(Nie)Dogadujemy się - LoneWolf - 9 listopada 2012

(Nie)Dogadujemy się

Czasem mamy problem w porozumiewaniu się z innymi, gdy nie możemy zaobserwować ich komunikacji niewerbalnej - gestów, mimiki, postawy ciała, ale także, gdy komunikacja werbalna nie jest oddana w stu procentach - nie słyszymy tembru głosu, czy jego tonu. Takie problemy istnieją w świecie internetu - komunikatory, fora i inne rodzaje nośników naszych słów. Gdy rozmawiamy w ten sposób, nasza konwersacja odbywa się w cyberprzestrzeni, jest wolna od elementów otoczenia, rekwizytów, nie mamy styczności z rzeczami, które poza internetem budują narrację - krajobraz użytkowy naszej rozmowy. Rozmowy internetowe nie oddadzą filmowości realnej rozmowy - nie możmy zrezygnowani opaść na fotel, aby przekazać naszemu odbiorcy, komunikat, że jesteśmy wykończeni po ciężkim dniu. Zapewne wiele razy, każdy z nas spotkał się z sytuacją, gdy rozmawiając w wirtualnym środowisku, zostaliśmy źle odebrani, nasz rozmówca nie zrozumiał żartu lub sarkazmu,  nie potrafiliśmy odebrać intencji naszego rozmówcy i na odwrót. W kontaktach ze znajomymi, takie sytuacje należą do rzadkości, ale gdy poznajemy nowe osoby, jesteśmy narażeni na zgrzyty.

Wyjaśnienie: Uświadomiliśmy sobie, że nasze słowa były niewystarczające, żeby przekazać innym rasom wrażenia z naszych rozmów.

Język internetu zaoferował nam wspomagacze rozmowy - emotikony, które maja oddawać nasz nastrój. Niestety nie są one jednoznaczne - uśmiech może wyrażać wiele emocji, zależnych od kontekstu, nie zawsze jest podporządkowany do stanu "radosny", może być złowieszczy, sarkastyczny, pobłażliwy, z politowaniem i tak dalej. W komunikacji internetowej brak elementu, który przekazywał by intencje, niezbędne do wywarcia na naszym odbiorcy zamierzonego efektu, jesteśmy skazani na domyślność. Jakość porozumiewania sie w internecie znacznie wzrosła, gdy zostaliśmy zasypani przez memy internetowe. Memy są rozwiniętymi emotikonami, które o niebo lepiej oddają emocje używającego ich internauty, co więcej ukazują nam jak podobni jesteśmy do siebie i jak symilarne są nasze odczucia i reakcje. Wiemy jak to jest osiągnąć coś spektakularnego i poczuć się "like a boss", albo przejść kolejny etap gry i stwierdzić "fuck yea" - udało się. Mimo iż komunikacja internetowa zrobiła już ten memowy krok w przód, to zastanawiające jest to, czy będzie jeszcze jakiś kolejny krok. Przyszłość rozmów internetowych jest jasna - będą to wideorozmowy. Gdy nastanie ten moment, wiele ze zgrzytów komunikacji wirtualnej po prostu zniknie. Dostepność i popularność wideorozmów jest w stanie"in progress" - dopiero wykształca się społeczeństwo, które rozmawia na Skypie, zamiast na GG, jak to było kiedyś. Czy możliwe jest zatem przekazywanie intencji czy emocji za pomocą liter? Bez wątpienia tak - książki udowadniają, że da się znakomicie oddać te elementy rozmowy, tylko je opisując. Czy moglibyśmy posługiwać się językiem książkowym w rozmowach internetowych? Odpowiedź jest oczywista - NIE, nie jest to możliwe. Komunikacja 21 wieku ma być szybka - powstają coraz to nowe skróty i zlepki wyrazów, mające na celu przyśpieszyć rozmowę. Komunikat, informacja w naszych czasach ma być tylko twittnięciem, książkowe opisy nie mają tu racji bytu. Jeżeli obracamy się w kręgu skrajności, między szybkością a efektywnością naszej komunikacji, warto odnaleźć jakiś złoty środek. Odnaleźli go Elkorowie - rasa z Mass Effecta. Elkorowie mający problem w komunikacji z innymi rasami, wykształcili specjalne prefiksy wypowiadane przed zdaniem, mające na celu uskutecznić rozmowę i przekazać intencje czy emocje. Jest to zaskakujący, ale jakże oczywisty sposób na wzmocnienie przekazu. Wróćmy jednak na ziemię. Czy czeka nas kolejny etap w rozwoju komunikacji? Czy może nie potrzeba nam już nic poza tym czym dysponujemy? Zostaje to w kwestii pytań - czas pokaże.

LoneWolf
9 listopada 2012 - 22:45