Jakby nie było, mimo rosnącej popularności konsol w naszym kraju, to komputery PC wciąż pozostają najważniejszą platformą do grania. Jesteśmy obecnie w sytuacji, w której wiemy już dość sporo na temat nexgenów, a to oznacza, że możemy wyciągnąć pewne wnioski na temat tego, jak mieć się będą pecety. Czy powrócimy do sytuacji sprzed lat, kiedy Xbox 360 i Playstation 3 zmarginalizowały (przynajmniej początkowo) znaczenie PC? Wątpliwe, z uwagi na pewne znaczące zmiany na rynku, o których wspomnę za chwilę. Postaram się nie wróżyć, a logicznie przewidywać, jednak bierzcie na poprawkę, że rynek jest dynamiczny i niemal nic nie jest pewniakiem.
Powróćmy jednak na moment do lat 2005-2006, kiedy swój debiut miały konsole obecnej generacji. Chyba najbardziej zaskoczyło mnie PS3 z 8-rdzeniowym procesorem Cell, czytnikiem Blu-Ray i niesamowitymi tytułami na starcie, zaś X360 takie szału już nie robił, ale ostatecznie konsola osiągnęła swój cel i rozchodziła się jak ciepłe bułeczki. Nawet pomimo tego, że Microsoft miał realny problem z tysiącami mocno awaryjnych Xboksów (RROD). W momencie premiery X360 i PS3, przeciętne gamingowe pecety były zauważalnie słabsze. Standardem pod koniec 2005 roku, czyli w momencie premiery X360 były jeszcze jednordzeniowe procesory (prym wiodły wówczas jednostki AMD Athlon 64), a dwurdzeniowe CPU dopiero od kilku miesięcy szturmowały rynek (swoją drogą Pentium D, pierwszy dwurdzeniowy procesor dla użytkownika masowego cieszył się raczej złą sławą). Wyraźnie słabszy sprzęt i niewyobrażalnie ogromna skala piractwa na PC musiały sprawić, że odbije się to na komputerach negatywnie – i tak w istocie było. Dopiero od 2-3 lat możemy mówić o dobrej sytuacji PC: wiele tytułów dotąd na wyłączność dla konsol pojawiło lub pojawi się za jakiś czas na pecetach, a wielu developerów przymila się graczom komputerowym zapewniając, że wersje dla nich to nie zwykłe, tanie porty, ale osobne, dopracowane gry przystosowane do tej platformy. Doszło już do takich absurdów, że niektórzy developerzy szczycą się tym, co na PC kiedyś było normą (zaawansowane ustawienia grafiki, sterowanie przystosowane do klawiatury i myszy itp.). Inni z kolei twierdzą, że jak ktoś chce grać na PC, musi liczyć się z tym, że port został przystosowany w pierwszej kolejności do padów (Assassins Creed III).
Po tym nieco przydługawym wstępie można stwierdzić, że sytuacja robi się znowu podobna: Fifa 14 na PC będzie portem z current genów opartym na starym silniku, a nextgeny dostaną całkowicie nową technologię – niemal identycznie było w przypadku Fify 2009. Czy podobnie będzie z innymi, dużymi tytułami? Czas pokaże, ale śmiem zaryzykować stwierdzenie, że Electronic Arts ma za dużo do stracenia, by znów narażać się graczom – także pecetowym. Z Frostibite 2, czyli autorskiego silnika EA korzystać będzie wiele nextgenowych tytułów, w tym Dragon Age III, nowy Mass Effect czy Need for Speed: Rivals, a tytuły takie jak Battlefield 3 pokazały, że rynek PC musi się dla firmy liczyć.
PC po premierze nextgenów będzie w zauważalnie lepszej
sytuacji niż 7-8 lat temu, ale i tak jego rola w rozrywce spadnie.
Rynek pecetowy wygląda też inaczej niż 7-8 lat temu. Dystrybucja cyfrowa sprawiła, że gry zaczęły bardzo szybko tanieć, a gry używane powoli odchodzą w niebyt. Stało się tak głównie dzięki platformie Steam, a także mniej popularnym, ale wciąż istotnym Origin czy uPlay. To właśnie Steam sprawił, że pecety mogą zyskać relatywnie sporo na początku nowej generacji. Chociaż developerzy wciąż muszą borykać się z różnorodną architekturą komputerów i piractwem, to pecetowcy mają powody do nadziei: oprócz ustandaryzowania platformy, nextgeny mają być bliższe pecetom. W jakim sensie? Oczywiście w kwestii architektury, a to z kolei oznacza łatwiejsze do realizacji – a więc i tańsze – porty. Sprawi to, że producenci częściej będą sięgać po możliwości portowania swoich tytułów na PC, choć dotychczas mieli obawy, czy takie przedsięwzięcie im się zwróci, nie mówiąc już o zarobku. Nie liczyłbym tu jednak na same pozytywy: chociaż w ostatnim czasie pecetowcy zyskali całkiem sporo tytułów wcześniej na wyłączność konsol, to było to raczej spowodowane chęcią dorobienia sobie paru groszy przez developerów. Wszystko to dlatego, że rynek konsol wyraźnie w ostatnich latach przystopował, a obecna generacja ciągnęła się w nieskończoność. Nextgeny powinny sprawić, że ludzie znów zainteresują się konsolami, a to oznacza gorsze czasy dla PC – czyli powtórka z ryz(g)rywki, chociaż nie do końca.
Mówi się, że nadchodząca ósma generacja konsol będzie ostatnią. Co potem? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to cloud gaming jest przyszłością branży, chociaż wciąż ta forma rozgrywki pełna jest problemów i nie cieszy się zbytnią popularnością. Jeżeli za kilka lat okaże się, że „chmura” zastąpi nam konsole, to zniknie podział między konsolowców, pecetowców czy graczy mobilnych – jedyna różnica będzie polegała na tym, na jak dużym ekranie będziemy grali.
________________________________________________________________________________
Znajdziesz mnie też na facebook.com/dinosfera–to łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Zapraszam!