Dwarf Fortress – jeden z protoplastów Minecrafta w którym zwycięstwo jest niemożliwe - Antares - 23 listopada 2011

Dwarf Fortress – jeden z protoplastów Minecrafta, w którym zwycięstwo jest niemożliwe

Niezależnych gier polegających na kopaniu w ziemi, pozyskiwaniu surowców i wznoszeniu różnorakich konstrukcji mnoży się ostatnio coraz więcej. 18 listopada miała miejsce premiera najgłośniejszej z nich, czyli Minecrafta – prawdopodobnie pierwszej produkcji w historii, która odniosła tak wielki i długotrwały sukces pozostając we wciąż przedłużającym się procesie produkcji. Notch nie wymyślił jednak swojego hitu od podstaw, o czym pisałem w tekście „O podróbkach Minecrafta” – inspirował się bowiem grą Infiniminer. Geneza gatunku sięga jednak dużo głębiej, a dziś przyjrzę się jednej z produkcji, która miała swój wkład w jego rozwój. Dwarf Fortress to połączenie strategii, gry ekonomicznej i symulatora życia umiejscowione w realiach fantasy.

Tytuł ten wyróżnia się pod wieloma względami, lecz najprościej można go określić mianem hybrydy Dunegon Keeper i The Sims. Pierwsza z tych dwóch produkcji należy do ścisłej czołówki moich ulubionych gier, toteż miałem wielką ochotę spróbować Dwarf Fortess. Szybko jednak przekonałem się, że przygoda z kolonią krasnoludów oznacza krew pot i łzy. Chociaż do naszych obowiązków należy tylko planowanie i wydawanie poleceń krasnoludom, bez konieczności sterowania nimi bezpośrednio rozgrywka potrafi przerazić swoim ogromem już po kilku minutach. Tej gry nie da się po prostu „wygrać” – zabawa trwa bez końca dopóki nie przegramy. Powodów klęski może być mnóstwo, a wraz z rozwojem naszej fortecy, pojawia się więcej różnorakich przeciwności losu – od zbrojnych rajdów goblinów, przez różnorakie klęski żywiołowe pośrednio lub bezpośrednio związane z działaniami gracza, na dokopaniu się do ukrytego pod ziemią demona kończąc. Poziom trudności gry jest bardzo wysoki, zaś rozgrywka wymaga poświęcenia wielu godzin na czytanie poradników by opanować zasady działania świata. Z początku problematyczne jest też sterowanie oraz specyficzna oprawa graficzna.

Domyślnie Dwarf Fortress prezentuje akcję za pomocą znaków ASCII, co dla znakomitej większości współczesnych graczy tworzy barierę nie do przekroczenia. Sam nie mam nic przeciwko ośmiobitowej uproszczonej grafice, lecz świat złożony ze znaków interpunkcyjnych i literek jest dla mnie zbyt abstrakcyjny. Na szczęście, do Dwarf Fortess powstało kilka nakładek graficznych czyniących odbiór przyjemniejszym, a o których szerzej napiszę później. Z ograniczeń wizualnych wynika jednak pewna istotna zaleta tego tytułu, czyli opisy działań naszych brodatych podopiecznych, które w połączeniu z losowością rozgrywki i pojawiających się raz po raz klęskach sprzyjają powstawaniu wyjątkowych opowieści. To właśnie one przyczyniły się do popularności gry w sieci.

Historia Klęski

Przyznam szczerze, że mnie do zagrania w Dwarf Fortress zainspirowała historia umieszczona na blogu Jawne Sny spisana przez Pawła Schreibera, nosząca jakże wymowny tytuł „Historia moich nieszczęść”. W sieci można też odnaleźć kilka anglojęzycznych opowiadań o krasnoludzkich porażkach. Najpopularniejsze z nich dotyczy osobliwie nazwanej twierdzy „Boatmurdered”. Warte wspomnienia są również ilustrowane historie fortec „Oilfurnace”, „Bronzemurder” i „Matul Remrit”. Wszystkie z nich łączy jedno – są bardzo wciągające i rozbudzają chęć zagłębienia się w świat gry, co dowodzi, że jest to produkcja niebanalna. Sęk w tym, że wielu graczy zniechęca się do niej już na starcie. Uważam jednak, że jeśli gra wideo inspiruje odbiorców do tworzenia, musi być na swój sposób wyjątkowa. Nawet jeśli są to tylko kolejne wersje podobnych do siebie zamków z Minecrafta.

Pożegnanie z ascetyzmem ASCII – czyli o nakładkach graficznych

Upiększaczy do Dwarf Fortress powstało sporo, lecz ja sam pozwolę sobie omówić trzy z nich. Pierwszy prezentuje się najbardziej okazale i pozwala na podglądanie akcji gry z izometrycznego rzutu kamery. Stonesense, bo o nim mowa posiada jednak pewną wadę – działa tylko pod konkretną starszą wersją gry, która wciąż jest aktualizowana i rozwijana.  Drugi i bardzo popularny wśród miłośników gry został stworzony przez naszego rodaka Michała Mayday’a Madeja z Politechniki Wrocławskiej. Trzeci nosi nazwę Ironhand’s Graphic Set i jest dość podobny do drugiego. Przed rozpoczęciem zabawy z Dwarf Fortress warto przejrzeć dostępne nakładki graficzne i wybrać taką, która będzie nam najbardziej odpowiadać. Obcowanie z grą powinno być możliwie jak najprzyjemniejsze – czas na frustrację i zgrzytanie zębami przyjdzie później.

Przegrywanie jest zabawą

Na tylnej okładce pudełka jednej z najlepszych gry 2011 roku czyli Dark Souls widnieje hasło „Prepare to die”, które idealnie oddaje odczucia, jakie towarzyszą rozgrywce. Chciałoby się wręcz dodać „prepare to die... a lot”. Podobnie brzmiący tekst „Losing is fun!” jest oficjalnym mottem Dwarf Fortress i tak należy do tej produkcji podchodzić. Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie udało mi się rozwinąć swojej fortecy w miarę porządnie, a sama gra wiele razy znikała i wracała na mój dysk twardy. Coś jednak powoduje, że co jakiś czas podejmuję decyzję o ponownej próbie, co jest kolejnym dowodem na to, że jest to tytuł wyjątkowy. Ponieważ jest on całkowicie darmowy, gorąco zapraszam do spróbowania również i Was. Rozgrywka przyćmiewa swoim poziomem złożoności i dbałości o detale większość wydanych kiedykolwiek gier, więc warto zainteresować się tym tytułem choćby po to, by się o tym przekonać na własne oczy. Najlepszym tego świadectwem są wspomniane już przeze mnie wcześniej opowiadania.

Inne przydatne i ciekawe dodatki

Dzięki konwerterowi możemy zwiedzić swoją fortecę z Dwarf Fortress w świecie Minecrafta

Na koniec wspomnę jeszcze o dwóch ciekawych programach ułatwiających i uatrakcyjniających rozgrywkę. Pierwszy z nich to Dwarf Therapist – aplikacja polecana przez wiki projektu, która umożliwia łatwiejsze zarządzanie krasnoludami w późniejszej fazie rozgrywki. Dzięki temu, gdy nasza populacja wynosi kilkudziesięciu brodaczy nie musimy się martwić wydawaniem poleceń każdemu z osobna, a wszystko można podejrzeć i zorganizować w jednym miejscu. Druga aplikacja powinna zainteresować miłośników Minecrafta – pozwala ona bowiem na przeniesienie swojej mapy z Dwarf Fortress do gry Notcha. Przechadzka po trójwymiarowej wersji naszej krasnoludzkiej fortecy może być interesującym doświadczeniem.

Oficjalna strona Dwarf Fortress

Zachęcam również do przeczytania mojego tekstu o klonach Minecrafta.

Antares
23 listopada 2011 - 16:33