Ktokolwiek wygra... Obcy przegrają - Prometheus - 15 lutego 2013

Ktokolwiek wygra... Obcy przegrają

W ostatnich latach najsłynniejszy kosmiczny potwór Wszech Czasów nie ma niestety lekko. Wszystko zaczęło się od połączenia uniwersum Obcego i Predatora, tym samym grzebiąc nadzieje fanów na coś ambitniejszego, niż tylko wyjątkowo marna sieczka. I nie było w tym nic tragicznego (jednorazowe wpadki wszak się zdarzają), gdyby nie fakt, że ostatnio widać tu tendencję spadkową. Sequel Aliens vs Predator Reqiuem to filmidło, które zwyczajnie zabija dwie największe legendy klasyki kina Sci-Fi, z kolei growy Aliens vs Predator (ten nowszy) okazuje się być do bólu sztampowym shooterem na kilka godzin. Właśnie do tego wszystkiego swoje pięć groszy dosypało Gearbox Software ze swoim Aliens: Colonial Marines, a filmowy Prometeusz, choć w moim prywatnym rankingu okazał się być produkcją naprawdę udaną, to trudno mi wybaczyć Scottowi tyle baboli i tak beznadziejnych aktorów (przynajmniej takich dwóch, co się pogubili).

Obcy%20kontra%20marines%20-%200%3A1

Wszystkie te potknięcia sprawiają, że jako fan uniwersum czuję się mocno zniesmaczony i zdaję sobie sprawę, że owe babole to wynik marketingowego wykorzystania sławy, jaką cieszy się postać ksenomorfa. Wszystko to za sprawą niesamowicie dobrego horroru Sci-Fi z 1979 roku, którego nikomu chyba nie muszę przypominać. I choć każda kolejna część przechodziła do innych rąk, każda była na swój sposób wyjątkowa. Jestem nawet w stanie przymknąć oko na zaprzepaszczenie idei na porządny sequel „Obcego: Decydujące starcie”. W istocie, Dadiv Fincher reżyserując „Obcego 3” popełnił wiele większych i mniejszych grzechów, niszcząc ostatecznie wszystkie dobre strony poprzednika (zrobił to zresztą już na samym początku filmu), ale filmowi jako całości nie sposób odmówić niesamowitej aury tajemniczości i klimatu znanego z pierwowzoru Ridleya Scotta. Z kolei ostatnią część, Obcy: Przebudzenie, traktowałem jako swoisty eksperyment i dzięki bardzo udanej grze aktorskiej oraz bardzo ciekawej scenografii udało się stworzyć produkcję interesującą i stosunkowo niezłą (choć bez wątpienia najsłabszą z serii).

Obcy%20kontra%20marines%20-%200%3A1
Kadr z "Aliens vs Predator: Reqiuem". Gdybym nie znał tytułu,
pomyślałbym, że to disneyowska komedia z ksenomorfem w tle.

O pierwszych dwóch grach z serii AvP wspomnę tylko krótko i oszczędnie, bo chyba dość już ciepłych słów o nich napisano. W szczególności o AvP2 autorstwa amatorów soczystych, krwawych FPSów, Monolith Productions. Studia, które w zgrabny sposób połączyło wszystko to, co najlepsze w filmowej części drugiej sadzi Obcego z niesamowitym gameplayem. Pierwsza poważna porażka w uniwersum to wypuszczenie filmowego Aliens vs Predator. Moim zdaniem film ten miał na celu po prostu żerować na ciężkiej pracy twórców Obcego i Predatora, którzy swoją wieloletnią pracą dali światu coś nowego i zarazem bardzo udanego. Film Paula W.S. Andersona nie tylko odgradza się od duchowych poprzedników, ale i brak mu tupetu. Gdzieś tam są Obcy (zwani „wężami”), starożytna piramida wielkich upadłych cywilizacji i dwóch zaciekłych wrogów. Całość ratuje postać Weylanda, ale wciąż nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że to po prostu do serii nie pasuje i psuje obraz jej jako całości. Brak tam klimatu, brak elementu zaskoczenia, film jest jakby wyprany ze wszystkiego, co złożyło się na udaną całość sagi „Obcego” i „Predatora” (szczególnie części pierwszej). O sequelu żal się wypowiadać, bo w moim mniemaniu jest tak słaby, że nie zasługuje nawet na odpowiednio bogaty opis. Już sam fakt osadzenia nastolatków jako głównych bohaterów sprawia, że produkcja trąci tandetą w stylu Kac Wawa. Na szczęście oba filmy można spokojnie uznać za spin-offy nie mające nic wspólnego z tym, co było wcześniej. Sporą niewiadomą był za to AvP Rebellionu, studia, które dało światu oryginalnego AvP z 2000 roku. Gra niestety generalnie okazała się niewypałem. Otrzymaliśmy w sumie trzy mini-kampanie, wszystkie ze sobą przeplatane (dzieją się mniej więcej w tym samym czasie), a więc natkniemy się na podobne lokacje. I o ile kampania marine jest naprawdę słaba, to pozostałe dwie (szczególnie predatora) zasługują na małe zainteresowanie. W przypadku komandosów cały czas czuć, że to tylko gra i to kiepska. Fabularnie tytuł ten nie może się pochwalić niczym specjalnym, dialogi są sztywne, a gameplay tunelowy i liniowy do bólu. Brak tu klimatu, chociaż styl i jakość grafiki stoją na niezłym poziomie. Ostatecznie grę uznałem jako średniak do jednorazowego przejścia. Mogłoby to coś naprawdę wielkiego na miarę poprzedników, tymczasem powoli traciłem nadzieję nadzieję na dobrą produkcję w uniwersum Obcego.

Obcy%20kontra%20marines%20-%200%3A1
Po obejrzeniu analizy Aliens: Colonial Marines wyrzuciłem
z siebie gromkie "O Co Biega?!" (wersja ocenzurowana)

A wszystko to za sprawą Aliens: Colonial Marines, nie tylko porażki roku, ale i porządnej wpadki Gearboxu, który w moim mniemaniu mocno nadszarpnął sobie tym reputację. Jak mniemam większość z Was zapoznała się już z dogłębną (i szokującą) analizą dema z pokazówek dla dziennikarzy i finalnej wersji gry. W skrócie i dla przypomnienia: różnice są kolosalne. Co najgorsze, wiele wskazuje na liczne zaniedbania marki, nad którą grzebano niespełna sześć lat. A robiły to aż cztery studia (każde odpowiedzialne ponoć za inny element), co z pewnością nie mogło wyjść grze na dobre. Fabularne kwiatki (w tym totalne bzdury w nawiązaniu do filmowych „Aliens”), a w stosunku do dema mniej szczegółowe lokacje, słabsze animacje i oświetlenie, które niesamowicie zepsuło „feeling” gry. Z ciemnych, skąpo oświetlonych lokacji wyszły oślepiające i ubogie przestrzenie, które odkrywają wszystkie słabe strony gry. Liczne zaniedbania na każdym etapie gry dają jasno do zrozumienia, że to Gearbox był odpowiedzialny za całokształt (m.in. studio wstrzymało produkcję gry na rzecz Borderlands 2) i na studio Pitchforda powinna spaść odpowiedzialność.

Tym samym łudzę się w nadziei, że albo „Obcy” zostanie ostatecznie zostawiony w spokoju, albo wezmą się za niego ludzie z pasją. Co nie zmienia faktu, że niestety obie rzeczy są równie mało prawdopodobne.

------------------------------------------------

Zapraszam też na facebook.com/dinosfera - łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Uwagi i konstruktywna krytyka mile widziana!

Prometheus
15 lutego 2013 - 11:06