Stało się. Ubisoft znowu nas oszukał. A przynajmniej tych, którzy uwierzyli w kolejne słowa tego producenta. Twórcy zarzekali się, że po trójce zwolnią tempo, a okazuje się, że jeszcze bardziej je podkręcili. Szkoda, bo Assassin's Creed już dawno wyszedł mi jak i wielu innym graczom bokiem.
W tak narzuconym tempie nie dziwota, że programiści nie mają czasu doszlifować i załatać niedorobioną trójkę, skoro na horyzoncie majaczy się trylogia słabych i pozbawionych sensu DLC, czy kolejne produkowane masowo niczym parówki odsłony. Dziś ujawniono oficjalną okładkę następnej kury znoszącej złote jaja. Tym razem nieznany bohater z zapewne równie nieznanym przodkiem trafi na pirackie okręty.
Reszta prawdopodobnie będzie zbliżona do poprzednich odcinków tej opery mydlanej, także nikt nie będzie zaskoczony nowymi przygodami. No chyba, że jeszcze bardziej ułatwią nam i tak banalne zmagania. Cóż mogę jeszcze dodać. Chyba to, że jest mi bardzo przykro z tego, co zrobiono z tą wspaniale zapowiadającą się marką. Widać wyraźnie, że chęć łatwego zysku kusi producenta do odcinania kuponów.
Jednak trudno się dziwić, skoro jest popyt. Ludzie sami chcą wydawać pieniądze na corocznie odgrzewane kotlety, także twórcy korzystają z chwili. Szkoda tylko, że w taki sposób. Nawet nie potrafią nam dać zamkniętego zakończenia. Cała historia zaczyna przypominać Modę na Sukces. Historię, która ma początek, ale nie ma końca. Jak myślicie, czy Assassin's Creed kiedyś doczeka się końca? Istnieją dwa warianty. Oba pesymistyczne. Seria będzie się świetnie sprzedawać przez kolejne kilkadziesiąt lat, także Ubisoft nadal będzie oferował otwarte, cliffhangerowe koncówki. Druga opcja jest taka, że seria w końcu przestanie się sprzedawać. Wówczas producent pozostawi wiernych fanów z otwartym, niedokończonym zakończeniem...
Nic tylko ziewać.
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.