Kolejny weekend, kolejne kuchenne improwizacje. Tym razem bazą był pomysł, na jakieś chrupiące mięso jako dodatek do frytek. I znów, mówiąc nieskromnie, wyszło całkiem dobrze, chociaż przygotowanie było banalnie proste. Wygląda lepiej niż mój bigos, więc chętnych na powtórzenie „dzieła” może będzie więcej. Zapraszam, kurczak Monte Cistella czeka.
Frytki w roli głównego zapychacza nie pozwoliły mi kombinować w kierunku potrawy z sosem. Potrzebne było więc coś smażonego, a jak smażone, to chrupiące. Wyprawa do sklepu zaowocowała jedną podwójną piersią z kurczaka, dwoma wielkimi pieczarkami, czosnkiem, cebulą i niecałymi dziesięcioma dekagramami sera Monte Cistella.
Z tym serem – który okazał się dość istotnym składnikiem całej potrawy – to dość dziwna sprawa. Wziąłem go zamiast jakiegoś tam brie czy camemberta, chociaż był cholernie drogi. Malutki kawałek kosztował prawie trzy złote! Dziwne w tym wszystkim jest to, że delikatesy Alma chyba sobie ten gatunek sera wymyśliły. Googlowanie – niezbyt wnikliwe – pokazało, że owszem, istnieje miejscowość Monte Cistella, jest nawet pagór o tej nazwie, ale o serze jakby Internet nie słyszał. O tyle to przykre, że chciałbym Wam powiedzieć, co dodać do kuraka, żeby uzyskać ten sam efekt – niestety, nie mogę. W każdym razie, ser miał grubą i twardą pleśniową skórę, a wnętrze żółtawe i twardsze od camemberta, ale nie tak twarde jak normalny żółty ser.
Wracając do pichcenia, ser ma być taki, żeby dobrze się rozpuścił. Wasza wola – i pole do eksperymentów – co tak naprawdę dodacie. A całą akcję i tak zaczynamy od przygotowania mięsa. Kuraka obieramy z tłuszczy, ścięgen i ewentualnych resztek kostnych. Kroimy na cienkie plastry i marynujemy. Ja wymieszałem pikantną marynatę firmy Kotanye z olejem i octem winnym. Dwie godziny później wrzuciłem całość na dobrze rozgrzaną patelnię. Ważne, żeby w pierwszym etapie oddzielić od siebie poszczególne kawałki, potem to już tylko mieszanie. Warto w trakcie dodać przyprawy nadającej kolor. Ja użyłem kurkumy, ale wydaje mi się, że bez szkody dla smaku, mogłaby to być np. słodka papryka.
Kiedy mięso zaczynało się rumienić – spełniam tu kryterium chrupkości – dodałem pokrojoną drobno cebulę, dwa ząbki czosnku i skrojone w duże plastry pieczarki. Kiedy pieczarki były już miękkie, na patelnię wskoczył pokrojony w grubą kostkę ser. Po rozpuszczeniu go potrawa jest gotowa. Nie dopuszczajcie do jej wystygnięcia, będzie trudno doprowadzić ją do takiego samego stanu jak świeżo po przyrządzeniu.
Jedyna przyprawa jakiej użyłem – oprócz kurkumy – to sól. Oczywiście, macie tu pełną dowolność, byleby tylko nie przesadzić. W międzyczasie we frytkownicy przygotowujemy frytki, albo jak kto lubi, gotujemy ryż. Z obydwoma dodatkami kurak Monte Cistella sprawdzi się świetnie. W pół godziny przygotujecie obiad który ładnie wygląda i do tego ciekawie – dzięki dodatkowi sera – pachnie.