Renesans jaki zaczyna dotykać zachodnie RPGi jest niesamowity. Kickstarter pozwolił na rozpoczęcie wielu projektów rodem sprzed lat, jak i udowodnił trzymającym kasę, że jest miejsce na nostalgię i klasyczne podejście. Nowe, uproszczone marki RPGów przyjęły się świetnie rynkowo, a i dziennikarze zachłyśnięci słówkiem „indie” zaczęli powoli zauważać gry z RPGMakera. A mnie tylko męczy jedno - czy ten renesans dotknie także wschodnie produkcje?
Oczywiście nie jest z nimi wcale tak źle jak chcą tego dowodzić przeciwnicy. From Software, czy Atlus ładnie starają się o dostarczanie doskonałych gier gatunku, Square-Enix wbrew pozorom daje radę, a wiele dawnych sław przenosi się na handheldy. Problemem nie jest brak dobrych jRPGów, ale raczej fakt, że lądują na przenośnych konsolach i nie mają tych budżetów co kiedyś, tego wykonania co kiedyś, tylu mocnych licencji co kiedyś.
Każda gra, którą kupiłem na Kickstarterze to jakaś wielka kontynuacja – Wasteland 2, Shadowrun Return, Torment 2, Project Eternity. Co ciekawe – ludzie bardzo chętnie rzucają również pieniądze na gry stylizowane na to co kojarzy się powszechnie z jRPGami, a japońscy artyści już wyszli z kilkoma produkcjami na Kickstarterze. To by się udało. Na swoją szansę czekają Phantasy Star 5, Shenmue 3, Skies of Arcadia 2, nowy Chrono, czy następca Final Fantasy Tactics. Tak mówiąc w przenośni – bo wierzę w ich duchowych, a nie bezpośrednich następców.
Paradoks branży polega na tym, że czasami mniej pieniędzy to lepiej – bo produkcja nie musi być taka bezpieczna i zachowawcza. Pieniądze bezpośrednio do twórców to omijanie wydatków na dziesiątki „korpo-nadzorców”, większa swoboda i prawdziwy test ich umiejętności. Jeżeli w Japonii jest ten sam problem z pieniędzmi na odważne projekty co na zachodzie – nie miałbym najmniejszego problemu z finansowaniem ich z kieszeni chętnych graczy.
Jak wielu zachwycałem się Planescape i Final Fantasy Tactics.
Budowałem drużyny w Baldur’s Gate i światy w Legend of Mana.
Przemierzałem lochy w Vagrant Story i Beholderze.
Walczyłem w Tactics Ogre oraz Shadowrun.
Na rynku jest miejsce na wszelkiego rodzaju RPGi – a różnorodność to dla mnie jedna z najważniejszych cech tego gatunku. Chętnie rzuciłbym kasę na konsolowe, japońskie RPGi. Mam nadzieję, że będę miał niedługo okazję. Bo za następców legend z PSXa oddałbym sporo grosza.