Gdy po raz pierwszy usłyszałem o „Kulinarnych Pojedynkach” spodziewałem się komiksowego „MasterChefa”. Nie byłem też przekonany czy jako zawodowy kucharz w ogóle powinienem sięgać po tego rodzaju komiks. Wiecie jak to jest, gdy na czymś się znacie... nic wam nie pasuje, a wszystko wydaje się naiwne. Tym razem było inaczej. "Kulinarne Pojedynki" okazały się lekturą, z której sam mogę się wiele nauczyć.
Japończycy po raz kolejny pokazali jak bardzo ich kultura różni się od naszej i... dokonali niemożliwego. W komiksie, który z założenia ma być popcornem dla nastolatków serwują… prawdziwą kuchnię! Komiks okazał się morzem inspiracji, olbrzymią pożywką dla wyobraźni, a czasem nawet źródłem rzetelnej wiedzy.
Co więcej, bohater wychował się w duchu szacunku do kuchni regionu. Trudno wyrazić moją euforię, gdy zrozumiałem, że komiks hołduje podzielanym przeze mnie wartościom. Kuchnia regionu ponad plastikowe fusion, kuchnię molekularną i inne wynalazki dla znudzonych bogaczy. Fuck yeah! :D
Bałem się też, że tytułowe pojedynki zdominują fabułę, która przerodzi się w kolejne "Pokemony". Historia skupi się na wyszukiwaniu naciąganych pretekstów dla kolejnych walk. O ile potyczki faktycznie zdarzają się często, o tyle ich występowanie jest w pełni naturalne. Zawdzięczamy to realiaom, w których stanowią one formę rozwiązywania sporów między kucharzami. Bywa, że są też częścią wyzwań, które przed uczniami stawia ich szkoła.
W tej mandze zgadza się absolutnie wszystko. Przepisy są prawdziwe, można się z nich uczyć oraz nimi inspirować. Sprawdziłem i osobiście wykonałem jeden z nich. Niech mnie Son Goku pokara, jeśli to nie była jedna z najlepszych potraw jakie przyrządziłem (!)
["Furikake Transformacji" z mangi i w realu]
Nie znaczy to, że zrezygnowano z typowo komiksowej przesady. Ta znalazła ujście w finezyjnych imaginacjach smakowych doznań oraz błyszcząco – elektryzujących wizualizacjach samych dań. Ponadto, bohaterowie wzbudzają sympatię, kulinarna szkoła stanowi znakomite tło, a fabuła stawia przed sobą jasne cele i z nonszalancką swoboda dźwiga ze sobą nie lekki bagaż prawdziwych wartości. Bo tym co najbardziej chwyta za serce kucharza jest prawdziwa miłość do kulinarnej sztuki zaklęta w tym komiksie. Pasja z jaką opisano misję żywienia ludzi. Podkreślanie jej wyjątkowego, ściśle personalnego aspektu. Unikalności polegającej na tym, że człowiek przygotowuje jedzenie dla drugiego człowieka. Zaspokajając jedną z najbardziej podstawowych potrzeb dzieli się tym, co najlepsze.
[Zdj. z anime]
Nastoletnia część publiczności zapewne doceni niekoniecznie subtelny fanserwis w postaci wyposażenia większości bohaterek w wyjątkowo obfite kształty. Zapewne znajdą się osoby, którym będzie to przeszkadzać, ja natomiast bynajmniej do nich nie należę :D
Czy polecam? To komiks, który pokochałem (!) Nawet jeśli jestem w tym aspekcie całkowicie nieobiektywny, ponieważ łączy w sobie dwie największe pasje mojego życia (komiks i kuchnię), to nadal sądzę, że każdy powinien dać mu szansę!
Więcej komiksów na Instagramie: @komiksowy_pamietnik