Stało się, nareszcie światło dzienne ujrzał ostatni odcinek pierwszego sezonu gry The Walking Dead. Dla graczy, którzy rozpoczęli swoją znajomość z serią tuż po premierze, przygoda trwała pół roku. W związku z tym, że poszczególne części serii były już wielokrotnie recenzowane, zamiast pisać o całości skupię się jedynie na najnowszym odcinku. Dołożyłem wszelkich starań, żeby tekst był wolny od spoilerów.
Sama rozgrywka, jak można się było spodziewać, nie została poddana modyfikacji. W dalszym ciągu mamy do czynienia z dość ograniczoną przygodówką w której po prostu wskazujemy głównemu bohaterowi kolejne przedmioty z otoczenia i wybieramy, co w jakiej sytuacji powinien powiedzieć. Żadnym zmianom nie uległa również oprawa graficzna, wciąż oglądamy ładnie wyglądającą stylizację na film animowany/komiks. W skrócie można więc uznać, że pod względem technicznym nie zmieniło się nic. Tyle tylko, że niewiele to mówi o jakości omawianego odcinka.
Od samego początku najważniejszym elementem serii była fabuła i nasze zaangażowanie w historię. Te wciąż trzymają dosyć wysoki poziom. Niestety, dosyć wyraźnie daje się odczuć, że jest to już ostatni odcinek serii, a co za tym idzie, najważniejsze stało się nie samo opowiedzenie konkretnej historii a bardziej domknięcie większości wątków rozpoczętych wcześniej.
Twórcom udało się zachować znakomite tempo akcji. Na ekranie nieustannie coś się dzieje, albo oglądamy emocjonujące wydarzenia, albo śledzimy napięte rozmowy. Konieczność nieustannego utrzymania uwagi, żeby nie przeoczyć QTE lub odpowiednio szybko włączyć się w dialog nie pozwalają ani przez chwilę się nudzić.
Największy zarzut, jaki można mieć wobec No Time Left jest taki, że nasze decyzje dalej nie mają większego wpływu na fabułę. Twórcy doszli niemal do perfekcji w stwarzaniu pozorów, dzięki czemu przez większość czasu odnosimy wrażenie, że to, co oglądamy to wynik naszych własnych działań. Jedynie kilka scen trochę zbyt wyraźnie sprowadza gracza na właściwą ścieżkę, więc jeżeli ktoś ma zamiar zakończyć swoją przygodę na jednokrotnym przejściu gry, całkiem możliwe, że nawet tego nie zauważy.
[ten akapit niektórzy mogą uznać za spoiler]
Dosyć pozytywnym zaskoczeniem jest powiązanie rozwiązania zagadki porywacza z pewnym wydarzeniem z początkowych odcinków. Niestety, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że historia wywarłaby na mnie znacznie większe wrażenie, gdybym dokonał innego wyboru, bo przy decyzjach, które podejmowałem, zwieńczenie momentami było nieco rozchybotane. Również zakończenie głównego wątku wypada znakomicie – niby można było się go spodziewać po wydarzeniach z części czwartej, ale za plus należy uznać, że twórcy nie starali się go na siłę przeciągnąć do drugiego sezonu.
[koniec „tego” akapitu]
Stopień z jakim będziemy odczuwali emocje związane z losami bohaterów zależy w dużej mierze od tego, jaki mieliśmy do nich stosunek do tej pory. Jak dla mnie w dalszym ciągu żadna scena nie przebiła najbardziej niespodziewanego zwrotu akcji z odcinka trzeciego. Niestety, epizod piąty jest nieco krótszy od poprzednich. Różnica w czasie potrzebnym na ukończenie nie jest olbrzymia, ale jednak widoczna.
Podsumowując, No Time Left ponad wszelką wątpliwość trzyma poziom serii, co biorąc pod uwagę dosyć wysoko postawioną poprzeczkę, jest nie lada wyczynem. Można było pokusić się o nieco większy wpływ dotychczasowych decyzji na rozgrywkę, ale dla kogoś, kto poznał wcześniejsze epizody i przywyknął już do stworzonych przez twórców zasad, nie będzie to w żadnym wypadku minusem. Dla dotychczasowych widzów/graczy ostatni odcinek jest absolutnie obowiązkowy, bo chyba każdy chce poznać dalsze losy bohaterów, za których losy był – choć częściowo – odpowiedzialny. Mimo mniejszych wad i nieco zbyt widocznych ograniczeń (takich jak niewidzialne ściany) TWD, jako całość, pozostaje bez wątpienia jedną z najciekawszych pozycji tego roku i jednym z najlepszych przykładów na sprawne i naprawdę angażujące opowiadanie historii w grach.
Gra być może jest znakomita, ale nie ma sensu udawać, że jest doskonała. Całość zasługuje na 90% i tyle wystawiam. Niestety, nie ma możliwości, żeby ocena dotyczyła jednego odcinka.
Epizod piąty - w moim odczuciu nieco słabszy od poprzedników - dostaje 80%