Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części, oprócz suchych danych, poznacie również moje odczucia względem nich, zaś na samym końcu recenzji możecie także wziąć udział w dostępnej tu ankiecie. Niniejszym zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z treścią oraz do komentowania.
Dokładnie dziś otrzymałem niespodziewaną paczkę od kuriera, w której jak się później okazało znalazłem list, wypasioną szklankę oraz butelkę napełnioną piwem. Nieznanym piwem, bo pozbawionym etykiety i napisu na kapslu. ;) Nie ukrywam, że taka paczka bardzo mnie zaintrygowała i z jeszcze większym zainteresowaniem zdecydowałem się na spożycie tajemniczej nowości od Kompanii Piwowarskiej.
Bardzo spodobała mi się szklanka, która bardzo dobrze leży w dłoni. Od tego momentu będę jej używał, ponieważ w chwili obecnej jest moim najlepszym naczyniem na browary. Wracając do piwa-niespodzianki. Po otwarciu butelki przysunąłem do niej nos, aby mniej więcej określić z czym mam do czynienia. Zapach jaki się z niej unosił był intensywny, słodowo-alkoholowy. Nie brakowało w nim również woni chmielu. Z miejsca określiłem, że do moich rąk trafił mocny lager.
Smak tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Zastanawiałem się tylko z jak mocnym lagerem mam do czynienia. Mogę się mylić, ale biorąc pod uwagę mój nos oraz kubki smakowe, wydaje mi się, że trunek ten ma więcej niż 7%. Te są delikatniejsze nie tylko w smaku, ale i zapachu. Sądzę, że omawiany browar ma około 8%. Tyle przynajmniej bym mu dał, bo po skonsumowaniu go, troszkę zaszumiało mi w głowie. Goryczka jest tu jak najbardziej wyczuwalna. Na szczęśćie nie jest w żadnym stopniu dokuczliwa, bo słodowa słodkość i posmak karmelu skutecznie niwelują nieprzyjemne doznania. Nasycenie całkiem spore, ale nie przesadzone, dzięki czemu nie przeszkadza, a odpowiednio orzeźwia.
Prawdę mówiąc, omawiana niespodzianka w pewnym sensie przywodzi mi na myśl Kapera z Grupy Żywiec. Wydaję mi się, że jest to zasługa dużej zawartości ekstraktu oraz słodu w obu konkurencyjnych względem siebie piwach. Podobnie jak w przypadku walorów zapachowych, także i tu pierwsze skrzypce grają posmaki słodowo-alkoholowe z wyczuwalnym w głębi chmielem. Na uwagę zasługuję fakt, iż nowy produkt Kompanii Piwowarskiej nie sprawia wrażenia rozwodnionego, za co należy się swoisty plus. Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z całkiem niezłym towarem.
Jeśli zaś chodzi o wygląd samego piwa, to przyznaję, że po nalaniu do szklanki mym oczom ukazała się obfita, gęsta piana, która bardzo ładnie komponowała się na tle bursztynowej barwy. Niestety przez swoją gruboziarnistość zaczęła bardzo szybko opadać, pozostawiając za sobą jedynie skromny pierścień.
Dopiero po skonsumowaniu całego piwa i zrobieniu wstępnych notatek, zauważyłem coś dziwnego na kapslu. Zniekształcenie kapsla spowodowane otwieraczem uwidoczniło mi odklejającą się naklejkę. Zerwałem ją i moim oczom ukazała się marka piwa. Nie byłem specjalnie zaskoczony i prawdę mówiąc spodziewałem się tej nazwy. Najbardziej zaskoczyły mnie zapachowo-smakowe oraz wizualne walory tego piwa, bo standardowa wersja tego browaru nigdy nie zdołała przypaść mi do gustu.
Pisząc ten artykuł zastanawiałem się, czy zdradzić wam nazwę omawianego przeze mnie piwa, ale zdecydowałem się tego nie robić. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. W zamian proponuję konkursik, którego nagrodą będzie dyskusja na temat gry, którą następnie opublikuję w swoim kolejnym tekście. Zaklejony kapsel jest czarnej barwy. Zgadnijcie zatem jaka marka kryje się pod lekko naderwaną nalepką? :)
Polub Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci one do gustu. Z góry dziękuję za klik.