Recenzja dodatku Assassin's Creed II: Bonfire of the Vanities - Próżny dodatek o próżności - RazielGP - 25 października 2013

Recenzja dodatku Assassin's Creed II: Bonfire of the Vanities - Próżny dodatek o próżności

RazielGP ocenia: Assassin's Creed II: Bonfire of the Vanities
50

Przygoda z Bonfire of the Vanities odbywa się po wydarzeniach znanych z Battle of Forli, lecz przed ostatnią sekwencją z podstawowej wersji gry. W ten sposób oba "dodatki" uzupełniają brakujące elementy historii, wyjaśniając znaczny upływ czasu. Przynajmniej tak było w wersji przeznaczonej na komputery klasy PC, gdzie Ubisoft domyślnie i całkiem za darmo zintegrował oba DLC z Assassin's Creed II. Na konsolach jednak postanowił je zablokować i zarobić na nich około 15zł za sztukę. Tytułowy Stos Próżności koncentruje się na historycznym wydarzeniu dotyczącym kontrowersyjnego dominikanina Girolamo Savanaroliego, który pod koniec XV wieku postanowił wraz ze swoimi zwolennikami spalić stosy książek oraz innych wartościowych rzeczy w urokliwej Florencji. Oczywiście tłumacząc swój terror tym, że owe przedmioty prowadziły ludzi do grzechu.

Oczywiście jak to bywa w przypadku serii Assassin's Creed, także i tu Ubisoft wplótł do prawdziwych wydarzeń parę wymyślonych przez siebie smaczków, takich jak chociażby rajskie jabłko i jego wpływ na ludzki umysł. Jakim sposobem element edenu znalazł się w rękach Savanaroliego? O tym dowiadujemy się z poprzedniego dodatku. Dokładnie tak samo jak o zapuszczeniu przez Ezio Auditore gęstej i niezwykle czarnej brody. Nowsze DLC oferuje tutaj 12 misji, a więc dwukrotnie więcej niż Battle of Forli. Niestety, to co na papierku ładnie się prezentuje, w rzeczywistości nie ma swojego odzwierciedlenia. Jest tak dlatego, ponieważ zadania w Bonfire of the Vanities są zazwyczaj śmiesznie krótkie. Oznacza to, że drugie DLC ukończymy nie w 45 minut, a w 60. Nieco dłużej niż w przypadku pierwszego, przyznaję, ale nie na tyle, na ile by się można było pierwotnie spodziewać.

Stos Próżności w teorii oferuje również całkiem sporo nowości. W teorii, bowiem dostępne bonusy zostały uprzednio przez producenta (mowa o konsolach) zablokowane. Jednak w dzisiejszych czasach ten fakt nie powinien nikogo dziwić, ponieważ wielu twórców postępuje niestety w identyczny sposób. Wracając do tematu. Przede wszystkim otrzymujemy tutaj nową dzielnicę Florencji, znajdującą się po drugiej stronie rzeki Arno. Oznacza to, że po latach tułaczki powrócimy do pierwotnego miejsca zamieszkania głównego bohatera. "Nowa" lokacja jak najbardziej przypadła mi do gustu, co nie powinno nikogo raczej dziwić. W końcu te rejony były w moim mniemaniu jednymi z najciekawszych w całej grze. Również pod względem panującej tam atmosfery.

Jednak klimat Florencji z Bonfire of the Vanities w niczym nie przypomina tego, jaki pamiętamy z początku gry. Przede wszystkim z tego względu, iż panuje tutaj ponury nastrój. Na dodatek nie jesteśmy tutaj mile widziani, przez co musimy się tutaj często i gęsto skradać. Powody takiego stanu rzeczy zostały oczywiście wyjaśnione fabularnie, a to oznacza, że i misje będziemy musieli wykonywać w możliwie jak najcichszy sposób. Ponadto Ezio nauczył się nowego skoku, umożliwiającego mu szybsze poruszanie się po dachach okolicznych budynków. Sam pomysł nowej umiejętności może i sprawiał w zamyśle twórców dobre wrażenie, ale tak naprawdę ja nie czułem potrzeby z jej korzystania.

Same misje polegające na wyeliminowaniu upierdliwych celów przywodzą na myśl pierwszą odsłonę serii, a dokładniej rzecz ujmując główne misje ze wspomnianej przed chwilą jedynki. Tyle, że tutaj nie mają one tego uroku, a ponadto cierpią one na "chorobę" zwaną schematycznością, przez co zmagania bywają monotonne i szybko nudzą. Dlatego też, pomimo większej zawartości oraz długości drugiego dodatku, ja osobiście (jest to tylko i wyłącznie kwestia gustu) preferuję ten pierwszy. Nawet, jeśli wystawiłem drugiemu nieco wyższą ocenę.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
25 października 2013 - 20:07