczególnie północ kraju) to miejsca w których każdy miłośnik natury poczułby się jak w raju. Mowa tutaj nie tylko o spokojnych terenach wiejskich ale również o obszarach na których obecność człowieka to zupełna rzadkość.
Jeżeli chodzi o oprawę artystyczną „Beztroskiego kempingu”, prezentują się ona naprawdę dobrze. Kreska jest ładna i wpadająco w oko, postacie szczegółowe a obrazy natury wyraziste i zachęcające do poszukania w sieci prawdziwych zdjęć zaprezentowanych w mandze terenów. Jako osoba obdarzona niewielkim pokładem talentu artystycznego na pewno nie mogę profesjonalnym okiem ocenić całości wizualnej tytułu, ale jako laik mogę napisać, że powinna ona przypaść do gusty większości potencjalnych odbiorców.
Warto a nawet trzeba wspomnieć o rodzimym wydaniu mangi. Wydawnictwo Dango do każdego egzemplarza zakupionego w formie przedpłaty dołożyło kilka wartych uwagi dodatków. Obok samego "dania głównego" znalazło się miejsce dla kolorowej kartki z grafiką (tą samą co na kolorowej stronie tytułu), ładnego notesika oraz kolorowej broszury opisującej miejsca odwiedzone w tytule, okraszone stosownymi zdjęciami (szkoda, że samych informacji zawartych w tym dodatku jest tak niewiele – chciałoby się ich znacznie więcej). Właśnie w przypadku tego ostatniego elementu (chociaż tutaj mogę się mylić, więc proszę mnie nie brać za słowo – opieram się na informacjach znalezionych w sieci a Internet jak wiadomo to miejsce bezkresnej wiedzy i czasem niemiłosiernych bredni) w oryginalnym Japońskim wydaniu jest on integralną częścią wydania opisując bardziej szczegółowo zarówno zaprezentowane kempingi jak i okoliczne tereny zachęcając do ich odwiedzenia.
Tak jak na wstępie napisałem produkt wydawnictwa Dango mogę polecić z czystym sumieniem każdemu kto szuka prostego tytułu zapewniającego masę frajdy i relaksu. Nie wiem jak będą wyglądać kolejne tomy ale jeśli utrzymają podobny poziom to zarówno autor jak i osoby odpowiedzialne za Polskie wydanie, powinni domagać się od czytelników sowitego dodatku za efektywną sesję antystresową.