Historia telefonów komórkowych jasno pokazuje, jak ogromny postęp w dziedzinie technologii następuje. Kto by pomyślał, jeszcze dwa, trzy lata temu, że rozdzielczość Full HD w smartfonie tak szybko stanie się faktem. Najwięksi obecnie producenci zdają się nie zwalniać tempa nawet na moment i pracując w pocie czoła tworzą coraz to bardziej skomplikowane i wymyślne prototypy. Chociaż droga od prototypu do w pełni działającego urządzenia bywa długa i kręta, wiele wskazuje na to, że już w przyszłym roku doczekamy się smartfonów z giętkim wyświetlaczem. Nie jest to bynajmniej bajer, a jego możliwości docenić powinni wszyscy. Pytanie zasadnicze: który producent jako pierwszy zaskoczy świat?
Osobiście po raz pierwszy z ideą giętkich wyświetlaczy w smartfonach spotkałem się circa cztery lata temu, kiedy Nokia zaprezentowała koncepcję swojego prototypowego urządzenia: Nokia Morph. Z jednej strony byłem mocno zaskoczony przedstawionymi możliwościami (m.in. ładowanie z użyciem promieni słonecznych, które pochłaniał ekran, perfekcyjnie działająca Rzeczywistość Wirtualna itp.), z drugiej wiedziałem, że to pieśń dalekiej przyszłości. Obstawiałem, że na masowy rynek smartfony z giętkimi wyświetlaczami zawitają nie wcześniej jak w okolicach 2018 roku (dałem dziesięć lat, co i tak brzmi dość wiarygodnie). Wygląda jednak na to, że moje ostrożne bądź co bądź przypuszczenia można odłożyć na bok.
W zeszłym roku Samsung przedstawił własny projekt oparty na podobnych założeniach: Samsung Galaxy Skin. Nie otrzymaliśmy wprawdzie nic, poza oszczędnymi informacjami i projektami graficznymi, ale ewidentnie widać po nich, że prace są na mocno zaawansowanym etapie, co zresztą przyznała sama firma. Samsung pokazał zresztą przy okazji inne prototypy z elastycznymi ekranami, które nie robiły tak ogromnego wrażenia jak Galaxy Skin, jednak były niezbitym dowodem na to, że droga do smartfonowej rewolucji jest już bliska.
Ekrany ze zdolnością swobodnego wyginania wcale nie muszą być przysłowiowym „bajerem”. Dzięki ich szerokim możliwościom można zginać ekran niczym kartkę i zaoszczędzić miejsce. Wyobraźcie sobie możliwość zastąpienia smartfona, tabletu i laptopa jednym, wielozadaniowym urządzeniem. Wówczas w zależności od potrzeby składamy bądź rozkładamy wyświetlacz, a wszystkie dane są na jednym urządzeniu.
Odejdźmy jednak od tego, co dopiero znajduje się w fazie prototypowej, a przyjrzyjmy się obecnym i najbliższym premierowo smartfonom. Rok przyszły obfitować ma w wiele urządzeń z pięciocalowymi ekranami, w tym Samsung Galaxy S IV (ponoć ekran ma mieć 4,99 cala – niezły trik marketingowy, przyznać trzeba). Większość z nich oferować ma niesamowitą wręcz rozdzielczość Full HD (czyli nawet 441 pikseli na cal!), co wcale nie musi być ani dla nas, ani dla producentów dobre. Wątpliwości budzi wiele aspektów, w tym pojemność baterii i potrzebna moc obliczeniowa, która chociaż rośnie w zatrważającym tempie, wciąż może mieć problemy z tak gęsto upakowanymi pikselami. Nie ma się co oszukać: chodzi przede wszystkim o liczby na papierze, którymi producenci prześcigają się co i raz. Przeciętny Kowalki raczej na tym nie skorzysta.
Inna sprawa to wygoda korzystania z pięciocalowego – jak na smartfona – kolosa. Przesiadając się z trzycalowej Nokii na jeden cal większego Samsunga Galaxy S miałem początkowo problem z obsługą jedną ręką. Zastanawiam się więc, czy tak duże smartfony (a może już tabfony?) rynek masowy przyjmie z entuzjazmem.
A czego Wy spodziewacie się po przyszłorocznym rynku mobilnym? I jak podchodzicie do elastycznych ekranów?
-----------------------------------------------------
Zapraszam do polubienia mojego Facebookowego profilu, gdzie czeka na Was wygodny dostęp do publikacji i wiele atrakcji, w tym konkursy z ciekawymi nagrodami. Serdeczne dzięki za wszelkie uwagi i spostrzeżenia!
-----------------------------------------------------