Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Warka Radler jest odpowiedzią Grupy Żywiec na Lecha Shandy z Kompanii Piwowarskiej. Tak samo jak u konkurenta, mamy tu do czynienia z połączeniem lemioniady i piwa. Z tą różnicą, że oba "napoje" rozlewa się w innych proporacjach. W przypadku Lecha wynoszą one odpowiednio 50/50, w Warce zaś 40/60. Pierwsza wartość dotyczy tutaj piwa, podczas gdy druga lemoniady. Na upalne dni w sam raz. Oprócz recenzji, zamierzam również odnieść się w kilku miejscach do najbliższego rywala omawianego browaru.
Brązowa butelka ma standardowy kształt, przez co nie robi ona takiego wrażenia jak ta znana nam z Lecha Shandy. Na szczęście apetyczna etykieta nadrabia wszelakie zaległości. Świetnie komponuje się z barwą szkła i pobudza tym samym naszą wyobraźnię. Już sam widok przepołowionej cytrynki otoczonej drobinkami lodu zachęca do spróbowania niniejszego napoju. Także, pod względem designu nie mam tu najmniejszych zastrzeżeń. W przypadku aluminiowego brata jest już znacznie gorzej. W moim mniemaniu panuje tam za dużo srebrnego koloru. Oczywiście nie oznacza to, że jest źle, wręcz przeciwnie, opakowanie puszki może się nam jak najbardziej podobać. Oponent jest jednak pod tym względem przyjemniejszy dla oka.
Już przez szkło butelki bez trudu można wyłapać mętność Warki Radler, która po wlaniu do kufla mocno wyróżnia tę wersję spośród innych odmian tego browaru. To cieszy, ponieważ największy rywal prezentował się pod tym względem bardzo bezpłciowo. Ciężko było go odróżnić od zwykłego lagera, a tu? Rewelacja. Przy nalewaniu utworzyła się tu obfitych rozmiarów bielusieńka pianka, która niestety szybko uleciała. Szkoda, bo prezentowała się bardzo atrakcyjnie na tle mętnego, jasnozółtego, wręcz bananowego wyglądu piwa. Tutaj produkt Grupy Żywiec deklasuje dzieło Kompanii Piwowarskiej. Nie miejcie co do tego wątpliwości.
Jednak od wyglądu ważniejszy jest zapach, a już przede wszystkim smak. Aromat cytrynowo-pomarańczowy, mocniejszy niż w Lechu Shandy. Nic dziwnego, wszakże to tutaj mamy 60% oranżady, a nie 50%. Woń ta jest przyjemna dla nosa i nie różni się ona za wiele od normalnych lemoniad. Różnice polegają na tym, że można tu bez problemu dostrzeć zapach chmielu i drożdży, który jednak wcale nie jest natarczywy, a umiejętnie wpasowuje się w orzeźwiający charakter tego trunku. Pewnie zastanawia was, który z konkurentów jest w tej dziedzinie lepszy. Jak na mój nos, minimalnie prowadzi jednak Warka.
W końcu doszliśmy do sedna, najważniejszego punktu dzisiejszego materiału, czyli smaku. Jak na orzeźwiający napój przystało, mamy tu do czynienia ze sporą ilością gazu, który na szczęście nie przytłacza. W porównaniu do Lecha, odczuwam tu mocniejszy, cytrynowo-pomarańczowy posmak. Shandy jest pod tym względem zdecydowanie delikatniejsze. Rzekłbym nawet, że jest zbyt delikatne, dlatego intensywniejsza Warka Radler bardziej przypadła mi do gustu. Co ciekawe, jeśli miałbym wybierać spośród standardowych wersji obu piw, to bez wahania wybrałbym Lecha, ale w przypadku radlerów nie ma on większych szans ze swoim rywalem. Przegrywa on w każdej kluczowej dziedzinie. Nie oznacza to jednak, że nie warto się nim w ogóle interesować. Jeśli dla kogoś Warka okaże się zbyt "mocna" w smaku, oczywistym jest, że wybierze Lecha, w którym nie czuć w ogóle posmaku piwa. Przynajmniej pojawia się on dopiero w ostatnich łykach, co osobiście mnie nie raduje. W przypadku recenzowanego produktu od razu wiemy z czym mamy do czynienia, ponieważ czujemy tu nie tylko lemoniadę, ale i piwo.
Podsumowując: Warka Radler spisuje się w swoim gatunku naprawdę dobrze. Nie mam tu żadnych zastrzeżeń do wyglądu, zapachu, czy też smaku. Jest tak jak być powinno w przypadku piw tego typu. Osobiście jestem takim stanem rzeczy bardzo zaskoczony, ponieważ nie spodziewałem się po Warce tak dobrego browaru. I to za taką małą kasę! Polecam ten produkt spragnionym osobom, które mają ochotę na orzeźwiający, niskoalkoholowy napój w przystępnej cenie.
Masz inne ode mnie zdanie? Super, przecież oto chodzi! Z przyjemnością dowiem się co sądzisz o opisywanym przeze mnie piwie. Wymieniajcie się zatem własnymi doświadczeniami i przygodami! Jeśli macie propozycje odnośnie kolejnych części tego cyklu - piszcie o tym w swoich komentarzach do czego bardzo gorąco zachęcam.
Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie, którą poniżej widzicie.
Warka Radler
Cena: ok. 2.50zł.
Zaw. Alk.: 2%
Ekstrakt: 10*
Gatunek: Jasne / Radler / Smakowe / Niskoalkoholowe / Pasteryzowane
+ orzeźwia
+ uczciwa cena
+ przyjemny smak
+ miły zapach
+ odpowiednie nasycenie
+ świetny wygląd piwa
+ posiada delikatny posmak piwa
- znikająca piana
P.S. Przedstawiona ilustracja należy do Bartka ze strony mojkufelek.
Polub Raziela jeśli podoba ci się niniejszy tekst. Z góry dziękuję za klik.