Grzybki rybki i księżniczki - Super Mario Bros. - RazielGP - 25 listopada 2012

Grzybki, rybki i księżniczki - Super Mario Bros.

Mario powrócił na szklany ekran telewizora, pojawiając się tym razem pod własną marką w 1985 roku, na bardzo popularnej w tamtych czasach konsoli Famicom/NES. W kolejnych latach został wydany również na inne platformy, a jego kult rozrósł się do tego stopnia, że nie tylko stał się flagową maskotką Nintendo, ale i w znacznym stopniu wyszedł poza branżę gier wideo.

Czym zasłynął sobie włoski hydraulik, że zyskał sobie tak ogromną sympatię wśród graczy? Przede wszystkim grywalnością. Nie ukrywam, że nigdy nie należałem do wiernych wyznawców niskiego, aczkolwiek zaskakująco skocznego grzybozbieracza. Mimo wszystko przyjemności związanej z jego zmaganiami nie mogę mu odmówić. Wielokrotnie zdołałem ukończyć tę pozycję, wliczając w to użycie lub pominięcie wszechobecnych tu skrótów. Korzystając z nich można ukończyć ten tytuł w zaledwie kilkanaście minut. Jeśli jednak zdecydujemy się przejść bez mrugnięcia okiem wszystkie etapy, jakie przygotowali dla nas twórcy, to czeka nas co najmniej trzy razy tyle. Będąc wprawnym graczem, powinniśmy zdołać uratować księżniczkę Peach w niecałe 40 minut.

Jak już wyżej wspomniałem, głównym celem naszego bohatera jest uratowanie księżniczki z rąk wrednego i bardzo złego, aż wręcz zielonego ze złości smoka o imieniu Koopa. Niestety wędrówka ta do łatwych nie należy, szczególnie że sama gra oferuje kilka zapierających i niezwykle emocjonujących zwrotów wydarzeń. Dziś można się z tego śmiać i twierdzić, że twórcy poszli na łatwiznę, dając nam 7 lipnych zamków, w których zamiast pięknej Peach odnajdujemy gadającego grzybka, którego imienia szczerze mówiąc nie pamiętam. Super Mario Bros. oferuje nam 8 etapów podzielonych na 4 mniejsze lokacje. Większość z nich utrzymana została w podobnej konwencji, ale niektóre z nich zostały zaprojektowane od nowa, także na nudę i monotonię raczej nie powinniśmy narzekać. Głównie dlatego, że tempo rozgrywki jest bardzo szybkie, dzięki czemu śmigamy po całej krainie tak sprawnie (o ile dajemy sobie radę) jak Michael Schumacher na zakrętach jadąc formułą 1.

Poza zwykłymi etapami skoczno-chodzonymi mamy też i pływanie. Różnice objawiające się podczas poruszania się na lądzie lub w wodzie są od razu widoczne. W ten oto sposób bez trudu możemy poczuć, że tak powiem gęściejszą atmosferę. Program jest prosty w budowie, a jego trudność opiera się jedynie na zręczności gracza. Im szybciej reagujemy, tym lepiej nam w tej grze idzie. Sterowanie jest przyjemne, dzięki czemu łatwo je ogarnąć, czerpiąc przyjemność obcowania z tym tytułem już od pierwszych minut. Oprawa wizualna nadal cieszy oko, co jest niewątpliwym atutem. Jeszcze lepiej jest w kwestii elementów audio. Główne motywy przejawiające się podczas naszych potyczek nie tylko zapadają w pamięć, ale i skutecznie pobudzają w naszych żyłach adrenalinę. Podobnie jest z innymi dźwiękami towarzyszącymi naszemu małemu Mario.

Á propos Mario. Może on nie tylko biegać, skakać, czy pływać. Potrafi się również transformować. Domyślnie jest mały, ale jeśli wszamie jednego grzybka zaczyna rosnąć. Wzrasta też jego odporność na poważniejszą utratę życia. Przy drugim grzybku zmienia kolor stroju z czerwono-niebieskiego na biało-czerwony, a on sam otrzymuje nową moc. Może wówczas miotać w swych przeciwników kulami ognia. Prawie jak Son Goku z serii Dragon Ball. To czyni go największym koksem w krainie Toadów, gdzie spożywanie tajemniczych grzybków zostało najwidoczniej zalegalizowane.

Wszystkie znaki na niebie wskazują, że mamy do czynienia z przyjemną, klimatyczną platformówką, w którą nadal warto zagrać. Zastanówmy się jednak nad jej fenomenem. Czy jest on słuszny? Czy kult Mario jest w pełni uzasadniony? Okazuje się, że tak. Super Mario Bros. należały do jednych z pierwszych platformówek, gdzie obraz przesuwał się w wszerz. Nic dziwnego, że dziś uważa się go za prekursora gatunku. W końcu spośród swej małej konkurencji tylko on zdołał się na tyle wybić, aby dziś pamiętali o nim wszyscy. Nawet ci niezwiązani bezpośrednio z elektroniczną rozrywką.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
25 listopada 2012 - 20:53