Dekada Gracza - Antares - 19 listopada 2011

Dekada Gracza

Bieżący rok nieuchronnie zbliża się ku końcowi i gdy tylko trwająca obecnie w najlepsze gorączka premier najgłośniejszych tytułów gier przeminie, zastąpi ją czas różnorakich plebiscytów i podsumowań. Tradycyjnie, wszystkie najlepsze nagrody zgarnie nowa odsłona „Call of Duty”, a część zainteresowanych­­­­ – w tym i moja skromna osoba – rozpocznie narzekanie o niedocenienie prawdziwych pereł pokroju „Dark Souls”, dzięki czemu dopełni się coroczny rytuał. Zanim jednak to nastąpi, pragnę zachęcić Was do oderwania się na chwilę od podziwiania kolejnych zwiastunów gier, i zajmujących rozważań czy lubimy grać na siedząco, czy na leżąco oraz czy w którejś z najnowszych produkcji lepiej eksterminować wrogów wirtualnym kijem, czy pałką.

W zamian proponuję zabawę, którą zapamiętałem z jednego z for internetowych. Spróbujcie sobie przypomnieć jak przebiegała ostatnia dekada dla Was, jako graczy. Których tytułów oczekiwaliście? Co było największą niespodzianką? Jak wielki zachwyt wzbudzały nowinki technologiczne? A może mieliście chwile zwątpienia i porzuciliście na pewien czas granie jako hobby? Wybierzmy się razem w sentymentalną podróż w przeszłość przy pomocy niezbyt imponującego wehikułu czasu, który cofnie nas jedynie o dziesięć lat.

2001 – Jestem sentymentalny dlatego, cofając się myślą dziesięć lat wstecz, potrafię sobie przypomnieć sporo szczegółów. Być może dlatego, że drugi rok obecnego tysiąclecia zaowocował spełnieniem młodzieńczego marzenia czyli zakupu konsoli PSX, a dokładniej jej lekko odmłodzonej, mniejszej i tańszej wersji ochrzczonej po prostu PS-One. Choć gry wideo towarzyszyły mi praktycznie od urodzenia, dzięki znajdującemu się w domu komputerowi, to właśnie w 2000 roku, wakacyjne odkrycie tytułów dostępnych wyłącznie na sprzęcie Sony ukształtowało mnie, jako gracza. Impulsem była głównie seria „Final Fantasy”, której części siódma i ósma były wprawdzie dostępne na PC, lecz nie było planów wydania „dziewiątki”. Miałem wówczas czternaście lat, więc żeby zdobyć fundusze na konsolę musiałem chomikować kieszonkowe miesiącami. Niestety, zbierana kwota rosła zbyt wolno, dlatego chciałem w jakiś sposób ją zarobić. O normalnej pracy nie było mowy, toteż z pomocą rodziców realizowałem nietypowy pomysł – wyprzedaż niepotrzebnych mi już rzeczy i zabawek z dzieciństwa organizowana w piwnicy. Rozwieszone na okolicznych osiedlach ogłoszenia zadziałały i telefon wciąż się urywał. Wyprzedaż nie tylko pozwoliła mi na zakup konsoli wraz ze specjalnym monitorkiem LCD, lecz także zaowocowała zachowaniem sporej kwoty „na później”. W lipcu po miesiącach wydzwaniania do warszawskiej Ultimy, udało mi się wreszcie kupić upragnione „Final Fantasy IX”. Wakacyjny wyjazd zaowocował jednak nową chorobą – zobaczyłem w akcji PlayStation 2. Reszta roku minęła pod znakiem gier takich jak „Chrono Cross”, „Front Mission 3”, „Chocobo Racing”, „Biohazard 3”, „Rival Schools”, „Tekken 3”, „GTA2”, „Tony Hawk: Pro Skater 2” i „Medal of Honor”. Miałem też plany na co wydam zaoszczędzone pieniądze.

2002 – Choć „szaraczek” dostarczał mi dziesiątek godzin wspaniałej rozrywki, zdawałem sobie sprawę że dni tego systemu są policzone. Rodzice nie chcieli jednak słyszeć o kupnie kolejnej konsoli. Katowałem się więc oglądaniem kolejnych screenshotów na łamach miesięcznika PSX Extreme i rozmyślałem w jaki sposób przekonać ich do swojego pomysłu. Ostatecznie zainteresowanie grami wideo zmotywowało mnie do wytężonej nauki – deklaracja gwarancji uzyskania jak najlepszych ocen i zdobycia świadectwa „z paskiem” podziałała. Przy okazji ponownie zorganizowaliśmy osiedlową wyprzedaż co miało podwójne korzyści, ponieważ w wakacje mieliśmy się przeprowadzać. Gdy posiadałem już wymaganą kwotę z przejęcia nie mogłem spać po nocach. Pamiętam kupno karty pamięci do PS2 i „Final Fantasy X” w dzień premiery, choć samą konsolę miałem kupić dopiero dzień później. Instrukcji do gry przez 24 godziny zdążyłem się chyba nauczyć na pamięć. Oglądałem również namiętnie bonusowy dysk DVD z filmami „making of” nie wierząc, że już następnego dnia w to zagram. PlayStation 2 kupiłem w dniu rozpoczęcia mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbywały się w Korei i Japonii. Miało to dla mnie podwójne znaczenie, bowiem byłem wówczas wielkim miłośnikiem wszystkiego, co związane było z Krajem Kwitnącej Wiśni. Dalej było już tylko lepiej – przeprowadzka do nowego mieszkania zaowocowała stałym dostępem do Internetu i pożegnaniem modemu telefonicznego oraz TPSA. Mój nowy pokój obwieszony był plakatami z gier, zaś na honorowym miejscu stanął oczywiście telewizor wraz z obiema konsolami. Jesienią sprzedałem na Allegro Game Boy’a Color wraz z kolekcją gier, dzięki czemu kupiłem jego następcę, Game Boy Advance – z perspektywy czasu nie był to jednak najtrafniejszy zakup bo grałem wtedy na tej konsolce tylko w dwie gry, czyli „Golden Sun” i „Tekken Advance”. Okazją okazało się jednak zakupienie na aukcji używanego Dreamcasta wraz z kompletem akcesoriów za naprawdę śmieszną kwotę. Jeśli chodzi o gry, to z 2002 roku zapamiętałem przede wszystkim „Final Fantasy X”, „Tekken Tag Tournament”, „Devil May Cry” (dystrybuowany w Polsce przez nieistniejącą już firmę IPS Computer Group), „Tekken 4” oraz „GTA: Vice City”. Do tej listy należy również dodać kilka perełek z Dreamcasta z „Soul Caliburem”, „Shenmue” i „Densha de Go! 2 Kōsoku-hen 3000” na czele. Na PC zarządziły natomiast dwa wojenne FPSy czyli "Medal of Honor: Allied Assault" i "Return To The Castle Wolfenstein".

2003 – Kolekcja gier na PS2 powiększyła się o „Tenchu 3”, „Virtua Fighter 4” oraz „Mortal Kombat: Deadly Alliance”. Jesienią, rozpoczęciu nauki w liceum towarzyszył natomiast zakup własnego komputera, który otwierając przede mną stały dostęp do rozgrywek przez sieć spowodował, że konsole uruchamiałem rzadziej. Wtedy też rozkochałem się w „TES: Morrowind”, w którym odnalazłem ogrom świata i swobodę brakującą mi w RPG od czasów „Baldur’s Gate 2”. Mój zestaw PC nie był wprawdzie zbyt powalający pod względem mocy, lecz posiadał dużą zaletę w postaci monitora LCD – spędzałem przy nim bowiem długie godziny bawiąc się HTMLem i pisząc – a jakże – teksty o grach do nieistniejącego od dawna serwisu, którego nazwy nie potrafię sobie przypomnieć. Pamiętam jedynie, że korektą zajmował się na nim Playman, będący praktykantem w PSX Extreme.

PSX Extreme nr 68 (kwiecień 2003) i miejsce w Hyde Parku czytelnika - Spełnienie marzeń :)

2004 – Pomimo zakupienia „GTA: San Andreas” konsole zaczynały się kurzyć. Odkryłem bowiem gry MMORPG, co szerzej opisałem w tekście „Za co uwielbiamy gry MMORPG”. Więcej grzechów nie pamiętam.

2005 – W tym roku zaczął się nieco nieciekawy okres w mojej historii grania. Przerzucając swoją energię na zainteresowania muzyczne, zepchnąłem gry wideo na boczny tor. Recenzje gier zastąpiły teksty poświęcone wydawnictwom muzycznym publikowane w serwisie AlterNation.pl zaś  granie oznaczało dla mnie puszczanie setów djskich na imprezach w klimatach Dark Independent. Co więcej, zacząłem sprzedawać swoje konsole ponieważ uznałem, że komuś innemu bardziej się przydadzą. Na PC pogrywałem natomiast jedynie w „Wolfenstein: Enemy Territory”.

2006 – Dzięki założeniu bankowego konta internetowego udało mi się nawrócić, dzięki zaangażowaniu się w płatne gry MMORPG, o czym również pisałem we wspomnianym już tekście. Byłem wówczas świeżo po maturach i mając w perspektywie pierwszą wakacyjną pracę za niezłe pieniądze oraz mnóstwo wolnego czasu pochłonąłem się bez reszty w kolejne tytuły. Jesienią porządnie zmodyfikowałem również komputer – deklarowałem wprawdzie sam przed sobą, że będę na nim grał w nowe hity, lecz skończyło się na radości z ustawień „ultra” w ukochanym „World of Warcraft”. Na inne gry nie miałem najzwyczajniej w świecie wtedy czasu ;) W 2006 roku kupiłem również na Allegro telefon Nokia N-Gage, który zaspokoił moją tęsknotę za graniem w terenie. O tym sprzęcie napiszę już niedługo na łamach bloga, ponieważ bardzo miło go wspominam.

2007 – Studiując sobie w najlepsze, w marcu kupiłem PlayStation Portable, wydając na konsolę wszystko co pozostało mi ze starych wypłat oraz to, co udało mi się zachomikować.  Zachwyt oprawą audiowizualną „Tekken: Dark Resurrection” był porównywalny z tym, którego doznałem oglądając w 2001 roku po raz pierwszy w akcji „Tekken Tag Tournament”. Tu jednak zadziałał efekt „cholera, będę mógł w to zagrać wszędzie”. Późną jesienią dla celów studiów kupiłem sobie pierwszego w życiu laptopa. Od tego czasu nie pałam zbytnią miłością do komputerów stacjonarnych w myśl zasady, że zamiast fajerwerków graficznych w najnowszych tytułach wolę mobilność.

2008 – Rok ten przeminął bez większych zmian. Nadrabiałem kolosalne zaległości w grach, przy okazji pogrywając w nowe tytuły. Jesień przeminęła natomiast w wielkim oczekiwaniu na premierę „Fallouta 3”.

2009 – W tym roku zaszło sporo zmian w moim życiu prywatnym, lecz jako gracz muszę wspomnieć przede wszystkim zakup NDS i Xboxa 360, a także powrót do pisania o elektronicznej rozrywce. Zacząłem od serwisu PSP-Team, który darzyłem sentymentem ze względu na wyewoluowanie ze strony  NGage-Team, która to zainspirowała mnie do kupna wspomnianego telefonu.

2010 – Nowe konsole (Wii i PS3), nowe gry i nowe projekty w których brałem udział. Jako gracz, z ubiegłego roku mocno zapamiętałem ARG „Alan Wake” organizowane przez Saatchi & Saatchi dla  Microsoftu. Miałem przy tej akcji mnóstwo nerwów z powodu niejasnych zasad konkursu i dziwnego wybierania zwycięzców, ale ostatnie udało mi się wygrać kopię gry, więc byłem zadowolony.

2011 – Zbliżający się ku końcowi rok obecny, częściowo mogliście prześledzić tutaj na moim blogu, dlatego nie ma sensu bym pisał o tym samym. Rozpoczęcie współpracy z Gry-Online i porzucenie „rozmienia się na drobne” pisząc do wielu małych projektów pozwoliło mi spojrzeć na granie z szerszej perspektywy. Patrząc na dwa ostatnich lata, poznałem też wielu interesujących i sympatycznych ludzi. Cały czas uczę się nowych rzeczy, czytam, analizuję i rozmyślam.

A jak wyglądała Wasza Dekada Gracza?

Antares
19 listopada 2011 - 23:31