Przeglądy to małe, krótkie recenzje niewielkich, interesujących gier z sieci, które można zdobyć za równie niewielkie pieniądze. Niestety, nie zawsze warto. W pierwszym odcinku czekają zombiaki, klocki oraz ninjasi. Część zaskakująco dobra!
Dead Pixels
Fenomen indie games jest momentami fenomenem już męczącym. Fenomen gier z zombie jest momentami już nieświeży. Powtarzam to sobie często. Wiem to. Wierzę w to. Ale w moim sercu zawsze znajduje się miejsce na tę kolejną niezależną grę, grę z zombiaczkami lub niezależną grę z zombiaczkami. Szczególnie jeżeli kosztuje dolara.
Dead Pixels to strzelanko-chodzona bijatyka wykonana w konwencji 8 bitów oraz nawiązująca bardzo mocno do gier Capcomu, filmów klasy B i całej tej zmartwychwstałej konkurencji. Wygląda troszkę jak połączenie River City Ransom z nawalaniem w hordy zdechlaków, co mi się widzi. Szczególnie za owego dolara. Gra pojawiła się już w wersji na Xboxa 360, planowana jest również wersja na PC.
Generalnie Xbox Live Independent Games ma coraz szerszą gamę ciekawych gier za dolca i warto na nie spoglądać – kilka z nich to prawdziwe perełki.
Mad Blocker Alpha
Mad Blocker Alpha jest typową grą logiczną naszych czasów podaną w bardzo, ale to bardzo ładnej oprawie. Układamy tutaj klocuszki, które pogrupowane przez gracza kolorystycznie (po 4 i więcej) znikają, czasami dostajemy bardzo ciekawe zadania związane z tym, ogółem jest bardzo poprawnie, lecz nie nadzwyczajnie. Tym, co jednak kompletnie urywa czapkę z głowy, jak na małą grę niezależną oczywiście, jest oprawa tej pozycji – fantastyczna grafika z niezwykle plastycznymi rysunkami oraz doskonała, bardzo atmosferyczna oprawa muzyczna, przy której aż chce się grać.
I tym samym autorzy nas zaczarowali – bo teoretycznie nie jest to żadna rewelacja, a jednak gra jest rewelacją w swojej skali cenowej i wobec konkurencji. Więcej o Mad Blocker Alpha napisałem już tutaj.
Ninjamurai
Ugh. Coś po drodze nie wyszło. Coś się nie udało. Był fajny koncept – ninjas, duże levele, specjalne umiejętności. Była ciekawa oprawa na cut-scenkach oraz dobra muzyka. Ale zabrakło animacji, wykonania oraz interesujących wyzwań.
Ninjamurai jest niedorobiony. Niedokończony. Jakiś dziwny po prostu. Nawet mimo niskiej ceny trzeba się porządnie zastanowić czy to aby na pewno gra, na którą warto wydawać kasę. Szczególnie, że dobrych gier z ninjasami, również w stylu retro, są tony. I często nawet za podobną cenę. Niestety, bez bonusa.
OMG-Zombies
Logiczno-zręczniościowa gra, w której tłuczemy legiony zombiaków. Tak, znów zombiaków. Jesteśmy snajperem – miasto jest zagrożone. Źle się dzieje ujmując rzecz w kilku słowach. Na nasze szczęście różne typy zombie posiadają różne właściwości wybuchowe dzięki czemu jedna dobrze wymierzona kula snajperska może zabić je wszystkie. Reakcje łańcuchowe mają tutaj decydujące, żeby nie powiedzieć, że wręcz życiowe, znaczenie.
I o tym jest właśnie ta czarno-biała, dziwaczna (w dobrym tego słowa znaczeniu!) gra – o strzelaniu w hordy zombie z ograniczonymi zasobami amunicji, tak żeby za pomocą ich właściwości wyczyścić etap. Zombie możemy ulepszać (celem zwiększenia ich wybuchowości), mamy ograniczony czas oraz możliwości. Ale jest naprawdę przyjemnie. Zwariowanie, nietypowo i fajnie. Dobry, tani minis.
Revoltin' Youth
I znowu, podobnie jak przy Ninjamurai mamy tu grę niedokończoną. Koncepcja podobna jak w kultowym Lost Viking – współpraca kilku postaci o różnych umiejętnościach celem skończenia etapu. Niestety etapy są nudne, animacja szczątkowa, tła irytujące; brakuje tutaj nawet ładnej grafiki i dobrej muzyki. Niestety, spory zawód i niewykorzystanie bardzo dużego potencjału.
Bo jest tutaj trochę kombinowania. Jest art-style trochę przypominający kultowe Jet Set Radio. Jest kilka ładnych pikseli. I niestety, nie ma nic ponad to. Ryzykanci mogą sprawdzić, bo jakaś przyjemność z gry jest, ale… lepiej chyba sięgnąć po Lost Viking.