Sex-luka w systemie klasyfikacji gier - Brucevsky - 3 marca 2011

Sex-luka w systemie klasyfikacji gier

Gracze mieszkający w Australii nie mają łatwo. Ostatnio dowiedzieli się, że z powodu brutalności do sprzedaży nie zostanie dopuszczona najnowsza odsłona serii Mortal Kombat. Zdziwieniu i rozczarowaniu nie było końca, aż przyszła nowina, że prowokacyjna gra „We Dare” dostała PG.

Tym samym produkcja o całowaniu i klepaniu się po pośladkach została dopuszczona do sprzedaży i udostępniona także dzieciom, których rodzice powinni tylko wcześniej zobaczyć jak się w to „cudo” gra. I już, mogą dać dwunastolatkom Wiiloty i patrzeć, jak obgryzają kontroler niczym jabłko lub wkładają go sobie za pasek. Znakomicie?

Media już zastanawiają się, gdzie szukać sensu w klasyfikacji gier. Skoro Mortal Kombat zostaje całkowicie zbanowany to dlaczego pozycja zachęcająca do lekko-erotycznych zachowań nie wywołuje nawet niewielkiej dyskusji w Australii? W Anglii oburzone matki już były bohaterkami tabloidowych opowieści o świńskich grach, sprowokowanego właśnie przez nadchodzące „We Dare”. Do „kraju Kangurów” widocznie jednak te dzienniki nie dotarły.

Nie brakuje osób, które uważają „We Dare” za tytuł niemoralny, nieodpowiedni i mający destrukcyjny wpływ na młode umysły. Według organów klasyfikujących gry ta pozycja nie zasługuje jednak na wyższą rangę, bo nie pokazuje przemocy, seksu i innych podobnych elementów na ekranie telewizora. A to co dzieje się już podczas zabawy z grą przed odbiornikiem TV klasyfikatorów nie dotyczy. Wszak ludzie żyją w wolnym świecie i nie można im wchodzić z butami do salonów.

Tym samym UbiSoft, specjalnie lub nie, znalazło kolejną lukę w systemie klasyfikowania nowych gier. Dopóki rzeczy na ekranie nie podpadają pod żaden paragraf, dopóty gra może swoją tematyką mówić nawet o seksie. A przecież dobrze wiemy, że seks jest w przypadku naszego hobby wciąż tematem tabu większym, niż samobójstwo, narkotyki i przemoc. Tym samym sugerować twórcy mogą wszystko, ale pokazywać już naprawdę niewiele. Gdzie w tym sens?

Brucevsky
3 marca 2011 - 09:32