Stara seria w nowych rękach - Prometheus - 25 kwietnia 2013

Stara seria w nowych rękach

Obecnie nastały takie czasy, że fani nie chcą już słyszeć o tym, że jakaś gra może nie mieć sequela i skończyć się na pierwszej części, choć bywają i tacy, którzy myślą dokładnie odwrotnie. To, co dawniej było na porządku dziennym, jakiś czas temu wywróciliśmy do góry nogami. W branży na przestrzeni czasu nieco się zmieniło i gry są już ni mniej, ni więcej, ale towarem i marką. Często niebywale zyskowną, a skoro tak, to znaczy, że można ją handlować jak wszystkim innym. Co powiecie na odsprzedawanie praw do serii (ewentualnie "wypożyczanie") innym studiom? Przyglądam się kilku moim zdaniem ważnym przykładom.

Stara%20seria%20w%20nowych%20r%u0119kach

Na przestrzeni lat nietrudno było zauważyć transfery znanych i lubianych serii do innych studiów. Z różnych powodów: czasem studio zostawało zamknięte i tym samym wydawca przekierował prace nad serią innemu zespołowi developerskiemu; innym razem twórcy chcieli odsapnąć i zająć się czymś innym, a w tym czasie kolejna odsłona serii powstawała już w innych rękach. Lepszych, a może gorszych? Znana gra od innego studia wcale nie musi oznaczać, że będzie słabsza, ba, w wielu przypadkach nowy zespół jest w stanie tchnąć życie w spróchniałą serię wprowadzając doń świeżość, a jednocześnie trzymających się sztandarowych dla serii ram.

W tym przypadku ciekawym przykładem jest znana wszystkim (nawet nie-graczom) seria Tomb Raider, pierwotnie stworzona i kontynuowana przez studio Core Design, a potem przejęta przez Crystal Denamics. Chociaż wielkim fanem serii nigdy nie byłem, udało mi się uważnie zaobserwować na przestrzeni lat, jak seria o prawdopodobnie najsłynniejszej kobiecie-archeolog się zmieniała. W przypadku Core Design wystąpiło chyba wypalenie, bowiem marka na przestrzeni lat sprzedawała się coraz słabiej, by przy części Angel of Darkness osiągnąć dno krytyczne. Crystal Dynamics wyciągnął markę z tego dna, ale nie poszybował za wysoko. Wszystko wskazuje na to, że to z powodu niedostatecznie małych zmian. Tomb Raider stawał się grą wyłącznie dla fanatyków serii, a mniej wprawni gracze nie stroniący od akcji nie mieli tu czego szukać. Dopiero niedawno byliśmy świadkami prawdziwego odrodzenia Tomb Raidera, a to wszystko za sprawą rebootu serii. Uważam, że była to ostatnia szansa dla Crystal Dynamims – całe szczęście, test zdali pomyślnie, a wielu nawet bardzo pozytywnie zaskoczyli swoim wynikiem. Wniosek dla innych? Zmiany są niezaprzeczalnie potrzebne. Nie chodzi tylko o powtarzanie schematów, ale również o dostosowanie się do rynku. Obecnie prym wiedzie niezbyt skomplikowana rozgrywka „kanapowa” tudzież konsolowa i developerzy muszą zdawać sobie z tego sprawę projektując multiplatformowe gry z górnej półki.

Stara%20seria%20w%20nowych%20r%u0119kach
Zamiast nowojorskiego gliniarza - podstarzały ochroniarz w Sao Paulo

W ostatnich latach podobnych, choć jednocześnie zgoła innych sytuacji było więcej. Na przykład Need for Speed był przekazywany z rąk do rąk i seria w ostatnich latach nie radzi sobie wcale najlepiej. Problemy zaczęły się już od niebywale krótkiego Carbona, a drastycznie powiększyły się z premierą najeżonego bugami Undercovera, który miał powtórzyć sukces Most Wanteda, ale okazał się totalną klapą. W ostatnich latach nad Need for Speedem pracowało też Slighty Mad Studios czy Criterion, znane chociażby z Bournouta, ale i doskonałego FPSa Black. Serii nie wyżyny bynajmniej nie wznieśli, choć trzeba przyznać, że samochodówki rządzą się nieco innymi prawami i w ich przypadku produkcja przez inne studio nich dotychczas jest w pełni uzasadniona.

Nie tylko zresztą tyczy się to samochodówek. Uważam, że ryzykownym jest tworzenie bezpośredniej kontynuacji przez innych twórców. Takim przykładem jest Bioshock 2, który w moim mniemaniu był po prostu Bioshockiem 1.5. To Irrational Games (przez jakiś czas znane jako 2k Boston) należą się wszelkie brawa i owacje na stojąco za pierwszego Bioshocka, który wprowadził świeżość i prawdziwie szokował. Nie twierdzę, że „dwójka” była kiepska, ale raczej „zbędna”.

Stara%20seria%20w%20nowych%20r%u0119kach
Nowy Tomb Raider od Crystal Dynamics, którzy z kolei przejęli serię od
Core Design okazał się być prawdopodobnie ich ostatnio szansą. Udaną!

Warto też wymienić grę, którą ja się zachwyciłem, choć w oryginał nie grałem, więc spojrzałem na nią nie przez pryzmat fana serii, a całkowicie nieobytego w temacie: Max Payne 3. Tacy gracze też często się zdarzają i trzeba im wybaczyć fakt, iż nie raz będą zaczynać serię „od środka”. Tak było z właścicielami PlayStation 3 w przypadku trylogii Mass Effecta (pierwsza część została wydana na PS3 dopiero niedawno, dobre pięć lat od premiery). O ile ja byłem z nowego „Maksa” całkiem zadowolony, o tyle jestem w stanie zrozumieć ból fanów (całkiem adekwatny do tytuły gry). Rockstar znany jest z dopieszczania swoich gier i najwyższej jakości, dzięki czemu serie Red Dead albo GTA dorobiły się miana najlepszych w swoim gatunku, ale to nie znaczy jeszcze, że ta sama firma jest w stanie zadowolić wszystkich i że gry spod sztandaru R* zawsze będą perfekcyjne (rzecz jasna biorę na poprawkę, że Rockstar ma kilka oddziałów i zespołów). Myślę, że w przypadku Maxa Payne'a 3 to właśnie poważna zmiana miejsca akcji i osadzenie tego samego, ale jednak innego bohatera zdecydowało o takim, a nie innym odzewie ze strony fanów. Na ich miejscu pewnie też nie byłbym zadowolony, ba, sam mam spore obawy o niektóre nadchodzące tytuły. Chociażby o nowego Mass Effecta, przy którym skrobie oddział Bioware z Montrealu. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nawet, jeśli nowy zespół coś popsuje, to bierze się za całkowicie nową część, nie mającą wiele wspólnego z poprzednią trylogią, chociaż na razie nie ma sensu spekulować na temat gry, o której nie wiemy w zasadzie nic. Również Batman: Arkham Origins w nowych rękach nie nastraja optymistycznie, ale kto wie, czy WB Games Montreal nie zaskoczy nas w pozytywnym tego słowa zaskoczenia.

Stara%20seria%20w%20nowych%20r%u0119kach
Pierwszy (i jak na razie ostatni) Quake (4)  od Raven Software.
Nie jest to przykład kontynuacji godnej pochwały.

W sumie warto sobie powiedzieć to wprost: przekazywanie serii innemu developerowi wcale nie musi oznaczać porażki, choć ja osobiście jestem zdecydowanie przeciwny, jeśli seria w połowie jest wykonywana przez jedno studio, a w połowie przez drugie. Na przykładzie serii F.E.A.R. widać to jak na dłoni: F.3.A.R. był w moim mniemaniu krokiem wstecz z uwagi na nieco brzydszą jakościowo oprawę (przestarzały silnik + ograniczenia sprzętu robią swoje), zupełne odejście od tytułowego strachu, a do tego dość przeciętną fabułę i kontrowersyjne zakończenie(a). F.E.A.R. 2 nie był w tym przypadku wzorowy, ale z pewnością lepszy. Z kolei Quake 4 autorstwa Raven Software też nie całkiem spodobał się graczom. Ale warto też dodać, że bywało wiele bardzo przyjemnych zaskoczeń. Poza wcześniej wymienionymi, duży sukces odniósł chociażby Deus Ex: Human Revolution, gra znakomita, a nawet jedna z najlepszych w jakie grałem, choć da się słyszeć głosy, że nie dorównująca oryginałowi. Cóż... to już kwestia dyskusyjna i na dłuższą pogadankę, ale tak czy inaczej wcale nie jest najgorzej.

------------------------------------------------

Zapraszam też na facebook.com/dinosfera- łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Uwagi i konstruktywna krytyka mile widziana!

Prometheus
25 kwietnia 2013 - 13:19