Układanka z uszu oczu i języków – czyli agentka Reed znowu na tropie – Episode 2 - OsK - 28 marca 2013

Układanka z uszu, oczu i języków – czyli agentka Reed znowu na tropie – Episode 2

OsK ocenia: Cognition: An Erica Reed Thriller
68

Cognition - Episode 2 jest wyraźnym krokiem naprzód w rozwoju gry. W tym epizodzie wisielców zastąpiło zamienianie ludzi w "mądre małpy". Psychopata, którego ścigamy uznał najwidoczniej, że żeby człowiek nie widział, nie słyszał i nie mówił nic złego, najłatwiej będzie po prostu pozbawić go poszczególnych narządów, które mądre małpy tylko zasłaniały. Nie zdradzę w recenzji, czy zabijał ogrodnik, ani jaki był jego prawdziwy motyw, ale nawet bez tej wiedzy, sam wstęp wystarczy, żeby zauważyć, że mamy do czynienia z jednym z największych psychopatów, jacy pojawiali się w grach przygodowych.

Nie największym, no bo jak ich w ogóle porównywać, wydaje mi się, że zasłużył, by stanąć w jednym rzędzie z mordercą ze Still Life i Heavy Raina.

W ramach usprawiedliwienia drugiej recenzji - epizody wychodzą co pewien czas i sądzę, że do wydania wszystkich czterech, ocenianie takie jak na przykład na Metacriticu (czyli każdej części osobno) jest jedynym sensownym rozwiązaniem.

Pamiętacie jedną z ostatnich scen ze słynnego filmu Siedem, kiedy jeden z policjantów otwiera pudełko z tajemniczą zawartością? Wyobraźcie sobie teraz, że wspomniane pudełko otwiera postać grana przez Pitta. Wyobraźcie sobie również, że ma on „dar”, który sprawia, że gdy dotyka przedmiotu, widzi jego przeszłość (często ostatnie chwile). To mniej więcej obrazuje, jakie sytuacje grożą Erice Reed. Nie chodzi mi nawet o dosłowne pokazywanie przemocy na ekranie, ale o sam wstrząs przeżywany przez bohatera.

Erica dostaje nowe śledztwo, tym razem morderca jest znany jako „Mądra małpa”, co jest oczywistym nawiązaniem do trzech małp, które zasłaniają sobie oczy, uszy i usta. Tyle tylko, że nasz zabójca ich nie zasłania. Nasz zabójca zabiera je swoim ofiarom. Ta część Cognition jest – jak można się domyślić – jeszcze brutalniejsza, niż epizod pierwszy. Nie mówię nawet o samym ukazywaniu morderstw, ale o mocniejszej atmosferze. Cały czas czujemy, że przyszło nam gonić prawdziwego psychopatę, a sytuacje, w jakie zostaje wpędzona główna bohaterka są naprawdę "wyjątkowe". Co powiecie na typowo przygodówkową układankę, którą trzeba rozwiązać, a której głównymi składowymi są wspomniane oczy, uszy i języki?

Minusy, które wskazałem przy okazji pierwszego epizodu w zasadzie pozostają. Animacje trójwymiarowych obiektów w dalszym ciągu są wprost tragiczne. Na przykład sceny, gdy Erica zaciska pięść w geście oznaczającym zawziętość, złość i/lub determinację, są tak przerysowane, że ich absurdalnością od razu zostajemy wybici ze śledzenia dramatycznej narracji. Jeżeli ktoś przebolał epizod pierwszy i myśli, że przywykł, epizod drugi może go zaskoczyć nawet w tym względzie.

Mniej jest natomiast nonsensów. Jasne, są dalej, ale zdecydowanie mniej rażące. Całość historii zdaje się być podana płynniej i bardziej wciągająco. W pierwszej części poznaliśmy już większość „zdolności” agentki Reed, więc teraz musimy przede wszystkim rozsądnie ich używać. Zagadki dalej są łatwe, ale nie przeszkadza to za bardzo, bo szybko dajemy się wciągnąć w fabułę, która rusza z kopyta już na samym początku i zwalnia dopiero na absolutnie ostatnich scenach.

Mechanika rozgrywki wciąż jest nieco toporna – nawet na tle przygodówek o wiele lat starszych. Nie da się nie zwrócić uwagi na pojawiającą się co chwilę ikonę wczytywania, niewygodny sposób używania przedmiotów i nie do końca przemyślaną mechanikę włączania intuicji. Nie są to jednak wady, które bardzo szkodzą gameplayowi. Jeżeli ktoś przeszedł epizod pierwszy, to nic gorszego w tym względzie go tutaj nie spotka.

Można stwierdzić, że minusy pozostały, ale – poza animacją postaci – są mniej uciążliwe. Natomiast największe plusy pozostały bez zmian. Dwuwymiarowe sceny dalej są po prostu znakomite, muzyka świetnie buduje klimat, a kryminalna zagadka intryguje coraz bardziej. Przez chwilę obawiałem się, że następny epizod będzie zupełnie oderwany od wydarzeń poprzednich. Nic bardziej mylnego, teraz już jestem przekonany, że twórcy serwują nam jedną wielką układankę, której wszystkie mechanizmy poznamy i zrozumiemy dopiero po ostatnim epizodzie.

W tej części gra zaczęła pokazywać pazur. Nawet jeżeli sama historia pozostaje kalką z różnych utworów wcześniejszych, trzeba przyznać, że powstała całość (dotychczas wydana, 1-2) potrafi zaintrygować, a rozwiązanie zagadki z epizodu drugiego może zaskoczyć.

Jeżeli ktoś po przejściu pierwszego epizodu ma wątpliwości, czy warto sięgnąć po drugi, wypada mi tylko powiedzieć: tak, skoro ma się już tę słabszą część za sobą, to naprawdę warto.

OsK
28 marca 2013 - 22:19