Gejming jaki pamiętam #6: Airline Tycoon - Qualltin - 3 grudnia 2012

Gejming, jaki pamiętam #6: Airline Tycoon

Na pewno pamiętacie te codzienne zebrania!

"Gejming, jaki pamiętam" nie jest serią z punktu widzenia każdego gracza. To tylko krótki rzut okiem na to, co spędzało mi sen z powiek w przeszłości. Ale nie przeszłości, która ma stanowić 2 czy 3 lata wstecz. Myślimy o późnych latach 90' oraz początku nowego milenium. Na ten właśnie okres przypadały wydarzenia, które ukształtowały moją kulturę grania i rozumienia gier. Airline Tycoon to tytuł, który nie każdego mógł zainteresować i niekoniecznie każdy musiał go znać, jednak miał, a co ważniejsze – nadal ma, swoją rzeszę zagorzałych fanów.

O Airline Tycoon można rzec krótko: „wyższość treści nad formą”. Skąd u mnie takie odczucia? Jest to według mnie gra-wzór. Przykład tego, jak można kompletnie polecieć po bandzie z aspektami mało ważnymi na rzecz pomysłu na grę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że udźwiękowienie czy „bajkowy” charakter grafiki gra zawdzięcza czasom, w jakich powstała, jednak jej myśl twórcza może być śmiało wykorzystywana w obecnych czasach, a odnoszę wrażenie, że do podobnych wniosków dochodzą rosnący w siłę twórcy gier indie.

I z pewnością też pamiętacie możliwość skorzystania z usług sprzątaczki po kursie obsługi odkurzacza jako naczelnego mechanika!

W Airline Tycoon wcielamy się w rolę jednego z czterech zarządców linii lotniczej. Do naszej dyspozycji oddany zostaje port lotniczy, który będziemy pokonywać w tę i z powrotem tylko po to, aby w ostatecznym rozrachunku przewiezionych pasażerów być na pierwszym miejscu. Zaczynamy z dwoma samolotami niskiej klasy kompletnie goli, zarówno pod względem doświadczenia, jak i urządzeń oraz kontaktów wspomagających nasze zarządzanie. Od teraz możemy kierować się albo czystą z natury drogą kariery uczciwego przewoźnika, albo skupić się na własnym interesie tak mocno, żeby w naszej głowie zrodziły się roszczenia, które pomogą nam egzekwować koledzy miłego pana z pomieszczenia „zza gaśnicy”. Ot, sabotaże to przecież taka codzienność w bieznesie.

Cztery kolory biur niczym cztery ścierające się ze sobą żywioły w walce o klienta.
No i drugi pod względem częstości odwiedzin pokój na lotnisku. :-)

Airline Tycoon był wyjątkowy. Gra, która powstała w 1998 roku, do dziś gości na moim komputerze, a co ważniejsze, nie jestem przy tym sam, bo wielu z sentymentu odpala czasami grę i daje się ponownie wciągnąć w wir biznesowego szaleństwa. O ile sam tytuł nie jest bardzo rozbudowany, bo po paru dniach gry znamy już większość smaczków, to jego uniwersalność i niepowtarzalność każdego z kroków, jakie wykonać możemy grając nawet tym samym bohaterem z tą samą strategią sprawia, że poprowadzenie linii to za każdym razem podobne charakterem wyzwanie. Oprócz świetnego pomysłu na grę-symulator, na uwagę zasługują trzy rzeczy. Po pierwsze - fantastyczne, pasujące do graficznej oprawy i stylu, tłumaczenie. Polonizacja wraz z dubbingiem to dla mnie mistrzostwo świata. Z tego, co wiem, za polską dystrybucję odpowiadał CD Projekt. Głosy dobrane są świetnie. Ich ton i styl wypowiedzi pasują do gęby każdej z postaci. Tworzą "swojski" klimat i ma się czasami wrażenie, że ten gbur w kiosku to taki typowy, statystyczny i zarazem stereotypowy Polak. Na drugim miejscu z trójcy ważnych jest wspominana już oprawa graficzna, która w połączeniu z wymienianym dubbingiem współgra tak świetnie, że chciałoby się widzieć więcej takich gier. A na trzecim z kolei miejscu jest muzyka. Świetna, bardzo melodyczna muzyka MIDI, którą po chwili gry nuciło się pod nosem, a przy każdym kolejnym odgrzaniu tytułu już w menu wita nas dźwięk, który kojarzy się nieoderwalnie z Airline Tycoon.

Dla mnie to gra, która przetrwała próbę czasu. Technologia 1998 roku nie jest tutaj żadną barierą, gdyż uniwersalny pomysł na grę wraz z luźnym podejściem do realizacji sprawiają, że Airline można odświeżać w nieskończoność i jedynym warunkiem ograniczającym jego żywotność w mojej kolekcji gier jest stan płyty, na której tytuł mam, bo po tylu latach niestety, ale CD nie wygląda już tak pięknie, jak przy opuszczeniu sali produkcyjnej. A wy? Jak tam wasze wspomnienia z tą grą?

Zajrzyj na mojego facebooka na https://facebook.com/Qualltin oraz na konto na http://youtube.com/Qualltin. Na tym pierwszym dzielę się wszystkimi wiadomościami ze światem, można też łatwo się ze mną skontaktować, a na tym drugim co jakiś czas rzucę jakimś biednym filmem. :-)

Mój wcześniejszy wpis: Luźno, czyli czy wyobrażasz sobie system bez okienek?

Qualltin
3 grudnia 2012 - 18:40