Rodzime pełne polonizacje pojawiają się niezwykle rzadko, a jeśli już to w znacznym stopniu odbiegają od oryginalnej wersji, frustrując nasz słuch oraz niszcząc totalnie klimat danej produkcji. Ten problem dotyczy nie tylko gier, ale i przede wszystkim filmów. W przypadku tych drogich preferuję lektora, no może z wyjątkiem animowanych wersji takich jak chociażby Shrek. Niemniej jednak niniejszy artykuł dotyczyć będzie elektronicznej rozrywki i to właśnie z tego segmentu zapodam kilka przykładów, udanych moim zdaniem lokalizacji. Oczywiście opinia ta jest czysto subiektywna i nie każdy musi się z nią zgadzać, ale właśnie dzięki różnym upodobaniom może powstać interesująca dyskusja, do której serdecznie zapraszam.
Podobnie jak w przypadku mojego innego artykułu pt. „Gry, które zmieniły moje wirtualne życie”, także i tu posłużę się moją osobistą chronologią. To znaczy, że przytoczone przeze mnie produkcje pojawią się w takiej kolejności, w jakiej je poznałem. Pierwszym dziełem, w którym usłyszałem polski dubbing okazał się WarCraft III: Reign of Chaos. Na szczęście miałem również okazję zapoznać się z oryginalnym językiem w wersji demonstracyjnej. I wiecie co? O wiele bardziej wczułem się w niniejszy klimat fantasy, dzięki naszym rodakom podkładającym swoje głosy w tym niewątpliwym hicie, niż w przypadku ich amerykańskich odpowiedników. Do strony technicznej również nie mam zastrzeżeń. W sumie jedyną rysą na tym diamencie jest brak podłożenia głosu orkowym szamanom. Prawdopodobnie ktoś przeoczył te postacie i stąd te braki. Reszta brzmi znakomicie, nie mam co do tego wątpliwości, więc nie ma sensu przytaczać każdego z nich, ponieważ wszyscy biorący udział w produkcji dubbingu spisali się znakomicie. Tak samo dobrze wypadła polonizacja dodatku zatytułowanego The Frozen Throne, jednak tu zmiana aktora podkładającego głos Thrallowi wypadła dla mnie na minus. Cięzko jest przystosować swój umysł do zmian, szczególnie gdy owe zmiany okazują się gorsze.
Kolejnym tytułem, o którym mam przyjemność wam zaprezentować jest Max Payne. Wiem, wiele osób nie zgodzi się z mą opinią. Sam widzę mnóstwo wad w tej lokalizacji, poczynając od słabej jakości nagłośnienia, poprzez brak odpowiednich filtrów, szczególnie gdy nasz protagonista krzyczy. Generalnie Radosław Pazura wczuł się w rolę bardzo dobrze i w moim odczuciu świetnie spisuje się w roli narratora. Szczególnie w pamięci zapadło mi zdanie: „Nikt nie przeżył. Ostatni wystrzał był jak wykrzyknik, który podsumował wszystko, co doprowadziło mnie aż tutaj. Zdjąłem palec ze spustu. I tak to się skończyło.” - po prostu rewelka. W angielskiej wersji ta wypowiedź nie robi aż takiego wrażenia. Niestety inne głosy wytracają z mrocznego, nowojorskiego klimatu. Z różnych powodów, ale główną przyczyną jest obsada. Aż uszy więdły gdy słyszałem wypowiedzi większości drugorzędnych postaci. Mimo to, bohater o imieniu Max Payne zapadł mi dzięki Radkowi w pamięci jako nietuzinkowa postać z problemami psychicznymi oraz intrygującymi ciętymi ripostami.
Prince of Persia: The Sands of Time, czyli po naszemu Piaski Czasu, również mogą poszczycić się dobra i przyjemną dla naszego słuchu polonizacją. Głosy są w moim odczuciu dobrze dobrane, dzięki czemu możemy wczuć się w swoje role za sterami naszych kontrolerów. Szczególnie bawiły mnie monologi Księcia oraz wzajemne droczenie się z Farah. Technicznie bez zastrzeżeń. Może i nie jest to poziom oryginału, ale i tak należą się słowa uznania dla aktorów jak i innych pracowników. Dobrze wykonana robota. Nieco gorzej odebrałem dubbing w The Two Thrones, czyli Dwóch Tronach. Dlaczego? Ponieważ głos Jarosława Boberka, choć świetny zdążył mi się na przestrzeni lat znudzić. Oprócz wymienionych wyżej odsłon tej znakomitej serii, powstała jeszcze jedna w naszym rodzimym języku. Jej tytuł brzmi identycznie jak w wydanej w 1989 roku pierwszej części Księcia Persji. Jest to kolejny przykład na udaną zmianę audio, choć może nie do końca, bo parę zgrzytów jednak było, ale o tym za chwilę. Do samych głosów nie ma zastrzeżeń, są takie jakie być powinny i uważam, że lepiej pasują do epickiej aury, która tu panuje niż domyślna opcja językowa. Właśnie w takich klimatach polacy ukazują swój potencjał, lekkość mowy, czy nieco bajeczne podejście do tego typu spraw. Przynajmniej zawsze tak to odbierałem i na przestrzeni lat tego się trzymam. W końcu wychowałem się na takich w pełni spolonizowanych kreskówkach jak Muminki, Smerfy, Gumisie, Chip 'n Dale, czy w późniejszych latach Spider-Man, Iron Man etc. Zapewne dzięki temu mam takie spojrzenie na ten temat. Do czego mogę piać w przypadku Prince of Persia z 2008 roku w naszym wydaniu? Ano do tego, że miejscami jedna z postaci mówi zdecydowanie za cicho, tak jakby osoba odpowiedzialna za nagrywanie była głucha na jedno ucho. To zdecydowanie niszczy cały pozytywny obraz, szczególnie iż problem pojawia się tu zbyt często niż ustawa mojej tolerancji przewiduje.
Hah! Kolejny hit Ubisoftu! O czym mowa? Mianowicie o Assassin's Creed. Gra ma swoje wady, ale urzeka klimatem. Klimatem, który buduje również polska wersja. Za Altaira podkładał głos sam Jacek Kopczyński! Ten sam, który użyczył swego głosu Peterowi Parkerowi ze Spider-Mana, Arthasowi z WarCrafta 3, czy także Jaskierowi z Wiedźmina! W każdej produkcji wykazał się elastycznością swojego wokalu, dzięki czmeu rzadko kiedy brzmi on tak samo. Generalnie gdyby nie cykl Cayacka - "Królowie dubbingu", nigdy bym się nie dowiedział, że za Altairem stoi ten aktor. Wyrazy uznania. Oprócz niego, świetnie wczuł się w rolę Daniel Olbrychski. Ten duet przebił wokalnie oryginalnych artystów, którzy w konfrontacji z naszymi wypadli bezpłciowo. Ważniejsze postacie również nie mają się czego wstydzić. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o przechodniach. Ich głosy, jak i także liczne błędy powodowały we mnie wzrost ciśnienia we krwi. Tego nie da się słuchać i kazdy kto grał w tę produkcję dobrze wie co mam na myśli.
Seria Mass Effect, niezależnie czy mam tu na myśli jedynkę czy też dwójkę, również może się pochwalić znakomitą lokalizacją. Szkoda, że w trójce zrezygnowano z tej opcji, bo mnie o wiele bardziej przypadła do gustu rodzime wydanie. Te rozmowy, szczególnie z bardzo wylewnym Wrex'em, sprawiały mi nie lada frajdę. Jest to tak samo znakomite spolszczenie jak w przypadku WarCrafta 3, bo naprawdę nie mam się do czego przyczepić. W dwójce co prawda głos naszego protagonisty uległ zmianie, przez co z początku nie mogłem się przyzwyczaić, ale ostatecznie zdołalem go zaakceptować. W końcu to ten sam aktor, który użyczył swoich wokalnych zdolności Buzzowi z Toy Story! Także na koniec świata i jeszcze dalej! Szczególnie w pamięci zapadła mi poniższa scena z Mass Effect 2. Zatem obejrzyjcie ją i wypowiedzcie się na ten temat.
Na koniec zostawiłem sobie The Witcher, czyli naszą w pełni polską superprodukcję! Wiedźmin już w sam w sobie ma unikatowy, słowiański świat, dlatego nasz język w tym hicie jest wręcz obowiązkiem. Dialogi miażdżą i oferują nam znakomite przeżycia. Gdybym miał tu przytoczyć rozmowę to ciężko byłoby mi wybrać tę najlepszą, bo tych najlepszych jest tu od groma. Wam zapodam może żarcik Addy, który sam w sobie jest zabawny. W kontynuacji przygód jest jeszcze lepiej! Widać, że pracownicy zdecydowali się przeskoczyć i tak wysoki próg. Jak widać stwierdzenie - "kto stoi w miejscu ten się cofa" - jest tu jak najbardziej widoczne. Dlatego twórcy polonizacji postanowili przejść samych siebie aby do tego nie dopuścić. I udało im się! To dzięki nim The Witcher 2: Assassins of Kings (Wiedźmin 2: Zabójcy Królów) ma taki wspaniały klimat, a jak wiemy na ten aspekt sprowadza się wiele, niemniej ważnych czynników.
Zdaję sobie z tego sprawę, że pominąłem w mym zestawieniu wiele gier z naszym, rodzimym dubbingierm, ale jest to spowodowane brakiem zaznajomienia się z takowymi produktami. W końcu w takiego Larry'ego 7 ograłem może z parę minut. Może kiedyś nadrobię zaległości, ale na dzień dzisiejszy wolałem pozostawić ten tytuł w spokoju. Czekam na wasze opinie na ten temat, do czego zachęcałem także na początku niniejszego artykułu. Mam nadzieję, że wywiąże się z tego ciekawa dyskusja. Pozdrawiam!