Dragon Ball Z: Broly - Second Coming w 11 tweetach - Brucevsky - 1 sierpnia 2019

Dragon Ball Z: Broly - Second Coming w 11 tweetach

Broly%20-%20Second%20Coming

Rok 1993 był bez wątpienia wyjątkowy dla fanów uniwersum Dragon Ball, którzy otrzymali dwa bardzo dobre filmy pełnometrażowe, z Brolym i Bojackiem, a w anime mogli śledzić trzymający w napięciu turniej Cella. Wysoką formę trzeba było utrzymać, więc na 1994 rok zaplanowano premierę kinówki, w której potężny Broly powracał, szukając zemsty na Goku. Jak wypada wspomniana produkcja? Zapraszam na kolejny odcinek przeglądu. Tradycyjnie omawiam film w 11 tweetach.

UWAGA, tekst tak napakowany spoilerami, jak Broly mięśniami.

1. Broly - Second Coming jest umieszczony chronologicznie siedem lat po pierwszej bitwie potężnych Saiyan. Wiele się od tego czasu zmieniło. Goku zginął w walce z Cellem, Gohan dorósł, a Trunks zyskał kompana do dziecięcych zabaw w postaci Gotena. Z początku dowiadujemy się tylko tyle, że ciężko ranny Broly rozbił się w kapsule gdzieś w odludnym miejscu Ziemi.

2. Akcja zawiązuje się w chwili, gdy szukający smoczych kul Videl, Goten i Trunks trafiają do pewnej wioski, którą terroryzuje mordercza bestia. Przyjaciele zawierają z szamanem układ, w myśl którego odda im swoją kulę, jeśli pozbędą się zagrożenia.

3. Bohaterowie wykonują zadanie bez większych trudności, omyłkowo przyjmując, że monstrum to po prostu wielki dinozaur z okolicznych gór. Przy okazji nieświadomie wybudzają śpiącego nieopodal Broly’ego, którego problemy psychiczne tylko się pogłębiły. Wystarczy dźwięk płaczu Gotena, by wróciły najgorsze wspomnienia krzyczącego noworodka Goku i Saiyanin znowu poczuł żądzę mordu.

4. W tym momencie zaczyna się festiwal nielogicznych sytuacji, które przyjmuje się z coraz większym zażenowaniem. Poczynając od sceny, w której Videl próbuje walczyć z Brolym, film z każdą minutą coraz bardziej oddala się od mrocznego, brutalnego klimatu, który miała pierwsza kinówka z legendarnym Super Saiyaninem.
5. Na pole walki szybko wkraczają Goten i Trunks, co zapoczątkowuje trwającą przez ponad połowę filmu zabawę w kotka i myszkę. Dzieciaki są wyraźnie słabsze od przeciwnika, ale mimo to ten nie jest w stanie szybko się z nimi uporać. Duży dysonans poznawczy, gdy pamięta się, jak Broly katował swoich rywali w poprzednim filmie.

6. W pewnym momencie przyjaciele postanawiają wezwać Shenlonga, by uzyskać niezbędną pomoc. Trunks zostaje przynętą i umiejętnie unika wroga, a gdy nawet zostaje złapany w morderczym chwycie, wychodzi z opresji cało… obsikując go. Właśnie na taki poziom zeszli twórcy.

7. Nadzieje na nieco poważniejsze i efektowniejsze walki wzbudza pojawienie się Gohana. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że twórcy nie stworzyli choćby jednej interesującej sekwencji z udziałem obu herosów.

8. Broly - Second Coming wieloma fragmentami ociera się wręcz o parodię, choćby poprzez fakt, że tytułowy zły przez 99% produkcji powtarza tylko Kakarotto w różnym tonie. Możecie wyobrazić sobie więc, jak wypadają sceny, w których Gohan stara się z nim rozmawiać…

9. Największy zwrot akcji? Moment, gdy Gohana przed niechybną śmiercią ratuje tradycyjnie Piccolo wywołuje tylko złośliwy uśmieszek, ale sekundy później twórcy decydują się wyciągnąć ciężkie działa i spróbować zaskoczyć widza. Jak? Pokazują, że w stroju Piccolo na ratunek przybył w rzeczywistości… Krilan. Wyjaśnione jest to krótkim – zawsze chciałem spróbować. Występ ziemskiego wojownika kończy się parę sekund później, gdy obrywa pociskiem energetycznym i wbity w ścianę, traci przytomność.
10. Z tweetów w tej recenzji wylewa się krytyka, ale nie może być inaczej, gdy film ignoruje poziomy mocy i marnuje potencjał herosów w takim stylu. Na finał dostajemy pojedynek na pociski energetyczne. Broly długo ma przewagę nad wspólną kamehamehą Gohana i Gotena, ale w pewnym momencie w tajemniczych okolicznościach zjawia się „duch” Goku, z którego pomocą bracia przechylają szalę na swoją stronę.

11. Filmowe uniwersum Dragon Balla miało wcześniej wzloty i upadki, ale tak spektakularnego spadku formy nie pamiętam. Broly - Second Coming rozczarowuje na każdym polu i zupełnie rozmija się z oczekiwaniami, które widzowie mogli mieć po pierwszym filmie z legendarnym Saiyaninem. Gościnny występ Goku, brak Piccolo i Vegety, mała liczba ciekawych wymian ciosów i praktycznie brak historii w tle składają się na obraz jednego z najgorszych dzieł z Dragon Ball w tytule. Spore rozczarowanie. 2/10.

Zapraszam na dyskusji i zachęcam do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami w komentarzach.

Brucevsky
1 sierpnia 2019 - 18:13