Podróżując po tunelach moskiewskiego metra - recenzja gry Metro 2033 - Marcus - 28 lipca 2012

Podróżując po tunelach moskiewskiego metra - recenzja gry Metro 2033

Marcus ocenia: Metro 2033
78

Grami na podstawie filmów najczęściej zajmują się niedoświadczone studia, których zadaniem jest tworzenie produkcji opartych na znanych markach. Przykładów nie musimy daleko szukać – wystarczy spojrzeć na film The Amazing Spiderman, któremu towarzyszyła premiera gry pod tym samym tytułem. Tytuły takie w większości przypadków zbierają średnie i niskie oceny, a odstępstwa od reguły występują rzadko. O wiele lepiej sytuacja wygląda w przypadku „egranizacji” książek. Rodzimy Wiedźmin, Władca Pierścieni, Alice: Madness Returns czy S.T.A.L.K.E.R. to tylko niektóre z gier nawiązujących do książkowych oryginałów. Równie ciekawie prezentuje się Metro 2033, umiejscowione w uniwersum wykreowanym przez Dmitrija Glukhovskiego.

4A Games nie zdecydowało się na wierne odwzorowanie książkowej fabuły – przedstawiona historia obejmuje najważniejsze wydarzenia, lecz osoby mające styczność z lekturą z łatwością zauważą różnice. W grze wcielamy się w młodego Artema, mieszkającego wraz z ojcem na jednej ze stacji moskiewskiego metra. Ludność przetrwała tam wybuch bomb atomowych, które zmiotły z powierzchni ziemi większość żywych organizmów. Mieszkańcy tuneli mają dostęp do świeżego powietrza, elektryczności oraz wody, jednak największym problemem stają się odporne na nieprzyjazne warunki mutanty, atakujące ludzkie osiedla. Kiedy najbardziej wysunięta na północ stacja  zostaje narażona na niebezpieczeństwo ze strony Czarnych, na barki naszego protagonisty spada obowiązek sprowadzenia pomocy ze strony Polis, położonej w centralnej części metra.

Poruszając się między stacjami, odwiedzamy świetnie prezentujące się osady – wypełnione dziesiątkami osób, z hodowlami zwierząt i grzybów, bawiącymi się dziećmi i handlarzami oferującymi swoje towary. Szkoda, iż z większością tych postaci nie da się wejść w interakcję, ale jedno przyznać muszę – wygląd otoczenia robi bardzo dobre wrażenie. Bunkrów bronią uzbrojeni w miotacze ognia i karabiny strażnicy, podczas gdy w środku mieszkańcy prowadzą dość sielskie życie. Jak to często bywa, podstawową walutą  w post-nuklearnym świecie jest amunicja – to dzięki niej możemy kupić wyposażenie, niezwykle przydatne podczas podróży po metrze. Naboje kończą się szybko, dlatego zawsze warto nosić przy sobie kilka rodzajów broni.

W szeregach mutantów pojawia się również cięższa artyleria

W ręce graczy twórcy oddali kilka rodzajów karabinów, strzelb i rewolwerów. Arsenał poszerzają prowizoryczne granaty, a także noże, którymi można rzucić, eliminując po cichu przeciwników. W obliczu zagłady nie wszyscy  się jednoczą, o czym przekonałem się, natrafiając na obozy faszystów i nazistów, pragnących stworzyć własne imperia. Wspominałem o tym, że naboje do „pukawek” często są na wagę złota. Nawet mając kilka magazynków do popularnego AK47 nie damy rady pokonać wielu wrogów. Bo choć na ludzi wystarczy celny strzał w głowę, to  na potwory niejednokrotnie musiałem wystrzelać po dziesięć albo i dwadzieścia kulek.

4A Games to studio znane ze stworzenia wysoko ocenianej i lubianej serii STALKER. Cień Czarnobyla, tak samo jak kolejne części przenosił nas do zniszczonego przez katastrofę świata. Z opisu Metro 2033 może przypominać STALKERa, jednak w rzeczywistości różnice są duże. Przede wszystkim, ten drugi jest sandboksem, umożliwiającym swobodną eksplorację mapy, podczas gdy Metro należy do najbardziej liniowych  produkcji, w jakie grałem. Przez dziewięć godzin, bo tyle zajęło mi ukończenie wątku fabularnego, czułem się niczym prowadzony po sznurku. Autorzy nie pozostawili nam żadnej dowolności w tej kwestii, co jest dla mnie znaczącym minusem. Oprócz liniowości, grze można zarzucić korzystanie z setek skryptów. Wrogowie zawsze pojawiają się w tych samych miejscach, zawsze przewracamy się w z góry przeznaczonym na to miejscu.

Podziemne miasta tętnią życiem

Z drugiej strony, dzięki skryptom na ekranie dzieje się dużo, a każda misja obfituje w efektowne wydarzenia. Jednym razem  schowałem się przed lawiną gruzu, by kiedy indziej móc obserwować śmierć strzelca z rąk (a raczej szponów) latającego demona. Gra imponuje klimatem – przez cały czas czułem atmosferę post-apokaliptycznego świata, w którym na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo. Można się przestraszyć, kiedy z ciemności wyskoczy mutant, jednak na szczęście twórcy nie posłużyli się jedynie „straszakami”. Latarka pomaga oświetlić drogę, kiedy samotni i praktycznie bezbronni idziemy spowitymi mrokiem tunelami. Do ciemności trzeba się przyzwyczaić, bo wiele razy będzie trzeba stawić jej czoła. Co jakiś czas Artema napadają wizje, w których kontaktuje się z innymi istotami, będącymi rzekomo kolejnym stadium ewolucji człowieka.

Chłopakowi pomagają napotkane podczas podróży postacie – każda ma swój cel, dla którego to robi. Khan tłumaczy swoje postępowanie duchowością, podczas gdy Bourbon potrzebuje pomocy przy przejściu przez niebezpieczne tereny. Miejscem naszych działań nie są jedynie podziemia – kilkukrotnie wychodzimy na powierzchnię, skażoną wybuchem. Do oddychania potrzeba specjalnych masek z filtrami, które często leżą przy martwych podróżnikach i w schronach.

Na powierzchni trzeba uważać na skażone powietrze (i nie tylko :D)

Na koniec przejdę do kwestii technicznych. Graficznie Metro 2033 to jedna z najładniejszych produkcji na rynku. Wygląd pomieszczeń niejednokrotnie zapiera dech w piersiach, a gra świateł potęguje ten efekt. Wszystko za sprawą autorskiego silnika 4A Engine, pozwalającego na wygenerowanie dobrze wyglądających zabudowań. Lekko kuleje mimika twarzy, jednak na to nie zwraca się zbytnio uwagi, ponieważ wojacy często mają na głowach maski lub noktowizory. Angielski dubbing połączony z rosyjskim akcentem wpada w ucho i ostatecznie okazuje się naprawdę dobry.

Ostateczny werdykt to ocena pomiędzy 7.5 a 8. Efektowna rozrywka nie wytrzymuje natłoku skryptów, natomiast liniowość zniechęci do gry osoby lubujące się w sandboksach. Mimo to, post-apokaliptyczne otoczenie i świetny klimat przyciągną fanów horroru. Dodać do tego trzymającą się kupy fabułę oraz bardzo dobrą oprawę audio-wizualną i gra okazuje się tyułem godnym uwagi. Już niedługo na rynku pojawi się kontynuacja pierwszej części, czyli Metro: Last Light. Ja czekam z niecierpliwością!

Zalety:

- fabuła, częściowo oparta na książce

- post-nuklearny klimat horroru

- wymagający przeciwnicy

- oprawa graficzna na wysokim poziomie

Wady:

- masa skryptów

- liniowość

Marcus
28 lipca 2012 - 20:02