Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym 2013: medalowe nadzieje w skokach narciarskich - Marcus - 14 lutego 2013

Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym 2013: medalowe nadzieje w skokach narciarskich

Za niecały tydzień, 20. lutego rozpoczną się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Gospodarzami imprezy będą Włosi, a sportowa rywalizacja  rozstrzygnie się w kilku dyscyplinach. Oczywiście najbardziej liczymy na Justynę Kowalczyk, jednak warto wspomnieć o innych medalowych szansach, które z każdym dniem stają się coraz bardziej realne.

Czy tak będzie wyglądać polska kadra w Predazzo?

Mowa o skoczkach narciarskich. Polska kadra, po fatalnym rozpoczęciu sezonu, z każdymi kolejnymi zawodami robiła postępy. Efekt jest widoczny, bowiem kilka ostatnich pucharów, poza pomniejszymi niepowodzeniami, przyniosło naszym powody do radości. Reprezentanci Polski mają najczęściej  stuprocentową skuteczność, jeśli chodzi o kwalifikacje i niewiele mniejszą, gdyby skupić się na konkursach głównych.

Wciąż nie mamy lidera z prawdziwego zdarzenia, jakim dawniej był Adam Małysz. Kamil Stoch aspiruje do takiego miana, lecz jego forma nadal jest niestabilna i ciężko mówić o nim, jako filarze kadry, który nigdy nie zawodzi. W kwestii stabilizacji sytuacja niemal identycznie wygląda w przypadku reszty chłopaków. Piotr Żyła, po świetnym występie w Wiśle-Malince ewidentnie się „odblokował”, czego dowodem były dalekie loty w Vikersund.

Następnie, wskutek rywalizacji na Čerťáku coś uległo zepsuciu (swoją drogą, ten konkurs co roku rodzi wiele problemów i przydałoby się albo zmodernizować cały obiekt, albo usunąć Harrachov z kalendarza FIS), a oliwy do ognia dolała drużynowa rywalizacja w Willingen, którą Polacy ukończyli na piątej pozycji. Ciężko w tym momencie mówić o porażce, jednak Piotr nie skakał z takim błyskiem, jak jeszcze parę dni wcześniej. Maciej Kot przyzwyczaił kibiców do zajmowania lokat w czołowej dziesiątce, obok wspomnianego już Stocha oraz Żyły. W czasie lotów w Vikersund pobił znacząco swój rekord życiowy, przekraczając dystans dwustu metrów.

Po słabszej dyspozycji w Willingen, Maciek, w przeciwieństwie do Piotrka, nie błysnął zbytnio w Klingenthal, gdzie zajął czternaste miejsce. Na szczęście ze skoku na skok prezentował się coraz lepiej i myślę, że o jego występy w czasie mistrzostw możemy być spokojni. Generalnie rzecz biorąc, Łukasz Kruczek, w porównaniu do poprzedników ma naprawdę komfortową sytuację, jeśli chodzi o wybór zespołu, który pojedzie do Włoch. Omówiona przeze mnie trójka to pewniacy, problemem jest dołożenie czwartego zawodnika.

Trener kadry ma dość komfortową sytuację

Wczoraj Krzysztof Miętus uplasował się tuż za pierwszą dziesiątką, natomiast Dawid Kubacki zakończył swój udział w konkursie już na pierwszej serii, zajmując pechowe 31. miejsce. W klasyfikacji generalnej dzieli ich zaledwie kilka punktów, w dodatku obydwaj w swoich skokach miewają lepsze i gorsze próby. Oczywiście, trener z pewnością zabierze ze sobą zarówno Krzysztofa jak i Dawida, a ostateczną decyzję podejmie przed „drużynówką”.

Ostatni weekend przed najważniejszą imprezą narciarską tego roku przeniesie nas do Oberstdorfu. U naszych zachodnich sąsiadów o punkty zawalczy kadra młodzieżowa, ze świeżo upieczonym wicemistrzem świata juniorów, Klemensem Murańką na czele. Myślę, że będzie to idealna okazja na pokazanie możliwości młodych, którzy do tej pory występowali w cieniu starszych kolegów. Wstydu nie powinni przynieść. ;)

Gwoli ścisłości: polscy reprezentanci do medalowej rywalizacji przystąpią 23. lutego w ramach konkursu na skoczni normalnej (HS106), a także 28. lutego na skoczni dużej (HS134) zarówno indywidualnie, jak i drużynowo (2. marca). Największe oczekiwania mam co do Kamila Stocha, który w tym sezonie kilkukrotnie meldował się na podium. Być może niespodziankę sprawi nieobliczalny Maciej Kot bądź Piotr Żyła, któremu skakanie ostatnimi czasy ewidentnie sprawia radość. Apetyt na medal pojawia się też w przypadku pojedynku ekip. Nasi  w miarę regularnie wskakują do trzydziestki, dlatego, przy utrzymaniu równej dyspozycji, mogą pokusić się o pudło.

Do triumfu drużynowego typuję, co chyba nikogo nie dziwi, Słoweńców. Odmłodzona reprezentacja, przewodzona przez Roberta Kranjca zdecydowanie dominuje - hegeomonia Austriaków z pewnością dobiegła końca, w dodatku mam wrażenie, iż Niemcy "posypali się" i od jakiegoś czasu nie osiągają wielkich wyników. Norwegowie męczą się i niejednokrotnie mieli problem z wprowadzeniem swoich przedstawicieli do czołówki. Kryzys Austriaków wydaje się o tyle druzgocący, że równy poziom prezentuje jedynie Gregor Schlierenzauer, wspomagany epizodycznie, m.in. przez Wolfganga Loitzla. A może to tylko taktyka mająca na celu uśpienie czujności przeciwników? Jeśli tak, to całkiem skuteczna, bo ja się nabrałem.

A co, gdyby żaden z naszych skoczków nie zdobył krążka? Cóż, będziemy musieli poczekać do olimpiady w Soczi. No i warto pamiętać o jednym: chyba nigdy Polska nie miała tylu zdolnych sportowców w tej dyscyplinie, więc kwestią czasu będzie osiągnięcie dużych sukcesów przez rodaków.

P.S. moja trójka kandydatów do zwycięstwa w konkursie indywidualnym to: Schlierenzauer, Hvala i Ammann. Mówię o skoczni dużej, bowiem co do tej mniejszej ciężko jest mi cokolwiek przewidzieć. :)

Marcus
14 lutego 2013 - 18:54