Recenzja mangi: Badaczka mitycznych bestii - Froszti - 27 września 2019

Recenzja mangi: Badaczka mitycznych bestii

Wydawnictwo Waneko zaczyna coraz bardziej rozpieszczać miłośników dobrych mang na naszym rynku, wypuszczając kolejne świetne tytułu. Do tego zacnego grona, na dość wysokim miejscu, można zaliczyć dzieło Badaczka mitycznych bestii. Tytuł, który jednoznacznie sugeruje magiczną i baśniową treść i dokładnie tak jest, zarówno pod względem historii, jak i rysunków.

Smoki, wiwerny, bazyliszki i dziesiątki, jeśli nie setki innych potężnych i prastarych stworzeń, żyje w magicznym świecie, gdzie jakoś koegzystują one zarówno ze zwykłymi zwierzętami, jak i ludźmi. Człowiek zdecydowanie nie jest tutaj na szczycie łańcucha pokarmowego i musi żyć ze świadomością, że gdzieś obok niego są o wiele potężniejsze istoty. Matka natura dba jednak o równowagę w przyrodzie i jakoś różnym gatunkom udaje się współistnieć obok siebie. Niestety czasem dochodzi do sytuacji nieprzewidzianych, kiedy to magiczne stworzenia mogą stanowić zagrożenie dla człowieka. W tym momencie na scenę powinien wkroczyć Inspektor Mitycznych Bestii, który należycie rozwiąże problem, oczywiście o ile tylko znajdzie na to czas. Jego miejsce może zająć Badaczka Mistycznych Bestii, która ma równoznaczne uprawienia, a jej głównym zajęciem jest podróżowanie po całym świecie i analiza magicznych stworzeń. Jedną z nich jest Ferry Ehhena, urocza młoda osóbka, której towarzyszy mały chowaniec i potężny tajemniczy strażnik.

Mamy tutaj do czynienia z mangą, którą trudno jest jednoznacznie zakwalifikować do jednego gatunku komiksowego. Mamy tutaj do czynienia z tytułem z pogranicza shonena i seinena. Świat fantasy, pełny magicznych bestii wypełniony mocno refleksyjną fabułą, może być czymś, co zaciekawi naprawdę szerokie grono odbiorców. Historia z samego początku wydaje się łatwa, prosta i przyjemna, dając wrażenie połączenia klimatu „Alicji w krainie czarów” i „Mushishi”. Uczucie „podobieństwa” do wymienionych pozycji, jednak dość szybko mija i manga już zaledwie po kilku stronach wyraźnie pokazuje, że nie ma zamiary, tylko kopiować sprawdzonych schematów, ale dodaje również coś od siebie. Początek to krótkie luźno powiązane ze sobą historie, których głównymi bohaterami są magiczne stworzenia. Każde z nich zachowuje się inaczej i w inny sposób zagraża człowiekowi, a zadaniem Badaczki, jest ochrona zarówno tych bestii, jak i ludzi (co często prowadzi do sprzeczności interesu). Cała historia być może nie należy do najwybitniejszych a pewne luki i niedopowiedzenia pozostawiają pewien niedosyt, ale w całości mamy tutaj do czynienia z naprawdę dobrze napisanym scenariuszem pełnym przygodowej treści. Obok wartości czysto rozrywkowych, tytuł posiada również sporo poważanej treści, dającej czytelnikowi możliwość chwilowej refleksji nad tym, co właśnie przeczytał i zobaczył.

Warstwa artystyczna mangi prezentuje się wręcz magicznie, doskonale wpasowując się w klimat i treść tytułu. Rysunki to małe dzieła sztuki, które dopracowane są w najdrobniejszych detalach, niezależnie od tego, czy zajmują całą stronę, czy tylko jej malutki wycinek. Wszystko jest doskonale wpasowane w swoje miejsca, mroczne kadry emanują czernią i niepokojem a tak gdzie historia staje się luźniejsza, z rysunków epatuje urok i piękno.

Rodzime wydanie to manga typu 2w1, solidne klejenie nie powinno przysporzyć problemów podczas czytania. Zastosowana czcionka jest wyraźna, nie zanotowałem również żadnych wpadek językowych. Grafika na obwolucie mangi jest doskonale dobrana oddając klimat tego, co czeka czytelnika wewnątrz.

Badaczka mitycznych bestii to pozycja świetna pod wieloma względami jednak nie można ją nazwać wybitną. Magiczny klimat wylewający się zarówno z historii, jak i rysunków jest urokliwy i doskonale sprawdzający się przy bardzo szerokim gronu odbiorców, jednak nie jest niczym nowym, co w mniejszym lub większym stopniu można było zobaczyć w innych tytułach. Dopiero jednak tutaj całość pewnych schematów została odpowiednio połączona i dopieszczona, dzięki czemu powstało bardzo dobre dzieło, które można polecić każdemu, kto szuka czegoś, co zapewni mu chwilę miłej rozrywki.

Radosław Frosztęga



Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.

Froszti
27 września 2019 - 10:15