The Promised Neverland #1 - #5 - Froszti - 15 grudnia 2019

The Promised Neverland #1 - #5

The Promised Neverland to kolejna pozycja od wydawnictwa Waneko, przy której każdy niezależnie od wieku poczuje dziecięcą ciekawość i fascynację, podczas łapczywego pochłaniania kolejnych rozdziałów serii. Shōnen, który od pewnego czasu określa się mianem jednej z najlepszych mang ostatniego okresu i zdecydowanie nie ma w tym nic przesadzonego.

Grace Field House to z pozoru zwykły sierociniec, który stał się domem dla 38 małych podopiecznych. Dzieciaki pozbawione swoich rodziców, nauczył się szybko kochać siebie nawzajem, traktując wszystkich jako swoje rodzeństwo. Ich nową „mamą” stała się kobieta opiekująca się tym przybytkiem, która troszczy się o nie najlepiej jak tylko potrafi. To wystarczy, aby dziecięcy śmiech rozbrzmiewał nieustannie w murach domostwa. Pyszne jedzenie i masa dobrej zabawy, jednym odstępstwem od tego lukrowego szczęścia są tylko liczne testy mające zwiększyć inteligencję podopiecznych. Wszyscy traktują to jednak jako cześć swojej codziennej rutyny i czerpią z tego radość. Spośród wszystkich dzieciaków najlepsze wyniki w tego typu zadaniach osiągają Emma, Norman i Ray. Trójka najstarszych dzieci, która pomaga „mamie” w opiece nad resztą licznej dziatwy. Sielska idylla kończy się jednak pewnego dnia, kiedy to sierociniec opuszcza mały Conny, która jak jedno z wielu przed nią dzieci znalazła nową kochającą rodzinę. Dziewczynka zapomina jednak swojego ukochanego króliczka, którego chcą dostarczyć jej Emma i Norman, zanim opuści ona placówkę. Przez zupełny przypadek odkrywają oni przerażającą, demoniczną i krwawą prawdę, która skrywa się pod szyldem Grace Field House. Sierociniec to farma, na której zamiast produktów rolnych, hoduje się dzieci, które stają się pokarmem dla demonów. Dwójka ta nie poddaje się jednak przytłaczającej rozpaczy i zaczyna planować ucieczkę wraz z pozostałym „rodzeństwem”. Zaczyna się psychologiczna walka pomiędzy nimi a ich opiekunką, która skrywa wiele tajemnic. Każdy kolejny dzień to trenowanie i planowanie. Przedostanie się przez mur okalający rezydencję to jednak dopiero początek problemów. Zewnętrzny świat może być równie niebezpieczny i zabójczy jak ich dalsze życie na farmie.

Zapomnijcie o widowiskowych walkach i zapierających dech w piersiach akcjach. Tego w tym shōnenie nie znajdziemy (przynajmniej w pierwszych pięciu tomach). Zamiast tego warto przygotować pokaźną dawkę lecytyny, bo to, co przygotowali dla czytelników twórcy Kaiu Shirai - historia, Posuka Demizu - rysunki, wydusi z szarych komórek pełnie ich mocy. The Promised Neverland to psychologiczny thriller fantasy z domieszką horroru, przy którym zdecydowanie nie ma chwili na nudę, a ilość słowa czytanego potrafi naprawdę mile zaskoczyć. Jest to jednym z tych tytułów, które fascynują czytelnika, pozwalając zapomnieć o otaczającym nas realnym świecie, którego kolejne tomy pochłania się z niekłamaną przyjemnością i cięgle odczuwa się syndrom „jeszcze jednego rozdziału”. Początkowo cały scenariusz może wydawać się zbyt groteskowy i przekombinowany, ale z każdą kolejną stroną nabiera niesamowitej głębi.

Stworzony przez twórców fantazyjny, przerażający świat przyszłości jest mocno enigmatyczny i na swój sposób fascynujący. Nie chcę specjalnie doszukiwać się potencjalnych źródeł pomysłu na tego typu historię, tym bardziej znając odmienne podejście Japończyków do okresu II Wojny Światowej. Jednak pewne skojarzenia nasuwają się same: traktowanie ludzi jak bydło hodowlane, oznaczanie ich numeryczni tatuażami. Jedno jest pewne, tajemniczość i liczne niedopowiedzenia są jedną z głównych sił napędowych mangi, która mocno odróżnia tę serię od dziesiątek innych publikacji. Tutaj nic nie jest oczywiste, a nawet jeśli jakaś sprawa zostanie rozwikłana to twórcy momentalnie, rzucają czytelnikowi pod nos kolejny wątek, który jeszcze bardziej gmatwa historię i sprawia, że w jego głowie rodzi się tysiące myśli.

Już od pierwszego tomu przed czytelnikiem zostają postawione dwa bardzo ważne pytania, które będą miały wpływ na odbiór całej serii. Lepsze jest szczęśliwe życie w niewiedzy czy prawda, nawet jeśli jest przerażająca? Czy jesteś w stanie poświęcić część swojego człowieczeństwa, aby ratować samego siebie, czy może będziesz umieć odnaleźć w sobie ziarno bohaterskości? Odpowiedź na nie zdecydowanie nie będzie prosta, ale pokazuje również jak istotną rolę w komiksie, będzie ogrywał wątek psychologiczny. Każdy z pojawiających się tutaj bohaterów jest emanacją typowo ludzkich cech, pragnień i obaw o przyszłość. Umieszczenie w tego rodzaju historii dziecięcych postaci nadaje całemu scenariuszowi jeszcze większej dramaturgii i złożoności. Zarówno Emma, Norman, jak i Ray to świetnie wykreowani bohaterowie nadający ton całej fabule. Pozostali młodociani odgrywają tutaj znacząco mniejszą rolę, ale na pewno nie są tylko tłem, niektórzy z nich są ważnym elementem plany ucieczki. Świetnie pokazana jest również złożoność postaci dorosłej. „Mama” pełniąca tutaj początkowo rolę jedynej wyrazistej antagonistki to obraz nieprzejednanej i pozbawionej emocji postaci. To jednak tylko maska skrywająca o wiele bardziej złożone wnętrze, pokazujące pewne oblicze człowieczeństwa.

Warstwa graficzna dzieła to kolejny element, nad którym można się zachowywać. Rysunki Posuka Demizu to coś, co można podziwiać dłuższą chwilę. Początek wydaje się urokliwy, przyjemny i lukrowany a później następuje przejście w bardziej mroczne klimaty. Każdy kolejny kadr jest dopracowany, doskonale współgrając z obszernymi dymkami z tekstem. Poszczególne ujęcia czy bardziej dynamiczne sceny robią wrażenie i pokazują, że artysta doskonale zna się na swojej pracy.

Na słowa uznania zasługuje również rodzime wydanie mangi. Świetnie tłumaczenie, brak wpadek językowych (pomimo sporej ilości tekstu), jak zawsze w przypadku Waneko, genialne dobrane grafiki na obwolutę. Zachwycają nawet okładki poszczególnych tomów, na których czarnobiała grafika (będąca dodatkową tajemnicą odnoszącą się do scenariusza) kontrastuje ze złotymi literami tytułu.

Cudowne rysunki, złożony scenariusz, masa tajemnic – wszystko to tworzy rewelacyjną mangę, która w pełni zasłużyła na swoją popularność. The Promised Neverland to dzieło, które powinno zainteresować miłośników dobrych komiksów, nawet jeśli nigdy wcześniej nie byli zwolennikami mang. Mnie nie pozostaje nic innego jak tylko napisać: kupujcie, czytajcie i dobrze się bawcie.

Radosław Frosztęga

OCENA
 

 

Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję Wydawnictwu Waneko.


Froszti
15 grudnia 2019 - 10:38