Seria Half-Life powinna być znana każdemu miłośnikowi elektronicznej rozrywki. Nie da się ukryć, że obie odsłony serii opowiadające o przygodach Gordona Freemana były kamieniami milowymi w swoim gatunku. Jedynka cechowała się prostymi łamigłówkami, o których nikt nie śnił w żadnym dotychczasowym fps’ie. Dwójka zaś zwaliła z nóg zaawansowaną fizyką, która do dziś należy do ścisłej czołówki i to po 7 latach od premiery! Zastanawiacie się zapewne po co o tym piszę? Stwierdziłem, że warto poświęcić trochę czasu na omówienie całej serii, szczególnie gdy sam ją uwielbiam. Aby uniknąć ściany tekstu zdecydowałem się podzielić owe podsumowanie na cztery części. W ostatniej napomknę co nieco nadchodzącej kontynuacji.
1998 - Half-Life
Half-Life powstał na mocno zmodyfikowanym enginie id Tech 2. Twórcy nadali mu nazwę GoldSrc i sukcesywnie używali go w swoich produkcjach przez wiele lat. Przejdźmy jednak do właściwej rozgrywki. Głównym bohaterem jest Gordon Freeman będący wówczas pracownikiem Black Mesy. Pewnego dnia, młody naukowiec wyrusza do pracy jakby nigdy nic. Bierze udział w nowym eksperymencie, który okazuje się początkiem końca. Po wybuchu nastaje panika, wszędzie zaczynają pojawiać się obcy z innej planety, zaś współpracownicy naszego protagonisty giną w różnych okolicznościach. Na początku rozgrywki mamy do dyspozycji łom, który dziś jest objawem kultu tej serii i znakiem rozpoznawczym. W późniejszych etapach otrzymujemy coraz mocniejsze środki zagłady. Przemierzamy laboratoria, pustkowia jak i tajemniczą planetę Xen. To co wyróżniało w ówczesnych czasach część pierwszą była interakcja z otoczeniem. Owszem takowa pojawiła się już w Duke Nukem 3D, ale dopiero w Half-Life nabrała większego znaczenia. Podczas zmagań mogliśmy zebrać drużynę składającą się z ochroniarzy i profesorów. O ile ci pierwsi byli czasem przydatni, o tyle drudzy dosyć rzadko. Niemniej jednak nie dało się ich doprowadzić do końca zmagań. Co jakiś czas mogliśmy zaobserwować w niedostępnym dla nas miejscu tajemniczą postać. G-Man do dziś jest tematem dla wielu teorii wykreowanych przez fanów, jednak żadna z nich nie jest prawdziwa. Twórcy również nie chcą niczego powiedzieć, dzięki czemu pobudzają zainteresowanie swoją marką. Oprócz kampanii mamy do wyboru tryb multiplayer, do którego powstało wiele najróżniejszych modyfikacji, co zapewnia wiele godzin wyśmienitej zabawy z innymi ludźmi.
1999 - Half-Life: Uplink (Demo)
Na długo przed premierą pierwszego dodatku, pojawiło się demko nie mające zbyt wiele wspólnego z właściwą rozgrywką. Udostępniony przez twórców rozdział miał na celu poznanie mechaniki Half-Life'a, a nie przedstawienie danego fragmentu z podstawki. Jego zawartość dodano do wersji Game of the Year Edition. Efekt był niezwykle ciekawy, ponieważ dziś nie praktykuje się takich działań. Mało tego, w naszych czasach rzadko kiedy są wydawane jakiekolwiek dema. Nie ma o czym śnić, aby leniwym twórcom i pazernym wydawcom chciało się robić osobne dzieła pełnej jak i próbnej wersji. Etap zaserwowany przez studio Valve rozgrywał się w znanej placówce, w której pracował Gordon Freeman. Oprócz tego można było również wyjść na zewnątrz. Jednak prawdziwym mistrzostwem było szokujące zakończenie. Kto grał w Uplink, ten wie o co chodzi, a Ci co nie grali, niech spróbują swoich sił. Ciekawostką jest również to, że o dziwo wcielamy się tu w Gordona, dlatego historię przedstawioną w demku należy potraktować jako spin off, bądź z przymrużeniem oka. Pierwotnie etapy z Uplink miały ukazać się w podstawowej edycji, jednak twórcy podczas tworzenia gry zrezygnowali z tego pomysłu.
1999 - Half-Life: Opposing Force
Rok później postanowiono wydać dodatek. Jednak tym razem zajęło się tym studio Gearbox Software, znane dziś przede wszystkim z takich serii jak Brothers in Arms czy Borderlands. Wcielamy się tu w skórę żołnierza Adriana Shepharda, a naszym celem staje się protagonista z podstawki. Jak dobrze pamiętamy, Gordon wałczył z armią o swoje życie, dlatego w tym wypadku stajemy po drugiej stronie barykady. Długość rozgrywki, wysoki poziom jak i nowości zawarte w tym rozszerzeniu sprawiają, iż jest to godny dodatek. Fani powinni być z niego zachwyceni. W tutorialu możemy poczuć się jak w wojsku, ponieważ mamy tam poligon wojskowy. Nie zabrakło również charakterystycznych dla serii elementów oraz lokacji. Również i tu spotykamy tajemniczego G-Mana, pojawiamy się na planecie Xen w pogoni za Gordonem oraz walczymy z kosmitami. Nie zabrakło także prostych zagadek i interakcji z otoczeniem. Mało tego, możemy dowodzić małą grupką innych marines, dzięki czemu rozgrywka staję się bardziej emocjonująca oraz nieco łatwiejsza. Nie próbujcie jednak strzelać do swoich, bo Ci mogą nas wtedy zaatakować. Właściwa akcja rozpoczyna się mniej więcej od połowy rozgrywki znanej z podstawki. Kończy zaś w podobnym momencie lub prawdopodobnie nieco wcześniej.
2001 - Half-Life: Blue Shift
W kolejnych latach ukazało się drugie rozszerzenie. Tym razem o wiele mniej rozbudowane niż poprzednie i zdecydowanie krótsze. Głównym bohaterem staje się ochroniarz Barney Calhoun, którego mogliśmy także ujrzeć w drugiej odsłonie jako przyjaciela Gordona. Tak samo jak w przypadku podstawki, tak i tu, naszym głównym celem jest przeżycie i ucieczka z kompleksu. Po drodze ratujemy naukowców i uciekamy z kompleksu. Największą zmianą w stosunku do wersji podstawowej jaka przychodzi mi na myśl jest oprawa wizualna. Podmieniono tu modele postaci oraz dodano efekty lustrzanego odbicia. Owe zmiany można równiez dokonać w Half-Life oraz Opposing Force upiększając dość archaiczną dziś grafikę. Blue Shift nastawiony jest głównie na myslenie logiczne, bo strzelania jest tu niezwykle mało. Większa akcja zaczyna się dopiero w samej końcówce rozgrywki. Mam wrażenie, że Gearbox nie przyłożył się do tego rozwinięcia historii. Zmagania można ukończyć w niespełna 2 godziny, co nie jest dobrym wynikiem, zważywszy na to, że gracze czekali na dodatek 2 lata. Jak już wcześniej wspomniałem, mało tu efektownych strzelanin. Nawet nasz arsenał jest niezwykle skąpy, głównie ogranicza się do pistoletu. Cieszą zaś nawiązania takie jak widok Gordona czy G-Mana. Tu zaś akcja toczy się w nieco innym okresie czasu niż pierwszy dodatek. Mianowicie zaczyna się mniej więcej w tym samym miejscu co podstawka, ale kończy znacznie wcześniej. Jakby nie patrzeć, Blue Shift gwarantuje nam parę chwil dobrej zabawy.
2001 - Half-Life: Decay
Także i trzeci dodatek został stworzony przez Gearbox. W przeciwieństwie do poprzednich rozszeżeń nie został on wydany na komputery osobiste, a na platformę Sony Playstation 2. Wcielamy się tu w jedną z dwóch, bądź w obie naraz przedstawicielki płci pięknej. Co prawda do ich urody można mieć lekkie zastrzeżenia, co nie zmienia faku, że pomysł wydaje się być ciekawy. Zapewne wielu z Was nie wie o co mi chodziło gdy pisałem, że można wcielić się w obie bohaterki w tym samym czasie - Dr. Gina Cross oraz Dr. Colette Green. Już tłumaczę. Do wyboru mamy tryb pojedynczego gracza, w którym w dowolnym momencie możemy wcielać się w zależności od zapotrzebowań w skórę Giny oraz Colette. Identyczne rozwiązanie pojawiło się m.in. w The Lost Vikings. Mało tego, mamy tu również tryb kooperacji, dzięki któremu możemy ukończyć dodatek ze znajomym. Dokładnie tak samo jak w Gears of War. Ta druga opcja sprawia, że Decay staje się o wiele przyjemniejszy i dynamiczniejszy. W końcu mało kto będzie miał ochotę przełączać się pomiędzy grywalnymi postaciami, prawda? Ciekawostką jest również to, iż Dr. Gina, a raczej jej hologram pojawił się podczas treningu "Hazard Course" w podstawce oraz Blue Shift. Ukończenie zmagań zajmuje w zależności od umiejetności oraz wyboru trybu od niespełna 2 godzin do 3. Dla pecetowych graczy mam jednak dobra wiadomość! Zagorzali fani udostępnili za darmo mod/konwersje tego dodatku, dzięki czemu możemy jeszcze raz przeżyć przygody w uniwersum Half-Life'a.
Niniejszym kończę dzisiejszy odcinek poświęcony pierwszej odsłonie serii Half-Life i wydanych do niego dodatków, oraz zapraszam na kolejną część cyklu, która powinna ukazać się w przyszłym tygodniu. Poświęcona ona będzie remake'owi. Moim zadaniem będzie ukazanie różnic pomiędzy starą, a nową wersją gry.