Rojopojntofwiu #49 Feeling - ROJO - 2 listopada 2011

Rojopojntofwiu #49 Feeling

Nie, nie chodzi o ruch poparcia Kupichy. Prędzej o kwestię pochodną grywalności, chociaż też nie w stosunku jeden do jeden. Co więc rozumiem poprzez owe „czucie”? Jak ono wygląda w grach i czym się charakteryzuje? Zapraszam na krótki, niezobowiązujący tekścik na temat zjawiska, które dotyczy myślę każdego z nas.

Czy jest to konkretny rodzaj oręża (karabin, miecz, czar, moc), styl poruszania się (motion capture) czy animacja walki (również motion). Od micro po makro. Absolutnie wszystko może cechować wspomniany feeling lub jego kompletny brak. W mojej ocenie, jeśli ten element leży – nic gry już nie uratuje. Do gry mamy wracać, pamiętając jaki fun daje. Jak pięknie ciosy wchodzą, jakie płynne uniki  wykonujemy, jak ta strzała cudownie odpycha i przewraca tego goblina (np. rag-doll). Postać ugina się pod naporem ciosu, ciężka giwera napierdziela adekwatnie do swoich gabarytów, świetna animacja przeładowania, super finiszer, instynktowny model jazdy, przylgnięcie do przeszkody, blind fire, sprint i rzut na glebę, perfekcyjne slow-mo. Przykładów może być mnóstwo, bo każdy z nas zwraca uwagę na coś innego. Poniekąd „czuje” inaczej.

Lost Planet. Według mnie, najlepszy feeling poruszania się.

cRPG z drewnianą walką, karabiny ze skopanym udźwiękowieniem czy toporne poruszanie się wpływają u mnie bardzo negatywnie na odbiór danej gry. Na feeling czegokolwiek, działa więc za równo grafika, warstwa audio, jak i sama mechanika. Wszystko może w większym lub mniejszym stopniu urozmaicić, podrasować ten element. Może go również totalnie zepsuć. No bo nie oszukujmy się, jeśli daną czynność przychodzi nam wykonywać często, a ona ssie – gra bardzo na tym traci. Fabuła fabułą, muzyka muzyką, klimat klimatem. To jednak tylko pewna otoczka, która nie jest w stanie braku feelingu gry nadrobić, zastąpić, wynagrodzić. Tym bardziej, że w 100% dotyczy on jakichkolwiek czynności wykonywanych przez naszego protagonistę lub pojazdu, którym steruje, czyli kwestii najważniejszej – naszego alter ego w grze.

Dungeons & Dragons: Daggerdale. Przez wielu krytykowana, ja ją zapamiętałem za bardzo sympatyczny feeling walki.

Jeśli walczy, strzela, porusza, jeździ mi się pysznie – to dla mnie już połowa sukcesu. Gdy „czuję” co wirtualnie robię – bawię się miodnie. Zawsze do takiego tytułu przyjemnie mi się wraca. Feeling – poniekąd pochodna grywalności, którą powinna cechować się gra chcąca być zapamiętaną. Mechanika wielu zachowań i czynności. W jakiej grze i w którym jej aspekcie przedmiot dzisiejszych rozważań najbardziej utkwił Wam w pamięci? Can You feel it?

P.S. Jeśli podoba Ci się moja działalność, subskrybuj mój kanał na serwisie YouTube (Światy Urojone) oraz "Polub" ROJA klikając na łapę po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO

Rojopojntofwiu:

#44 Okoliczności „klimacące”

#45 Czwarta ściana

#46 Trzecie miejsce

#47 Mimicry, Agon, Ilinx, Alea…. what?

#48 Docenić zmysł

ROJO
2 listopada 2011 - 16:36