Manga Szkolne Życie! 1-4 - recenzja - Froszti - 1 sierpnia 2019

Manga Szkolne Życie! 1-4 - recenzja

Szkolne życie zdecydowanie do łatwych i przyjemnych nie należy. Co prawda są szkolne wycieczki, festiwale i najlepsi przyjaciele, ale  z drugiej strony mamy ciągły stres, trudne egzaminy, rówieśników i nauczycieli, którzy za wszelką cenę chcąc cię ugryźć no i oczywiście matematykę. Tak jak wspomniałem szkolne życie, nie jest usłane różami, jest to ciągła walką o przetrwanie.

Historia zaczyna się dość niewinnie, kilka początkowych stron pierwszego tomu to normalna szkolna rzeczywistość. Roześmiani uczniowie biegający po korytarzach i czekający na dzwonek, nauczyciele pilnujący wesołej dziatwy, grupki przyjaciół pomagających sobie wzajemnie w szkolnych klubach. Wszystko to jednak jest tylko mrzonka, a dawny świat przestał istnieć, pochłonięty przez krwiożercze i wiecznie głodne zombie. Nikt nie wie, jak doszło do tej tragedii i czy ktokolwiek jest bezpieczny. Szkoła stała się ostatnim bastionem dla grupki nastoletnich dziewczyn oraz jednej nauczycielki. Tylko im udało się przetrwać dzień zero i od tego momentu jakoś egzystują w tym dziwnym zniszczonym świecie. Placówka edukacyjna jest samowystarczalna pod wieloma względami, nie oznacza to jednak, że dziewczyny mogą czuć się bezpieczne, boleśnie się o tym przekonują pod koniec pierwszego tomiku. Część druga to wymagająca i niebezpieczna ekspedycja do centrum handlowego w poszukiwaniu zapasów, które są niezbędne do przeżycia.  Po raz pierwszy możemy zobaczyć, jak wygląda świat poza murami szkoły i jego wygląd nie napawa optymizmem w sprawie ewentualnego ratunku. Pojawia się również nowa postać, która dołącza do tytułowego klubu Szkolne Życie. Tomiki trzeci i czwarty pokazują jeszcze dokładniej egzystencję dziewczyn i ich codzienną walkę, zarówno fizyczną, jak i psychiczną z nową rzeczywistością. Pojawiają się również pewne wątki, rzucające więcej światła na całą historię.

Sam pomysł na mangę jest tak absurdalny i zarazem ciekawy, że nie można napisać o nim złego słowa. Zamysł połączenie licealistek i apokalipsy zombie już wcześniej pojawił się na naszym rynku, więc nie można powiedzieć, że jest to powiew świeżości, jeśli chodzi o japoński komiks. Tym razem całość zaprezentowane jest jednak inaczej, z wyraźnie mniejszą ilością dorodnych biustów i latającej na prawo i lewo bielizny.  W Szkolnym życiu cała tragedia ludzkości i wałęsające się zombiaki, są tylko tłem dla głównych bohaterek. Dziewczyny stanowią tutaj główną treść fabularną, która pokazuje to, jak radzą sobie w nowym świecie i jak stopniowo uświadamiają sobie, że pomoc może nigdy nie nadejść. Każda z nich jest inna pod względem charakteru i inaczej radzi sobie ze stresem i smutkiem.

Yuuri Wakasa jako przewodnicząca klubu, dba o sprawy organizacyjne, to od niej zależy racjonowanie pożywienia i energii, która jest niezbędna do ich funkcjonowania. Z pozoru spokojna i ułożona a tak naprawdę przeżywa wewnętrzne katusze, których stara się jednak nie uwidaczniać.  Kurumi Ebisuzawa to trzon ofensywny grupy. Jako była członkini klubów sportowych doskonale razi sobie z patrolowaniem szkoły i pozbywaniem się nieproszonych gości. Wykonuje ona najgorszą i najcięższą z możliwych prac, często będąc zmuszona do pozbycia się zombiaków, które wcześniej byli jej kolegami/koleżankami. Na koniec żywiołowa i wiecznie uśmiechnięta Yuki Takeya, której radość dostarcza wszystkim pozytywnej energii i napawa optymizmem w ciężkich czasach. Dziewczyna cierpki jednak na syndrom wyparcia i dla niej, wszystko jest tak jak kiedyś.

Świetnym dodatkiem są umieszczone na samym końcu każdego tomiku, treści pozwalające odrobinę rozjaśnić sytuację, w której znajdują się licealistki. Dodatki te występują one w postaci dokumentów, dzięki którym można wysnuć przypuszczenie, że apokalipsa wcale nie była taka przypadkowa, albo prywatnych notatek pokazujących, że każdy kolejny dzień to masa wyrzeczeń i poświęceń ze strony bohaterek.  Dzięki takiemu zabiegowi w mandze cały czas utrzymuje się klimat tajemniczości, który bardzo powoli jest rozwiewany. Całości dopełnia szczypta naprawdę dobrego humoru, która świetnie wpasowuje się w klimat tytułu.

Rysunki w mandze prezentują się poprawnie, nie ma jednak tutaj mowy o czymś oszałamiającym i mocno zapadającym w pamięć. Postacie są wyraziste a ich styl rysowania, ma w sobie pewien urok, tam gdzie ma dominować mrok i strach, jest on wyraźnie wyczuwalny. Nieźle prezentują się nawet tła, które  w odpowiednich kadrach są pełne szczegółowości i głębi. Dużą zaletą tytułu są wyraziste i kolorowe obwoluty, które od razu wpadają w oko.

Szkolne życie to pozycja, która kiedyś przelotnie zwróciła moją uwagę, ale sam tytuł nie brzmiał nazbyt zachęcająco. Spodziewałem się po nim kolejnej typowej szkolnej obyczajówki a tutaj takie miłe zaskoczenie.  Nie nazwę mangi wybitną i nie będę pisał pieśni pochwalnych na jej temat, do genialności jej jeszcze bardzo daleko. Mamy tutaj jednak do czynienia z tytułem dobrym, mającym dość ciekawy pomysł na siebie i z historią która może ewoluować w coś naprawdę interesującego. Warto zainteresować się tym dziełem, szczególnie jeśli lubi się komiksy powiązane z zombie oraz szuka się czegoś intrygującego pod wieloma względami.

Radosław „Froszti” Frosztęga



Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.

Froszti
1 sierpnia 2019 - 10:53