Miało być o Diablo III... - yasiu - 9 czerwca 2012

Miało być o Diablo III...

Najpierw miałem pisać o Diablo III. W końcu trochę już gram i mógłbym podzielić się wrażeniami. Potem jednak przytrafiło się odpalenie bety Guild Wars 2 – i małżonka mi świadkiem, trochę wsiąkłem. Izmieniłem zdanie - o Diablo mogę napisać kiedykolwiek, a ta beta jest na tyle dobrym kawałkiem gry, że trzeba o niej, póki gorące. Pojawiło się jednak coś jeszcze innego, dlatego będzie nieco inaczej, niż miało być.

Kto zerknie na fotkę i ma dzieci, zapewne zrozumie, dlaczego piszę o tym, o czym piszę.

Co do wsiąkania, to raczej (na szczęście) przenośnia. Wsiąkłem bowiem w dzieci. Jeszcze pięć lat temu nie widziałem się kompletnie w roli rodzica, a dziś mamy ich troje. Nic strasznego, da się z tym żyć, ale wiąże się to z poważną zmianą w odbiorze świata, o czym może świadczyć fakt, że nie zacznę od tematu grania, tylko od tego, jak można robić w życiu coś fajnego i sprawić tym radość dzieciom.

Wyszedłem dziś podrzucić znajomemu parę litrów truskawek i wpadłem jak śliwka w kompot. W domu głodne paszcze, ja sam głodny, a zobaczyłem i usłyszałem cuda, które mi, jako rodzicowi, kompletnie rozkołysały konstrukcję. Wróciłem do domu ze smokiem, kwiatkiem, koroną i szabelką. A wszystko to z balonów. Bo z balonów można zrobić wszystko.

Tak mówią dwie dziewczyny, które na robieniu cudów z balonów spędzają czas zawodowo. Temat nie ruszył mnie w kontekście logo kawiarni w ten sposób zrobionego. Podobnie nie ruszyły mnie figury piłkarzy – również z balonów. Fajne rzeczy – owszem, ale nic w środku mi nie drgnęło. Natomiast fakt, że można z nich uczynić przedmiot dziecięcej radości (oczywistość przeca, ale czytajcie dalej) spowodował, że siedzę i piszę.

Dziewczyny obsługują imprezy dla dzieci, w tym te dla najmłodszych. To właśnie na nich znoszą limit tego, co dziecko może dostać, z balonów zrobione rzecz jasna. Niektórzy z Was wiedzą, jak maluchy potrafią zaskoczyć… Hannah Montana, kucyki, rekin, żółw, małpka – dosłownie cokolwiek, co dziecko sobie wymyśli, powstaje i jest dziecku wręczane. Jaką trzeba mieć głowę do dzieci i jaką wyobraźnię balonową, żeby być w stanie tego dokonać. Przecież wydaje się to niemożliwe! A jednak, to z wielką niecierpliwością czekam, kiedy spotkam kogoś takiego na jakimś festynie lub moje dzieci trafią na kogoś, kto robić to potrafi i dostaną, co będą chciały. Nie jestem tylko pewny, nie pytałem, jak wiele osób się tym zajmuje, jak dużo ludzi potrafi wydmuchać dowolny kształt. Ale chyba się dowiem, bo jak sam nigdy nie mógłbym czegoś takiego robić, to myślę, że to naprawdę ciekawa praca.

Potraktujcie powyższe jakkolwiek, nawet, jako wskazówkę, odpowiedź na pytanie - „do jakiego technikum mam iść”. Nieważne, to pisał rodzic, teraz kilka słów od gracza. Miało być o Diablo III, ale ten temat naprawdę może poczekać. Na razie jestem swoim barbarzyńcą w czwartym akcie piekła. Bawię się naprawdę dobrze – mimo korzystania z domu aukcyjnego – i zapewne szybko mi nie przejdzie. No chyba, że Guild Wars 2 wyjdzie jakoś niedługo i do tego uda mi się go tanio kupić.

Stylistyka nowego Guild Wars przemawia do mnie naprawdę mocno.

Jeśli tak się stanie, wymiękam, bo ta gra po kilku godzinach nekromancji w becie powoduje, że jestem absolutnie oczarowany. Biegam sobie, radośnie napełniam różne paski, jestem za to nagradzany. W tych paru słowach zawiera się, moim zdaniem, po sporym spłyceniu, kwintesencja dobrego MMO.

Ważna kwestia, którą trzeba wziąć pod uwagę - gram zwykle sam. Nie jest za łatwo, jest ładnie, jest parę rozwiązań innych niż u konkurencji, ale przede wszystkim, przynajmniej na razie, gra nie przeszkadza graczowi. Najprostszy przykład – teleport w wyznaczone miejsca z dowolnego punktu na mapie. Nie muszę, jeśli nie chcę, łazić od punktu kontrolnego do punktu kontrolnego. Nadal zwiedzam świat, bo od teleportów też trzeba się nałazić, ale nie muszę wracać na piechotę. Analogia do życia prosta – chcesz iść na imprezę, naprawdę chcesz, ale boisz się, że będziesz wracać z niej na piechotę i jednak zostajesz w domu. Podobnych ułatwień jest więcej. Do tego gra zwyczajnie mi się podoba, mimo że gram na niskich ustawieniach.

Ja chcę pograć w nią więcej, chcę potestować, czy ogromne umiejętności, jakie daje system umiejętności pozwolą mi, człowiekowi w mechanikę MMO nie wnikającemu, dobrze się bawić, czuć wyzwanie i jeszcze do tego ukończyć fabułę i cieszyć się tak zwanym end-game. W pierwszych Guild Wars tak właśnie było. Czekam na rozwój sytuacji.

yasiu
9 czerwca 2012 - 20:11