Ghost Recon Online: hit? Nie ale zagrać warto. - Marcus - 14 października 2012

Ghost Recon Online: hit? Nie, ale zagrać warto.

Rynek darmowych strzelanek przechodzi w ostatnim czasie pewnego rodzaju odrodzenie. Coraz więcej twórców decyduje się na zastosowanie modelu free to play w swoich produkcjach, a co za tym idzie – możemy całkiem za darmo pograć w dobre tytuły.  Z tegorocznych premier skoncentrowanych na F2P poważnym konkurentem okazało się Tribes: Ascend, futurystyczny shooter przeznaczony do trybu multiplayer. Równie ciekawie wygląda Ghost Recon Online, taktyczna gra z widokiem trzecio osobowym.

Sygnowaną nazwiskiem Toma Clancy’ego produkcję pobieramy przy pomocy instalatora, po uprzednim zarejestrowaniu konta na stronie Ubisoftu. Całość waży niecałe 2GB, dzięki czemu osoby posiadające szybkie łącze internetowe będą mogły cieszyć się grą już po kilku minutach. Pierwsze uruchomienie wiąże się z upiększeniem naszego bohatera: wybieramy twarz, kolor skóry oraz elementy maskowania. Najważniejsza jest oczywiście klasa  postaci, jedna z trzech dostępnych. Jest Recon (zwiadowca), Assault (szturmowiec) oraz Specialist (wsparcie).

Żołnierze, podobnie jak w najnowszym Future Soldier, są wyposażeni w szereg nowoczesnych gadżetów, dzięki czemu każda z klas posiada po dwie unikalne umiejętności. Tym sposobem Recon może stać się na krótki czas niewidzialny, bądź też przeskanować otoczenie w poszukiwaniu wrogów. Z kolei Specialist potrafi wytworzyć wokół siebie cybernetyczną tarczę, która odbija pociski oraz wywołać wstrząs elektryczny, powodujący zakłócenia w działaniu urządzeń elektrycznych. Assault szarżuje na oponentów z dużą prędkością w specjalnym kombinezonie oraz wywołuje radioaktywną anomalię, która wywołuje obrażenia u przeciwników. Różnice w uzbrojeniu są dość klasyczne, jak to na strzelankę przystało. Zwiadowca posługuje się karabinem snajperskim, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrał inny rodzaj broni. U specjalisty wsparcia podstawową pukawką jest strzelba, natomiast u szturmowca – karabin szturmowy. Drugorzędną rolę odgrywają pistolety, przydatne w przypadku skończenia się amunicji w innym typie broni. Nie zmienia to faktu, iż trzeba ich używać dość często, szczególnie gdy „snajperujemy”

Wymiany ognia są efektowne a na ekranie wciąż coś się dzieje. I choć w jednym meczu bierze udział jedynie szesnastu graczy, co jest w porównaniu do trzeciego Battlefielda wynikiem cztery razy niższym, to niewielki rozmiar map nie powoduje, że w poszukiwaniu przeciwnika musimy biegać godzinami. Lokacje w becie są cztery (nie wspomniałem, iż gra wciąż znajduje się w fazie otwartych testów) i tak naprawdę nie ma w nich nic, do czego mógłbym się przyczepić, ani za co pochwalić.

Dobrze, ale co jest podstawowym zadaniem gracza w Ghoste Recon Online? Twórcy postawili na dwa tryby zabawy: przejmowanie punktów kontrolnych w różnych wariantach. Nie wiadomo, czy po premierze dojdą kolejne, jednak Conquest i Onslaught są na tyle wciągające, że po kilku godzinach gry ani trochę mnie nie znudziły. Na początku rundy wybierana jest drużyna, która zajmie się obroną pięciu wybranych miejsc. Druga oczywiście będzie miała za zadanie je odebrać. Czas misji ulega losowemu przedłużaniu, co w zależności od sytuacji działa na korzyść jednej ze stron. W przypadku Conquest obie drużyny atakują, więc sama obrona nie gwarantuje sukcesu. Rozgrywka jest dobrze zbalansowana, a co za tym idzie, jedynie od zgrania i umiejętności teamu zależy powodzenie zadania. Ani broniący, ani atakujący nie są w żaden znaczący sposób uprzywilejowani. Celowo wspominam o zgraniu, bowiem Ghost Recon Online, jak to w taktycznych strzelankach bywa, stawia na współpracę. Fani samotnego fragowania i wybijania dziesiątek nieprzyjaciół przy pomocy noże nie mają tu czego szukać. Bardzo ważnym elementem rozgrywki są wszechobecne osłony. Przyklejać się można praktycznie do wszystkiego, niejednokrotnie ratując swój wirtualny tyłek przed ostrzałem przeciwników.

Latanie „hej, do przodu” (poza własną bazą oczywiście) nie ma większego sensu, ponieważ kwestią czasu jest otrzymanie kulki od czyhającego gdzieś snajpera. Tzw. kamperów jest niemało, jednak skanowanie otoczenia pozwala na ich szybką likwidację. Oracle System ułatwia walkę nie tylko nam, lecz także naszym kompanom. Gdy kolega z zespołu dzięki niemu zabije przeciwnika, my także dostaniemy punkty. Twórcy nie tylko w ten sposób zachęcają graczy do współpracy. Będąc obok członka drużyny, zdrowie regeneruje się szybciej, podobnie jak pasek ładowania specjalnych umiejętności. Komunikacja głosowa jest jak najbardziej wskazana, najlepiej mieć znajomych, z którymi gramy na stałe. Pozwala to na szybkie wydawanie poleceń i bardziej taktyczne podejście do rozgrywki. Nie raz zdarzało się, że osłaniałem przy pomocy snajperki kompanów, przechodzących w tym czasie w głąb pola walki. Początkowo irytowało mnie ginięcie z rąk poukrywanych w zakamarkach wrogów, jednak z czasem nauczyłem się korzystania z dobrodziejstw otoczenia, a także dostępnych gadżetów.

Zanim zacząłem przygodę z Ghost Recon Online, usłyszałem zarzuty wobec twórców nt. znacznej przewagi kupujących przedmioty za prawdziwe pieniądze. W rzeczywistości o „pay 2 win” nie ma mowy i można grać całkowicie za darmo, wiele nie tracąc. Po każdym meczu, oprócz punktów doświadczenia, system obdarowuje nas RP – wirtualną walutą, za którą kupuje się m.in. ulepszenia broni, kamizelki kuloodporne czy hełmy. Modyfikacja arsenału zmienia jego parametry techniczne, dlatego też montując tłumik, zmniejszymy obrażenia zadawane przez naszą broń. Wracając do zdobywania funduszy: zbiera się je nadspodziewanie szybko, gdyż równowartość jednego dość dobrego elementu, np. magazynka o zwiększonej pojemności, to konieczność rozegrania dwóch, czasami trzech meczów.

Czas przejść do warstwy technicznej gry. System matchmakingu działa w miarę sprawnie, dobierając graczy z tego samego rejonu. Zdarzają się źle zbalansowane drużyny, kuleje też długość wyszukiwania chętnych (w godzinach porannych oczekiwanie trwa 5-10 minut) ale można przymknąć oko na te mankamenty. Oprawa audiowizualna stoi na przyzwoitym poziomie. Muzyka pasuje do futurystycznego klimatu, odgłosy broni, zapewne „pożyczone” od pozostałych odsłon serii brzmią dobrze. Podobają mi się animacje postaci – wojacy biegają, kucają, używają osłon i rzucają się na ziemię, zachowując przy tym dużą dozę realizmu. Graficznie nowy  Ghost Recon daje radę, szczególnie biorąc pod uwagę niewielki rozmiar instalatora. O optymalizacji słyszałem wiele złych opinii, chociaż sam testowałem grę na dwóch komputerach i działała płynnie.

Omawiany tytuł to dla mnie jedna z większych niespodzianek tego roku. Model free to play pozwala na darmową rozgrywkę, która stoi na wysokim poziomie. Fani taktycznego działania powinni być usatysfakcjonowani, ja natomiast dodam, że Ghost Recon Online wciągnęło mnie bardziej niż zeszłoroczny hicior, czyli  Battlefield 3.

Marcus
14 października 2012 - 13:59