Dobiegł końca plebiscyt na gry dekady zorganizowany przez gry-online. Ostatecznym zwycięzcą okazał się Wiedźmin, który wyprzedził Diablo II: Lord of Destruction, Gothica i pozostałe 97 gier. Zwycięstwo Geralta było do przewidzenia. Można dyskutować, czy ta wiktoria jest słuszna czy też nie, ale nie tym chciałbym się tutaj zająć. Będzie parę komentarzy odnośnie wyników, jak i bezsensowne przesłanie. Bezsensowne, bo ci których dotyczy puszczą je mimo uszu, a reszta go nie potrzebuje. Niemniej, zapraszam do rozwinięcia.
Mnie zasmucił fakt, że tak słabo w głosowaniu wypadły gry z serii Prince of Persia. Dwa Trony wylądowały na 52. miejscu, Piaski Czasu na 73., a Dusza Wojownika (chyba moja ulubiona część) dopiero na 89. Pierwsza część była w momencie premiery niezwykle innowacyjna, ale jak widać to nie wystarczyło by zdziałać tutaj coś więcej. Czy gdyby w finale znalazła się tylko jedna część, to poradziłaby sobie lepiej? Prawdopodobnie tak, ale to tylko gdybanie. Ja kibicowałem (wśród wielu innych tytułów) akurat tej serii, ale podobne zdziwienie można by wyrazić na temat niemal każdej dowolnej.
W pierwszej dziesiątce chętniej niż San Andreas ujrzałbym GTA: Vice City, gdyż jest moją ulubioną częścią serii. VC wylądowało na 19. miejscu, co i tak jest dobrym wynikiem. Ciekawostką jest druga lokata Diablo II: Lord of Destruction. Tu był pewien problem z interpretacją jak ten produkt traktować. Powiem tak: w połączeniu z Diablo II ten dodatek absolutnie zasługuje na drugie miejsce. W oderwaniu od niego - zdecydowanie nie. Nie jestem też przekonany, czy na 10. miejsce zasłużył sobie Batman: Arkham Asylum. Za to wyżej (nie, że w pierwszej dziesiątce) chciałbym zobaczyć takie gry, jak Fable: The Lost Chapters (40.), Neverwinter Nights 2 (66.), Risen (81.), Rayman 3: Hoodlum Havoc (82.), Braid (95.) i wspomniane gry z serii Prince of Persia. Cieszy mnie, że w głosowaniu nie przepadła totalnie Twierdza (57.), która przez długi czas nie znajdowała się w czołowej dziesiątce 2001 roku (zachęcałem do nominacji tutaj). Tyle odnośnie wyników. Ja i tak mogę być zadowolony - wszystkie gry na które zagłosowałem, znalazły się w pierwszej, drugiej i trzeciej dziesiątce.
Wiem, że poniższy fragment jest niczym innym, jak walką z wiatrakami, ale nic to. Winston Churchill powiedział kiedyś, że demokracja to najgorszy możliwy ustrój, z wyjątkiem tych wszystkich pozostałych, których od czasu do czasu próbowano. Głosowanie było – że napiszę tak górnolotnie – właśnie demokratyczne i wyniki odpowiadają poglądom większości. Sami najpierw nominowaliśmy, a potem najlepsze naszym zdaniem gry z finałowej setki nagradzaliśmy głosami. Oczywiście i tak nie udało się uniknąć świętego oburzenia. Nie chce sobie nawet wyobrażać co by było, gdyby Redakcja postawiła na inny wariant i sama wybrała kandydatów do tytułu. Widły i pochodnie, podlane hejtem, poszłyby w ruch. A przecież to tylko zabawa.
Wiedźmin nie jest tu problemem. To bardzo dobry tytuł, przy którym większość osób bawiła się znakomicie. Ale którakolwiek gra by nie wygrała, efekt byłby taki sam. Tylko argumenty w komentarzach byłyby inne. Zamiast "bo polski", rzucano by hasłami "bo grafika", "bo sentyment", "bo coś tam". Niestety to prawda, że zadowolić wszystkich się nie da, ale wszystkich wkurzyć to żaden problem.
Polecałbym zachować więcej dystansu do tego wszystkiego. Nasze życie nie zmieni się przez to, że w plebiscycie X wygrała gra Y, a nie Z. Życzyłbym sobie i Wam, by wszelkie tego typu akcje odbywały się bez tych hektolitrów złych emocji, a dzięki temu podobnych zabaw mogło być więcej. Wiem, że to marzenie ściętej głowy.