W życiu każdego miłośnika literatury sci-fi, przychodzi taki moment, że ma on ochotę na coś nowego. Coś, co jest mniej skomplikowane w swoich złożeniach za to pełne wartkiej akcji i widowiskowości. Jeżeli jest ktoś właśnie na takim etapie swoje ziemskiej egzystencji, to seria Hajmdal Dariusza Domagalskiego, jest właśnie dla niego.
Na rynku jest wiele pozycji z gatunku space oper, które pokazują ziemian w przeróżny możliwy sposób. Jedne jako zdobywców, jednostki pokonujące kolejnych przeciwników i zdobywające nowe terytoria, inne jako raczkującą rasę, która może stać się łakomym kąskiem dla bardziej rozwiniętych cywilizacji. Niewiele jest jednak dzieł, w których zarówno Ziemia, jak i jej mieszkańcy nie istnieją. Błękitna planeta stała się dawno zapomnianą historią. Ziemia wiele stuleci temu została zniszczona w niewyjaśnionych okolicznościach. Ocalała garstka ludzi, którzy w momencie tragedii przebywali poza granicami naszego Układu Słonecznego. Zmuszeni oni byli do odnalezienia się w nowej rzeczywistości i egzystencji w bezkresie kosmosu bez własnego miejsca do życia. Ocaleli podejmowali się każdej możliwej pracy, od zajęć czysto fizycznych po kosmiczne piractwo i służbę najemną w obcych wojskach. Minęły stulecia i nowe pokolenia całkowicie zapomniały o swoim dziedzictwie. Na horyzoncie pojawiło się jednak malutkie światełko nadziei wielki plan, który miał na celu ponowne odbudowanie rasy ludzkiej. Początkiem nowej drogi miał być potężny okręt „Hajmdal” mający za zadanie ochronę układu Epsilon Eridani, zamieszkiwanego przez rasę Togarian, która nie tylko zbudowała ów jednostkę, ale również pozwoliła osiedlić się ludziom na jednej z wybranych planet. Wszystko było na dobrej drodze do sukcesu przedsięwzięcia, ale los bywa przewrotny i złośliwy. Rasa ludzka będzie musiała stanąć do wyniszczającej walki, od której będzie zależeć ich życie.
Książka zdecydowanie nie jest dla kogoś, kto lubuje się w rozbudowanej, głębokiej i pełnej tajemnic fabule. Pierwszy tom serii Hajmdal jest nastawiony głównie na akcję, która pokrywa niemalże 80% całej treści. Lądowe potyczki, wielkie kosmiczne bitwy, wiecznie nabuzowane testosteronem wojsko, w którym dochodzi do mniejszych lub większych spięć. Tergo rodzaju treści jest tutaj mnóstwo i na pewno nie pozwoli się ona nudzić czytelnikowi o ile jest miłośnikiem tego rodzaju literatury sci-fi. Bardziej złożona fabuła i migająca gdzieś w oddali ciekawie zapowiadająca się tajemnica, są tutaj tylko małymi dodatkami. Bardziej wymagający czytelnik, który poszukuje w literaturze „science fiction” pewnej dozy realizmu, będzie niestety mógł zarzucić autorowi pewne braki w treści naukowo-technologicznej. Oczywiście można od twórcy wymagać zdobycia pewnego rodzaju wiedzy na dany temat, zanim przystąpi on do tworzenia książki. Nie jest to jednak niezbędne, aby stworzyć naprawdę dobre dzieło sci-fi. Bądźmy szczerzy ilość osób, które będą zwracać uwagę na to, czy dany okręt zachowuje się w próżni zgodnie z prawami fizyki, podczas scen walk kosmicznych, będzie raczej niezbyt duża. Zresztą jednostki takie na pewno nie będą sięgać po literaturę nastawioną głównie na widowiskowość, wybierając bardziej „ambitne” dzieła. Kolejnym zarzutem, jaki można wystosować przeciwko pierwszej części serii Hajmdal, jest brak wyrazistych bohaterów. Mamy tutaj do czynienia ze sporą liczbą opisanych postaci, ale żadna z nich nie jest na tyle charakterystyczna i charyzmatyczna, aby mocniej zapaść w pamięć. Pozostaje mieć nadzieje, że ten element w późniejszych tomach ulegnie znaczącej poprawie.
Specyfika książki, jak i cała jej forma sprawia, że będzie to doskonałe dzieło dla nastoletniego czytelnika, który na pierwszym miejscu stawia widowiskowość. Oczywiście bardziej dojrzały odbiorca również może się przy niej dobrze bawić, ale tylko pod warunkiem, że od samego początku podejdzie do książki jak do literatury „science fiction” mającej zapewnić prostą formę rozrywki.
Po lekturze pierwszego tomu serii trudno wyrokować, w jaką stronę pójdzie dalej autor. Czy nadal będziemy mieć do czynienia z sci-fi akcji, w którym najważniejszą rolę ogrywają kosmiczne bitwy? Być może pokusi się o większe rozwinięcie fabuły i niektórych wątków idąc w coś bardziej złożonego (może coś w stylu Stargate Universe lub Star Trek: Voyager). Na chwilę obecną Hajmdal Początek podróży, to dobra prosta i szybko czytająca się kosmiczna opowieść, która pozwala na chwilę relaksu.
Radosław „Froszti” Frosztęga
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Drageus Publishing House.