W co grać z dziewczyną - Buja - 19 lipca 2012

W co grać z dziewczyną

Jestem człowiekiem towarzyskim i gościnnym zarazem, często znajomi wpadają do mnie na piwo, na kawę, na pogaduchy czy na bifor przed piątkową imprezą. Jeżeli przychodzą kumple, to nie ma problemu. Kiedy odpalam x-boxa zawsze znajdzie się ktoś chętny, żeby zagrać meczyk w Fifę albo pobić się na wirtualnych arenach w Tekkenie. Z dziewczynami jest już gorzej... W niektórych więcej emocji wzbudza opowiadanie mi o nowej miłości swojego życia niż perspektywa złojenia mi dupy z padem w ręku. Kiedy już trafimy na taką, która przynajmniej raz w życiu w Simsy grała, to zaczyna się robić ciekawie. Pojawia się problem - jaką grę włączyć, żeby jej nie zanudzić? Co wybrać, żeby nie było za trudne? Wszystkich, którzy mieli kiedyś podobne rozterki zapraszam do lektury tego wpisu popartego dwuletnimi badaniami z użyciem dwóch padów, wygodnej kanapy i kilkunastu - nieświadomych udziału w tym przedsięwzięciu - obiektów testowych.

Lips

Absolutny hit numer jeden. Dwa mikrofony, kilka znanych piosenek i dziewczyny szaleją. Faceci też się dołączają, ale dopiero po wlaniu w siebie kilku piw. Ta gra rozkręciła mi już niejedną imprezę, raz nawet do tego stopnia, że przyjechała policja. W sytuacjach sam na sam też się sprawdza, pod warunkiem że nie wyjecie jak zarzynana świnia. Dziewczyny po prostu lubią śpiewać, a możlwość ocenienia ich przez system gry i przez to złojenia nam tyłka dodatkowo je motywuje. Pamiętajcie tylko, żeby trochę potrenować. Piosenki śpiewane przez męskich wokalistów są całkiem łatwe do opanowania i to chyba jedyne pole, na którym możemy z naszą znajomą konkurować. Do Lipsów wyszło kilka dodatkowych płyt, które można dostać za nieduże pieniądze na allegro. Szkoda tylko, że jeżeli chcemy śpiewać kawałki z różnych płyt, mimo zainstalowania gry na dysku jesteśmy zmuszeni do żonglerki nośnikami. Mamy też możlwość kupowania piosenek za Microsoft Points w tzw. Lips Store.

Użytkownicy PlayStation do dyspozycji mają konkurencyjnego Singstara. Jego przewagą jest to, że pojawiło się sporo dodatków z utworami polskich wykonawców, toteż niektórzy śpiewają chętniej i z większą łatwością. Ocena to mocne siedem, bo ja nie bawię się aż tak dobrze jakbym chciał, a i sąsiedzi tudzież inni domownicy mogą się wkurzać.

Worms 2: Armageddon

Wormsów nie trzeba nikomu przedstawiać. Seria pojawiła się na komputerach PC w połowie lat dziewięćdziesiątych i od tamtej pory nieprzerwanie dostarcza rozrywki kolejnym generacjom graczy. Na x360 dostępna jest arcade’owa wersja wormsów, która daje bardzo dużo funu, w szczególności jeżeli gramy z godnym przeciwnikiem - a takich znaleźć najłatwiej na xbox live. Dla dziewczyn niestety gra jest za trudna. Zbyt wiele czasu muszą poświęcić na naukę gry. W końcu trzeba znać dobrze każdą broń, trzeba wiedzieć jak długo trzymać wciśnięty spust, pod jakim kątem strzelić czy jak sprytnie schować się przed moimi robakami. Z tego powodu często dochodzi do śmiesznych sytuacji, w których laski rzucają sobie granaty pod nogi albo strzelają z bazooki do swoich wormsów. Może i jest zabawnie, ale frajda kończy się po góra 15 minutach. Dlatego Worms 2: Armageddon dostaje tak niską ocenę.

Tekken 6

Kto z Was nie słyszał o Tekkenie. Gry przedstawiać nie trzeba. Najlepsza bijatyka na konsolach to idealna gra towarzyska. Również dla dziewczyn! Co z tego, że znacie wszystkie combosy swojej ulubionej postaci na pamięć, skoro i tak cycate dziewczę siedzące obok na kanapie rozpyka was wciskając na oślep każdy przycisk jaki popadnie. Te bardziej sprytne i ograne dziewczyny poproszą Was o wyświetlenie listy ciosów albo nawet wejście do trybu treningu i wtedy już nie macie szans. To jest właśnie idealny tytuł do pogrania z dziewczyną. Z racji tego, że żeńśkich postaci jest nie mało, na pewno koleżanka znajdzie sobie taką, z którą będzie się identyfikować. A jeszcze jak jej pokażecie, że można zmieniać wszystkie części ubioru, akcesoria i fryzury zawodniczek... macie ją z głowy na dobre pół godziny, w tym czasie zdążycie zrobić rundkę naokoło osiedla i przy okazji kupić sobie piwo.

Głupi byłem, kiedy zastanawiałem się, czy nie pozbyć się swojej kopii Tekkena, oj głupi. To bardzo mocna pozycja, praktycznie nigdy się nie nudzi, a pojedyncza sesja może trwać dość długo. Jeżeli wpadnie do Was kilka koleżanek, to też będzie fajnie. Wystarczy, że zastosujecie zasadę “wygrany zostaje przy padzie” i rywalizacja między dziewczynami się zaostrza. Wad w zasadzie brak!

Fifa 12

W towarzystwie głównie męskim Fifa zdecydowanie zdominowała konsole na imprezach czy posiadówach. Dziewczyny w tym czasie się nudzą, ale są też takie, które chcą spróbować. Jak już spróbują, to mogą grać bez końca. Sam nie mam serca, żeby wygrywać z nimi do zera, więc czasami daję fory. Wtedy koleżanka strzela mi gola i jest usatysfakcjonowana, ba, skacze z radości bardziej niż podczas polskich bramek na Euro.

Podobno istnieją dziewczyny, które interesują się piłką nożną, a ich znajomość piłkarzy nie kończy się na Cristiano Ronaldo. Wiadomo, że takim Fifa będzie dawała więcej frajdy niż wszystkie inne gry razem wzięte. Jeżeli macie dwie koleżanki, polecam postawić je przeciwko sobie. Festiwal samobójów, strzałów w aut i brutalnych fauli to kupa śmiechu. Hint: jeżeli nie chce się wam tłumaczyć, który przycisk do czego służy (i tak nie zapamiętają), ustawcie od razu tryb sterowania “dwa przyciski”, w którym to mamy tylko “strzał” i “podanie”. Łatwiej się już nie da. 

Avatar Editor

To nie żart! Jeżeli macie jakąś przyjaciółkę albo partnerkę, możecie śmiało jej zaproponować założenia konta na Xbox Live. Dzięki temu będzie mogła zapamiętywać swoje własne ustawienia w większości gier i zdobywać achievementy, a przede wszystkim stworzyć swój własny avatar. A to dla kobiety niesamowita frajda. Dziesiątki różnych fryzur, oczu, ust i innych cech twarzy, nie mówiąc już o ubraniach, butach, dodatkach. Tylko nie pokazujcie jej Marketplace, bo jeszcze zacznie was naciągać na kupno Microsoft Points na dodatkowe ciuszki! Może i strojenie swojego avatara nie ma grubszego sensu i sami nie przywiązujecie do tego wagi, ale dziewczyny myślą inaczej. Wy biegaliście z patykami-karabinami, a one bawiły się lalkami. Pewne tendencje zostały do dzisiaj. Teoretycznie jako ocenę mógłbym dać dyszkę, ale podczas zabawy edytorem facet nie ma za dużo roboty. Dlatego zaniżam. 

Jeśli macie jakieś sugestie, chętnie sprawdzimy z Natalią wszystkie proponowane gry co-op, bijatyki i tym podobne. Spodziewajcie się drugiej części w niedalekiej przyszłości, a jeśli podobał wam się ten tekst, to dajcie lajka na moim fejsbukowym profilu fb.com/bujabloguje. Znajdziecie tam nie tylko powiadomienia o nowych tekstach, ale też sporo ciekawego stuffu ze świata gamingu i nie tylko, który wygrzebuję z zakamarków internetu.

Buja
19 lipca 2012 - 11:04