Tony Hawk’s Pro Skater 2 było swego czasu moją ulubioną grą. Chociaż generalnie zawsze najbardziej lubiłem bijatyki oraz RPGi, to właśnie ta produkcja była dla mnie „pasieką miodu”. Doszedłem wręcz do momentu w życiu, gdy wszystkie inne gry jawiły mi się jedynie przerywnikami od Jastrzębia. Giereczkami. Pierdołami. Puchem marnym, ot co.
Grałem w niego sam. Grałem z przyjaciółmi i wrogami. Organizowałem małe turnieje. Speedrunowałem, pobijałem rekordy, szukałem błędów, sprawdzałem różnice między edycjami NTSC a PAL, potem dorwałem na Dreamcastcie i znów go katowałem. Żyłem nim, aż mi nie przeszedł po długich latach, bowiem trójka już nie wywarła na mnie takiego wrażenia, chociaż świat ją słusznie pokochał.
I teraz czekam na edycję HD. Od innych twórców, niekoniecznie z pełnym poszanowaniem oryginału, w nowej oprawie i sieciowej dystrybucji. Po zalewie słabych gier (uważam, że trójka i ewentualnie PSXowa wersja czwórki to były ostatnie duże udane odcinki), od wydawcy którego nie lubię, ale czekam. Bo żyłem tym tytułem! A, że ja nie lubię biernie czekać to odświeżyłem sobie dwójkę na PSXa – i to nie przez emulator, czy wpakowanie płytki do PlayStation 3, ale na starym, dobrym szaraczku.
Cholera. Ta gra wciąż jest dobra.
Chociaż kolejne części rozpuściły mnie wieloma rozwiązaniami, to Tony Hawk 2 ma wciąż to czego trzeba do przyjemnej gry – świetny system i dobre etapy. Dzięki temu, że nie są to ogromne miejscówki bez problemu możemy je doskonale poznać i świetnie się bawić pobijając rekordy. Trików jest zaskakująca sporo, edytor etapów wciąż potrafi pokazać pazur, a dzięki manualom można tworzyć niesamowite kombinacje. Tony Hawk2 to także świetny multiplayer oraz muzyka. Ah, muzyka! Ah, te triki!
W zasadzie to właśnie w drugiej oraz trzeciej części wszystkiego było w sam raz. Dalsze kombinacje z free roamingiem, braniem zadań, cross-over z ekipą Jackass, czy stanie na desce były nie wypałami, jednak eksperymentowano, ponieważ seria musiała się kręcić. I przez to, że zbyt często wychodziła to poległa. Tony 2 oraz 3 za to, mimo lat, wciąż błyszczą w swojej kategorii, do której zbliżyły się tylko dwie pierwsze odsłony serii Dave Mirra.
Tony 2 na PSXie śmiga płynnie, a grafika mimo wszystko nie straszy (za to starszy mnie w wersji na PC). Niestety wersja PAL nie posiada przełącznika na 60 Hz (chyba że w wersji pirackiej…), dlatego musiałem sporo zrobić żeby zdobyć edycję NTSC, która jest po prostu szybsza. Tak w ramach ciekawostki warto dodać, że demo gry było jeszcze szybsze od pełnej wersji i posiadało lekko inaczej zmiksowaną muzykę, więc nie pogniewałbym się gdyby w edycji HD można było wybierać tempo zabawy.
Tony 2 daje radę mimo upływu czasu i chociaż nie robi na mnie już takiego wrażenia jak kiedyś, to wciąż mam o nim jak najlepsze mniemanie. Arcade pełną gębą, ogromne, zabawne triki, możliwość tworzenia własnego skatera, dobrze zbalansowany system, brak chamstwa, buractwa i głupoty jaka pojawiła się w wielu następnych częściach oraz zupełnie nieprzekombinowane możliwości zabawy czynią z niego dla mnie absolutnego klasyka gier zręcznościowych na PlayStation oraz Dreamcasta. Dostępny także na Xboxie, Nintendo 64 oraz PC ( a w dziwnych wersjach także obu Game Boyach) jest absolutnym musem, którego po prostu trzeba poznać. Gra idealna na krótkie partie, lecz także masterowanie. Gra wielka.
Blokowata, toporna, w PAL lekko zepsuta, jednak pal to licho – Tony Hawk 2 jest dowodem na to, że nawet gatunki gier zyskujące ogrom na zmianie generacji potrafią się bronić w swojej starej formie dzięki jednej, małej, lecz ważnej rzeczy. Pomysłowi.