Krótko i na temat | XVI | Erotyczne sceny w grach - czy są nam potrzebne? - RazielGP - 14 marca 2012

Krótko i na temat | XVI | Erotyczne sceny w grach - czy są nam potrzebne?

Z każdym kolejnym rokiem pojawia się coraz więcej gier z przejawiającymi się tu i ówdzie scenami erotycznymi. Jest to zapewne spowodowane tym, że elektroniczna rozrywka stała się ciekawą w naszej popkulturze alternatywą dla telewizji czy również książek. To jest fakt. We wspomnianych przeze mnie różnych dziedzinach subkultury pojawiają się miłosne wątki. Jedne są romantyczne, drugie nie. To już jednak zależy od gatunku danego dzieła jak i  samej wyobraźni twórców. Po tym wszystkim nasuwa mi się tu jedno, zasadnicze pytanie. Czy erotyczne epizody w grach wideo są nam potrzebne do szczęścia? Po dłuższym zastanowieniu, okazuje się, że odpowiedź na to pytanie, wcale nie jest taka prosta.

Wyobrażacie sobie Wiedźmina 2 bez podobnych scen?

Aby rzetelnie podejść do tematu, posłużę się przykładowymi grami, w których nagość i erotyka, zostały przedstawione w zupełnie odmienny względem siebie sposób. Osobiście nie wyobrażam sobie w pełni ocenzurowanego z takich wydarzeń Wiedźmina. Przede wszystkim dlatego, że produkt CD Project Red został oparty na twórczości Andrzeja Sapkowskiego, który podczas tworzenia swojego dzieła, wykreował taki, a nie inny świat. To uniwersum żyje własnym życiem i w żadnym wypadku nie naśladuje przekoloryzowanych historyjek o księżniczkach. Te niezwykle pikantne elementy, łącząc się z innymi, ważniejszymi tworzą razem spójną całość, dzięki którym jesteśmy w stanie zagłębić się w przygody Geralta z Rivii. Bez nich fani białowłosego zabójcy wyraźnie czuliby, że czegoś tu brak.

Idealny przykład filmowej sceny łóżkowej

To, że gry stają się coraz bardziej filmowe, również nie powinno nikogo dziwić. Zaś część z nich, posiada także i głębię, której nie powstydziłby się sam Szekspir. Świetnym przykładem będzie tu oczywiście historia Tommy’ego Angelo w znakomitej produkcji Mafia. Scenarzyści wpletli tu krótki wątek miłosny, w którym ukazali odpowiednie ujęcia kamer bez odkrywania miejsc intymnych. Dzięki takiemu rozwiązaniu, nikt nie powinien poczuć się zgorszony. Mało tego! Takie zabiegi bardziej wpływają na naszą wyobraźnię, niż oglądanie prymitywnie przedstawionej wirtualnej pornografii. Podobnie jest w przypadku serii Mass Effect. Z tą różnicą, że nasz protagonista, może romansować z kilkoma, wybranymi przez gracza osobami. Nawet tymi z innych ras, niezależnie od tego, czy gramy kobietą, czy też mężczyzną. Oczywiście, sceny łóżkowe są odpowiednio wyważone, pobudzając nasze zmysły i tym samym, nie odkrywając wszystkich kart. Znacznie więcej możemy ujrzeć w innym dziele - Fahrenheit, gdzie mamy możliwość zobaczenia, a nawet uczestniczenia w interaktywnych uniesieniach naszych bohaterów.

Dyndający kulfon? Na co to komu? Przed Wami ocenzurowana scena.

Erotyce mówię tak. Pornografii, stanowczo nie! Do czego tym razem zmierzam? Uważam, że miejsca intymne powinny pozostać niewidoczne. Widok piersi czy też krągłych pośladków są dla mnie jak najbardziej na miejscu. W końcu opalając się na plaży, często widzimy zarys wymienionych wyżej części ciała. Grand Theft Auto od zawsze było kontrowersyjne. Z początku z wszechobecnej rzezi przeciw wszystkiemu co stanęło nam na drodze, wliczając w to stróżów prawa, by po przejściu w trzeci wymiar, zaskoczyć graczy seksualnymi sytuacjami. Protagoniści tej znakomitej serii, „zapraszali” panienki lekkich obyczajów na przejażdżki w ustronne miejsca. O ile w starszych odsłonach, poza kiwającym się zawieszeniem, nie było nic widać, o tyle w czwórce, dość szczegółowo widzimy jak zabawia się główny bohater. Oczywiście będąc w ubraniu. Jednak w dodatku, zatytułowanym The Lost and Damned, dopatrzyłem się czegoś, co w sposób dobitny mnie zniesmaczyło… Rozumiem, że Rockstar ma chore poczucie humoru, ale dyndający „kulfon” jednego z pracodawców, wcale nie był fajnym pomysłem. Wręcz przeciwnie.

Larry 7 - jedna z najbardziej seksistowskich gier na świecie

A skoro jesteśmy przy sprośnych produkcjach, to na myśl nasuwają mi się takie dzieła jak Larry 7 oraz Duke Nukem Forever. Oczywiście w trzeciej odsłonie, tego drugiego tytułu, również napotykamy na goliznę przedstawicielek płci pięknej, choć nieco ocenzurowaną i z dzisiejszego punktu widzenia, nie budzącą większych emocji. Jednak zapewniam Was, że w połowie lat 90-tych, przygody Księcia budziły wiele kontrowersji z tym związanych. Czasy się jednak zmieniają, a my jesteśmy „odporniejsi” na widok rozebranej, pikselowej niewiasty. Jeśli zaś chodzi o Larry’ego, twórcy zaserwowali nam niezwykle zabawne sytuacje z panienkami. Nagość co prawda pojawia się dość rzadko, ale otoczka całej gry jest jak najbardziej seksistowska. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. I choć Duke prezentuje tu inny sposób tychże sytuacji, to ma jednak jedną wspólną cechę z Larrym. Ukazanie ich od humorystycznej, mocno przerysowanej strony. Jednym się to podoba, drugim nie. Ja osobiście uważam, że w obu seriach, nie przekroczono tej cienkiej granicy, a my jako gracze, mamy tu wiele powodów do uśmiechu.

Doszliśmy do końca niniejszego wpisu, poświęconemu erotycznym scen w grach wideo. Po głębszej analizie, stwierdzam, że miłosne sytuacje jak i nagość mogą, a nawet powinny się pojawiać w elektronicznej rozrywce, pod warunkiem, że twórcy w przemyślany i filmowy sposób, zaprezentują nam wspomniane wyżej sytuację. Jednak należy pamiętać, że tą cienką granicę dobrego smaku, bardzo łatwo przekroczyć, zniesmaczając widza.

Podczas przeglądania tego felietonu, zapraszam również do obejrzenia, filmowego materiału dotyczącego tego samego tematu, ale z innej perspektywy.

Od autora filmu
"Na początku chciałbym z góry przeprosić za fatalny odbiór audio w filmiku. Wiem, mój głos raz jest głośny, a raz cichy. Jeżeli filmik wam się spodobał to zapraszam do subskrypcji mojego kanału po więcej materiałów. To tyle, pozdrawiam - maimic aka Yerin."


RazielGP
14 marca 2012 - 21:12