W co gracie w weekend? #291: Yakuza 0 Miku i Luka NFS Shift 2 Umineko oraz Borderlands - squaresofter - 24 marca 2019

W co gracie w weekend? #291: Yakuza 0, Miku i Luka, NFS Shift 2, Umineko oraz Borderlands

Chciałem napisać w najnowszym W co gracie w weekend? o moich wyczynach w Sekiro, ale gra jeszcze do mnie nie doszła, więc muszę odłożyć to na później. Dziś zajmę się grami, które absorbują ostatnio sporo mojego czasu. Z jednym wyjątkiem są to tytuły, o których już czytaliście na łamach niniejszego cyklu, a więc Yakuza 0, Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone, Need for Speed Shift 2 Unleashed, Umineko oraz Borderlands. Jeśli chcecie to dorzućcie trzy grosze od siebie do tematu w komentarzach.

Yakuza 0

Informacje

Platforma: PS4

Producent: Sega CS1

Data wydania: 24 stycznia 2017r.

Gatunek: Przygodowa gra akcji

Jakiś czas temu pisałem już o Yakuzie, gdyż postanowiłem z początkiem roku o tym, że wezmę się w końcu na poważnie za grę Segi. Nie ruszałem jej przez ostatnie dwa miesiące, ale oddałem już remake Resident Evil 2 znajomemu, więc mogę się pochwalić, że odpaliłem wreszcie przygody Kazumy i Majimy. Skończyło się na tym, że mam już na liczniku 50 godzin i nie poddaję się nawet po serii porażek w Mahjongu.

Do tej pory myślałem, że cykl gier wideo zatytułowany Yakuza opowiada o perypetiach japońskiego gangstera, ale Kazuma to młody Bóg. Wymiata na parkiecie dyskoteki, jest niezrównany z mikrofonem w barze karaoke, jego mały samochodzik nie ma sobie równych na specjalnie do tego przygotowanym torze, obija mordy cwaniakom, z których wypada na ulicę po sto milion jenów, znajduje w ciasnych zakamarkach Kamurocho karty telefoniczne z japońskimi aktorkami porno, które w trakcie trwania gry jeszcze się nie urodziły i pomagał nawet przy reżyserii klipu Michaela Jacksona pt. Thriller. Czy jest coś, czego on nie umie? Wątpię.

Nie zależy mi na szybkim przejściu tej japońskiej produkcji, więc staram się chwytać za co tylko mogę, a że gra Segi atakuje gracza z każdej strony nowymi mingrami i przeróżnymi zadaniami pobocznymi, to dotarłem jedynie do trzeciego rozdziału gry i zobaczyłem przez chwilę Goro Majimę. W tym tempie powinienem się uwinąć z Yakuzą w ciągu kilku miesięcy albo i lat.

Ekran statystyk pokazuje mi, że ukończyłem tytuł w 27%. Mam poważne wątpliwości czy zaliczę go na 100%, bo żeby poznać dobrze grę akcji Segi nie wystarczy odpalić daną aktywność poboczną, ale trzeba jeszcze w niej wymiatać.

Doskonałym przykładem są tu rzutki, gdzie pierwsze potyczki z bywalcami klubu Vincent nie należą do najtrudniejszych, tak gdy w grę wchodzi dziesięć milionów jenów, to potrafią rzucać na zawołanie dwudziestki i dziewiętnastki liczone potrójnie. Na dodatek ciężko trafić w tarczę z takim przeciwnikiem, bo przed pojedynkiem stawia kolejkę i cały obraz się rozmywa po pijaku. Musiałem wznieść się na wyżyny moich umiejętności, żeby odzyskać straconą wcześniej gotówkę. Na całe szczęście wziąłem się w garść po wcześniejszym blamażu i trafiałem tylko i wyłącznie w sam środek tarczy.

Choć ekonomia Yakuzy 0 jest absurdalna i czasem przypomina to, co się teraz dzieje w Wenezueli, bo inaczej nie mogę odbierać gry, w której jedzenie kosztuje do kilku tysięcy jenów, zakup zdolności bitewnych głównych bohaterów jest liczony na miliardy jenów a jakiś nieznajomy oferuje nam pięć milionów jenów za spojrzenie na zestaw trzech kart telefonicznych, tak wymagające minigry, wciągająca jak bagno fabuła i dający ogromne możliwości system walki to zabawa na dziesiątki jak nie setki godzin nawet dla tych graczy, którzy zamierzają Yakuzę 0 tylko ukończyć. Ci, którzy chcą ją zmasterować mogą zapomnieć o wolnych chwilach na długi czas.

Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone

Informacje

Platforma: PS4

Producent: Crypton Future Media + Sega

Data wydania: 10 stycznia 2017r.

Gatunek: Gra rytmiczna

Skoro jesteśmy już przy wymagających grach Segi, to nie sposób nie wspomnieć o moim ulubionym narzędziu tortur dla palców i stawów, czyli o japońskiej grze rytmicznej zatytułowanej Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone. Lubię do niej wracać od czasu do czasu. Nieraz już o niej pisałem i mam nadzieję, że dane mi będzie to robić dalej. Nie wszystko mi w niej wychodzi a jak widzę piosenki na ekstremalnym poziomie trudności, to czasem żałuję że się urodziłem, ale też źle bym się czuł gdyby każda gra była samograjem z automatyczną regeneracją zdrowia. Wychowałem się na Super Mario Bros. z NESa, więc gry wymagające od gracza ciągłej koncentracji i dające możliwość pracy nad jego umiejętnościami manualnymi to coś stworzone dla mnie. Gry, które nie stawiają żadnych wyzwań nie potrafią dać mi należytej satysfakcji.

Poza tym piosenki Miku i jej znajomych dają mi chwilę wytchnienia przed kolejnymi wyzwaniami związanymi z grami wideo.

Dziś chciałbym zaprezentować utwór World’s End Dance Hall, czyli jedną z dwóch pierwszych piosenek Miku, jakie usłyszałem.

W 2013 roku, kiedy startowałem z tym cyklem w innej częsci internetu, to właśnie ten kawałek zagościł u mnie na blogu. Nie było mnie wtedy stać na pełną grę, więc musiałem się zadowolić demem. Bardzo spodobał mi się wtedy element rywalizacji tanecznej Miku oraz Luki. Do dziś uważam go za jeden z najlepszych duetów obu wokaloidów. Ten szalony teledysk i sceny z dwoma dziewczynami robiącymi taneczną rozróbę na ulicy, później na platformach samochodowych a na samym końcu wspólny lot na smokach są we mnie wciąż żywe.

Nie rozumiem więc dlaczego Japończycy nie wykorzystali tamtego klipu w Future Tone tylko zrobili nowy, który wygląda jak zlepek losowych miejscówek z gry a nie efekt pracy jakiegoś reżysera z wizją. Na całe szczęście piosenkę ratują trochę nowe stroje zaprojektowane dla wirtualnych gwiazd a muzyka jak dostarczała mi odpowiedniego przyrostu adrenaliny kilka lat temu, tak robi to dalej.  Ten utwór idealnie nadaje się jako ostatnia rzecz do przesłuchania przed ewentualnym końcem świata. Szczególnie dynamiczny refren to coś, co zostaje na długo w pamięci wielbicieli hologramów i syntetycznych głosów.     

Need for Speed: Shift 2 - Unleashed

Informacje

Platforma: PS3

Producent: Slightly Mad Studios

Data wydania: 31 marca 2011r.

Gatunek: Gra wyścigowa

O, a tej gry nie widziałem od wieków. W tamtym roku bardzo chciałem wrócić do Shifta 2 i pograć z innymi graczami po sieci, ale odszedłem z niczym po wielu nieudanych próbach połączenia się z Autologiem. Zadzwoniłem w tej sprawie nawet do biura obsługi klienta Electronic Arts, ale zbyli mnie tłumacząc się, że nie wspierają już tego tytułu. Wydało mi się to dziwne, tym bardziej, że serwery dalej w nim działają, pomimo tego, że do najświeższych ta wyścigówka nie należy i dalej można do niej zakupić dodatki.

W  tym roku postanowiłem jeszcze raz spróbować swojego szczęścia i gdzieś na stronie EA zobaczyłem, że problem z połączeniem z Autologiem może być spowodowany albo z Originem, albo z kontem EA. Na oba się zalogowałem i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki udało mi się wpisać do Autologa i odpalić tryb sieciowy. Bardzo mnie to ucieszyło, bo mogłem wykorzystać do gry sejw sprzed kilku lat, na którym trochę już wyjeździłem. Musiałem trochę pogrzebać w ustawieniach, bo automatyczne hamowanie przeszkadzało mi w opóźnianiu momentu hamowania na zakrętach, co utrudniało mi wygrywanie wyścigów.

Dalej denerwuje mnie, że ta gra nie ma zaimplementowanego systemu karania za uderzanie czyjegoś samochodu a karze za ścinanie trasy. Jedynym sposobem na uniknięcie tego mankamentu jest szybka jazda lub powtarzanie wyścigu od nowa, jeśli w nasz tył wpakuje się cała stawka ścigających nas wozów.

Gra oferuje dostęp do wielu znanych marek samochodów i prawdziwych tras, złożony system tunningu oraz możliwość wzięcia udziału w przeróżnych typach zawodów. Nie ma zmiennych warunków pogodowych, ale przejechanie konkretnej trasy nocą wymaga wielkiej koncentracji. Autorzy zastosowali ciekawy system wynagradzania graczy, który chcą szlifować swój talent wyścigowy. Jeśli przejedziemy dane okrążenie nie wyjeżdżając ani razu poza obręb trasy lub nie uczestnicząc w żadnej krasie otrzymamy dodatkowe doświadczenie. Sytuacja przedstawia się analogicznie z idealnym pokonywaniem zakrętów podczas wyścigu.

Po kolejnych awansach na wyższe poziomy doświadczenia otrzymujemy olbrzymi zastrzyk gotówki, którą możemy spożytkować na usprawnienia danego wozu albo zakup jakiejś nowej bryki.

Żałuję, że w grze muzyka leci tylko w menu, bo wpadła mi w ucho a chciałbym posłuchać czegoś innego podczas wyścigów niż tylko ryków samochodowego silnika lub pisk opon. To wielkie niedopatrzenie ze strony autorów. Sami zresztą możecie jej posłuchać i ocenić.

Umineko no Naku Koro ni – Rondo of the Witch and Reasoning

Informacje

Platforma: PS3 (gra ogrywana na PC w postaci moda)

Producent: Alchemist + 07th Expansion

Data wydania: 26 grudnia 2010r.

Gatunek: Dojin soft, visual novel

Nawet nie wiem kiedy to się stało, że dotarłem do drugiego odcinka w remake’u Umineko? Czyżby to przez to, że najlepsze sceny z tej japońskiej visual novel są jeszcze lepsze z dodanymi głosami głównych bohaterów?

A może duży wpływ na to ma fakt, iż dopiero od momentu pojawienia się Złotej Wiedźmy Bezkresu Beatrice zaczyna się prawdziwa zabawa w tej historii? Bez niej tak naprawdę nie wiemy kto postanawia dokonać rzezi na rodzinie Ushiromiya. Jedyne co pozostaje w takiej sytuacji mordowanym co chwila bohaterom, to wzajemne oskarżenia dotyczące tego kto jest prawdziwym mordercą oraz motywy tej prerażającej zbrodni a najlepsze w całym Umineko jest to, że odpowiedzi na te pytania dostarcza nam nie sama historia a to kim jesteśmy i w co wierzymy.

Gdy rechocząca Beatrice pojawia się w końcu na scenie to przerażenie i niepokój odczuwany wcześniej przez wszystkich nabiera wreszcie realnych (lub fantastycznych jak kto woli) kształtów. Słuchanie tysiącletniej wiedźmy i jej głosu pełnego pogardy dla zwykłych smiertelników to prawdziwa rozkosz. Jej uwodzenie śmiertelników, zapatrywanie się na miłość jako na najważniejszy budulec świata i sycenie się problemami miłosnymi innych to coś, co chyba nigdy mi się nie znudzi a bez czego nie wyobrażam sobie opowieści o mewach, które przestały łkać i słuch o nich zaginął.

Nie mam pojęcia jak mogłem przejść w tamtym roku Umineko bez dubbingu? Ten remake to naprawdę fachowy kawał kodu, który jeszcze bardziej przekonuje mnie do tego, że obok Steins;Gate i Clannada jest to jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku opowieści graficznych a może nawet jedna z najlepszych historii w grach wideo.

Umineko ma tak wciągający a zarazem trudny do zinterpretowania scenariusz, że pewne jego niuanse potrafię wychwycić i w pełni docenić dopiero przy jego drugim poznawaniu. Zegar już odlicza kolejne minuty i sekundy do startu kolejnej demonicznej ruletki, której stawką jest olbrzymie bogactwo oraz życie ludzkie.  

Borderlands

Informacje

Platforma

Producent: Gearbox Software

Data wydania: 23 pażdziernika 2009r.

Gatunek: Rpg akcji, strzelanina pierwszoosobowa

Koniec dodatku w Borderlands 2 z papierowym rpgiem, w którym mistrzem gry była Tina a wtórowali jej bohaterowie z pierwszej części Borderlands bardzo mnie wzruszył. To było piękne podsumowanie dwóch części tej znakomitej serii. Przyznam się bez bicia, że nie spodziewałem się takiej gry na emocjach po cyklu, który powstał głównie po to, by rozśmieszać graczy na każdym możliwym kroku. Wspomnę tylko, że Borderlands 2 parodiuje nawet Dark Souls i jedno z jego zadań pobocznych polega na rozpaleniu ognisk i zebraniu dusz. Wtedy nasz zleceniodawca odzyskuje utracone ciało, rzucając do nas na odchodne, że Pandora to niebezpieczne miejsce, w którym musimy uważać na to, żeby nie stracić człowieczeństwa. Jako wielki fan artystycznej wizji produkcji, nad którymi pieczę trzyma Hidetaki Miyazakiego pozostało mi w tej sytuacji jedynie śmiać się do rozpuku. Dlatego też, gdy miałem załzawione oczy na końcu tego dodatku postanowiłem, że nie rozstanę się z Borderlands.

W jedynce zrobiłem już co prawda wszystko, ale jeden z moich kolegów nagabuje mnie ciągle na wspólną grę, więc musiałem znowu wrócić na Pandorę. Ukończyłem Borderlands już trzykrotnie (raz na X360 i dwa razy na PS3), ale postanowiłem, że nie rozstanę się z tym mikstem fpsa i rpga dopóki nie zdobędę w nim maksymalnego, sześćdziesiątego dziewiątego poziomu syreną Lilith. Na chwilę obecną mam sześćdziesiąty czwarty. Wcale się nie zdziwię, jeśli przejdę Borderlands czwarty raz zanim uda mi się tego dokonać. Borderlands 2 może i jest lepszy od jedynki, ale to pierwsza część za sprawą muzyki Jespera Kyda ma ten niepowtarzalny klimat opustoszałego świata pełnego psychopatów i wariatów, który prędzej wbiją komuś nóż w plecy niż mu pomogą.

To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat Sekiro. Jestem bardzo ciekaw jak wypada kolejne dzieło jednego z najbardziej utalentowanych japońskich twórców gier ostatniej dekady.

squaresofter
24 marca 2019 - 16:45