Zgodnie z zeszłotygodniową obietnicą rozpoczynam dzisiaj cykl artykułów poświęconych grze MMO Star Wars: The Old Republic. W założeniu ma on przede wszystkim pomóc niezdecydowanym w podjęciu ewentualnej decyzji odnośnie zakupu, a przy okazji obecni gracze będą mogli porównać swoje odczucia z moimi. W pierwszej części skupię się na kwestiach dotyczących zakupu oraz napotkanych problemach z uruchomieniem gry, które w pewnym stopniu wpływają na odbiór produkcji studia BioWare. W następnych odsłonach omówię poszczególne elementy rozgrywki, a zwieńczeniem cyklu powinna być recenzja. Zapraszam do lektury…
Na wstępie krótko opiszę swoje doświadczenia z gatunkiem MMO, żebyście mieli pewien punkt odniesienia. Zaliczam się do osób, które grały w liczne tytuły, ale przy żadnym z nich nie spędziły wielu miesięcy. Na swoim koncie mam między innymi gry World of Warcraft, EVE Online, Lord of The Rings Online, Atlantica Online oraz facebookowe tytuły. Najwięcej czasu spędziłem jednak przy produkcji studia ArenaNet, a mianowicie Guild Wars. Co prawda wiele osób uznaje, że ta pozycja nie zalicza się do gatunku MMO, ale osobiście uważam, że jest stosunkowo blisko spokrewniona ze Star Wars: The Old Republic pod względem poziomu interakcji z innymi graczami. Oba tytuły nie stawiają w zbyt kiepskim położeniu samotnych graczy i dlatego, jako osoba preferująca zabawę single player, wiążę z SWTORem duże nadzieje.
Osobiście zdecydowałem się na zakup pudełkowego wydania, zamiast kluczy z Allegro czy specjalistycznych sklepów. Ostatnio wybrałem ten drugi sposób przy okazji nabycia gry StarCraft II i choć wszystko odbyło się sprawnie i bez problemów, to wciąż pozostaje uczucie, że posiadam nie do końca legalną grę, że w razie czego Blizzard może się na mnie wypiąć. Chyba jednak warto dołożyć te 20-30 złotych. Za zamówione na empik.com pudełko dałem 169,90 zł (darmowy odbiór w saloniku) i chyba jest to obecnie jedno z najbardziej opłacalnych rozwiązań (nie, nie wziąłem w łapę za tę rekomendację ;)).
Przejdźmy zatem do aktywacji gry. W wtorki są przeprowadzane konserwacje serwerów i nie da się zalogować przez pół dnia, więc zainstalowałem i zaktualizowałem wszystko w poniedziałek wieczorem z myślą o wpisaniu klucza po odpaleniu gry na drugi dzień. Po wznowieniu pracy serwerów uzupełniłem wszystkie pytania bezpieczeństwa, podałem kod oraz aktywowałem miesięczną subskrypcję za pomocą karty kredytowej. Na stronie pojawiło się ogłoszenie, że zostało mi 29 dni zabawy, więc zadowolony odpaliłem launchera i… lipa! Konto jest nieaktywne. Proszę wykupić subskrypcję. Szczerze mówiąc trochę się wpieniłem, ale uznałem, że widocznie muszą zweryfikować podane informacje. Po kwadransie zacząłem grzebać w dziale pomocy technicznej i wszedłem na oficjalne forum. Gdy przeczytałem, że wszyscy nowi gracze mieli tego dnia taki problem, to zacząłem rzucać mięchem na lewo i prawo. Wcale nie uspokoiła mnie wiadomość od BioWare, że „badają sprawę.” Pomyślałem sobie, że znając życie i wypowiedzi innych graczy, jak dobrze pójdzie, to pogram sobie za parę dni, ale oczywiście nikt mi nie zwróci części pieniędzy. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach nerwowego czytania postów i (tak na wszelki wypadek) wysłaniu maila do supportu, udało im się rozwiązać problem. Trzy dni później dostałem zwrotnego maila, że po moim zalogowaniu doszli do wniosku, że udało mi się rozwiązać problem. Nie ma to jak refleks szachisty ;)
Mocno zniecierpliwiony i zarazem nabuzowany kliknąłem wreszcie „Play” i moim oczom ukazało się zapierające dech w piersiach intro, które spowodowało, że natychmiast zapomniałem o wszelkich niedogodnościach i dałem się ponieść snutej opowieści. Od razu zdecydowałem się na wybór Inkwizytora Sithów, ale więcej na temat tej decyzji, tworzenia postaci oraz wyboru serwera opowiem następnym razem…
PS. Dla miłośników papierowych instrukcji: ta w pudełku ma cztery strony. Na pocieszenie: na odwrocie karty z kluczem znajduje się klawiszologia. ;)