Zainteresowanie tematyką snajperską wydaje się być całkiem spore, jednak na rynku niewiele jest produkcji, mogących w pełni zaspokoić wielbicieli tegoż rzemiosła. Ba, na rynku w ogóle brakuje tego typu gier. Oczywiście możemy wcielić się w snajpera w wieloosobowym trybie kolejnych części Call of Duty czy Battlefielda, ale nie ma tu mowy o produkcji stricte skupionej na tym elemencie - z większej odległości możemy do wrogów postrzelać jedynie w niektórych misjach. Na szczęście z odsieczą przybywa, obok City Interactive, brytyjskie studio Rebellion i jego Sniper Elite V2.
Konsolowe demo Sniper Elite V2 ujrzało światło dzienne już kilka dni temu (swoimi wrażeniami z tej wersji podzielił się już z Wami Materdea w tym artykule), ale dopiero wczoraj mogli zapoznać się z nim posiadacze pecetów (niestety nie obyło się bez drobnych problemów i opóźnień).
Mam wrażenie, że podsunięty nam przez Rebellion fragment demonstracyjny, umiejscowiony w zrujnowanym mieście Schöneberg, służyć ma przede wszystkim zapoznaniu się z mechaniką gry, nie zaś promieniować klimatem. Misja jest prosta, krótka i... przyjemna. Naszym zadaniem jest przedarcie się do pozycji docelowej i podłożenie ładunków wybuchowych na trasie przejazdu konwoju z ważnym jegomościem. Snajper, sabotaż, pułapka - brzmi ciekawie do momentu, w którym zdajemy sobie sprawę z tego, iż do celu prowadzi jedyna słuszna droga, jaką wcześniej przewidzieli dla nas deweloperzy. Pozycje strzeleckie wydają się być z góry zaplanowane - twórcy zdają się dawać nam do zrozumienia, że to właśnie z TEGO konkretnego miejsca mamy posyłać wrogom śmiercionośne pestki, bo lepszego i tak nie znajdziemy. TYCH miejsc i tak nie da się nie zauważyć, bowiem ich umiejscowienie już z daleka 'subtelnie' sugerują nam żółte markery. Co prawda udało mi się trzy razy po cichu zlikwidować przeciwnika, jednak w dwóch przypadkach eliminacje te zaplanował za mnie Rebellion. To pierwsza z dwóch rzeczy, które mi nie pasują...
Kolejna to jeden magiczny przycisk, potrafiący w jednej chwili popsuć misternie zaplanowaną przez nas akcję - strzał. Choćbyśmy z daleka za pomocą lornetki śledzili ścieżki, jakimi podążają wrogowie, choćbyśmy czekali, aż jeden z nich oddali się od pozostałych - oddanie strzału stawia na nogi cały Wehrmacht z Hitlerem na czele. Oby była to sprawka karabinu bez zamontowanego tłumika i oby w pełnej wersji istniała możliwość zamontowania tegoż w używanej przez nas broni wyborowej (gwoli ścisłości - w czasie II światowej korzystano już z tłumików do broni snajperskiej).
Choć wyżej wymienione przeze mnie wady z pewnością zaliczają się do raczej istotnych to mimo wszystko zabawa w strzelca wyborowego w Sniper Elite V2 sprawia wiele frajdy. Nie chodzi tu nawet o świetny killcam (skojarzenia z Mortal Kombat jak najbardziej usprawiedliwione), satysfakcję płynącą z oddania celnego strzału i, co ważne, czucia broni, ale też ilość dostępnego na wyposażeniu naszego żołnierza sprzętu: miny-pułapki, miny ziemne, pistolet z tłumikiem, karabin maszynowy na zaś, a nawet... kamień, dzięki któremu odwrócimy uwagę wroga. Według mnie to w zupełności wystarczy. Całkiem przyzwoita wydaje się być także sztuczna inteligencja nazistów, którzy kryją się za przeszkodami, za wszelką cenę starają się skrócić do nas dystans i zaatakować z bliska. Nie oszukujmy się jednak - to wciąż mięso armatnie. Chciałbym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na głównego bohatera, niejakiego (i nijakiego) Karla Fairburne'a, będącego na usługach rządu amerykańskiego. W zasadzie nie charakteryzuje się niczym szczególnym - ni to imieniem, ni to wyglądem. Nie odbieram tego jednak jako wielkiej wady. Paradoksalnie może przysłużyć się to lepszemu wczuciu się gracza w tę postać, nadaniu jej bardziej osobistego charakteru. Pojedynku z innym snajperen nie wygrał żaden Karl - wygrałem go JA. Oby podobne uczucie towarzyszyło nam przy okazji zmagań w trybie wieloosobowym. Szczególne powody do radości mają posiadacze blaszaków, gdyż zyskają oni możliwość starcia się z żywymi graczami w ekskluzywnym na PC trybie team deathmatch. Jeśli zaś chodzi o kwestie techniczne, a konkretnie grafikę - wodotrysków nie uświadczymy, ale moim zdaniem i tak jest nieźle. Sniper Elite V2 na ultra detalach prezentuje się całkiem przyzwoicie, tak samo zresztą jak animacje głównego bohatera.
Materdea stwierdził, że "nie będzie to produkcja, która podniesie Rebellion z kolan, co najwyżej odroczy wyrok o rok, może dwa". Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Oczywiście nie mam zamiaru wyrokować, bo na to przyjdzie czas przy okazji recenzji (pre-order zamówiony), ale uważam, iż Sniper Elite V2 ma predyspozycje do stania się produkcją średnią, acz ze sporym potencjałem. Gdzie upatruję potencjału? W przyjemności płynącej z gry.