Płyta Random Access Memories nieźle namieszała w roku 2013. Francuski duet Daft Punk zaczął cieszyć się ogromną sławą, radia dzień w dzień grały Get Lucky, singiel promujący tę płytę, a ludzie, którzy choć trochę interesowali się muzyką prowadzili niekończące się rozmowy o tym czy ten album rzeczywiście jest taki dobry, czy też jest po prostu przereklamowany. Niezależnie jednak od tego czy komuś album się podobał, czy nie premiera tego krążka była ważnym wydarzeniem w świecie muzyki. Pod koniec 2013 roku ogłoszono, iż album ten wyjdzie w edycji specjalnej, a pokazane wizualizacje przyprawiały o zawrót głowy – tak wiele świetnych rzeczy miało się w tej edycji znaleźć. Ja kupiłem tę edycję, która niedawno do mnie dotarła. Przedstawiam więc unboxing Random Access Memories Deluxe Box Set Edition – edycji, która przebiła absolutnie wszystko co do tej pory widziałem w kwestii wydań specjalnych.
Gdy po raz pierwszy trafiłem na stronę, gdzie można było pre-orderować ten boks nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Pomijając świetne wykonanie tej strony zobaczyłem niesamowitą wizualizację boksu, która obiecywała naprawdę wiele. Nie myśląc długo i korzystając z faktu, że miałem trochę odłożonych pieniędzy na takie muzyczne niespodzianki, zamówiłem tę edycję, płacąc łącznie ponad 900 zł. Czekałem na nią długo, bo od listopada aż do połowy stycznia, ale moja ekscytacja związana z tym pudłem nie malała ani na chwilę, a gdy w końcu w deszczowy wtorkowy poranek kurier przybył do mojego domu niemal na niego nie napadłem, gdy ten przekazywał mi upragnioną przesyłkę stanowczo za długo. Potem wziąłem długi nóż(ale nie na kuriera, bo znowu nie był AŻ tak powolny) i delikatnie otworzyłem kartonowe pudło przechowujące mój zakup.
Moim oczom ukazało się duże, ciężkie, porządnie wykonane czarne pudło w rozmiarze 333mm x 333mm, obite świetnie wyglądającym materiałem. Złote napisy umieszczone na tym pudle prezentowały się fenomenalnie, dając nadzieję na to, że edycja ta rzeczywiście będzie tak genialna na jaką się zapowiadała.
Po wysunięciu górnej części pudełka moim oczom ukazał się karton typu gatefold zawierający dwie płyty winylowe z świetnym albumem Random Access Memories. RAM w edycji winylowej można kupić osobno, chodzi teraz za ok. 80 zł, lecz winyle z edycji specjalnej zostały wzbogacone o złotą i srebrną naklejkę(zamiast czerwonej) na winylu, co wygląda bardzo ładnie i daje poczucie posiadania czegoś bardziej wyjątkowego. Album na winylu, choć stanowił imponujące otwarcie, szybko idzie jednak w zapomnienie(chwilowe), gdyż następnym elementem jest kolejny karton z winylem.
Jest to już jednak rzecz dużo bardziej kolekcjonerska i niedostępna w normalnych sklepach – mówię tu bowiem o wywiadzie z Giorgio Moroderem, zapisanym na 10-calowym winylu. Pomysł, by wywiad ten wydać w takiej formie jest strzałem w dziesiątkę – nie dość, że idealnie pasuje do samej postaci Morodera, to jeszcze świetnie wygląda. Sam wywiad jest bardzo ciekawy i pozostaje mi tylko żałować, że nie trwał jeszcze dłużej.
Dla mnie ta edycja mogłaby wyglądać właśnie tak – ekskluzywne wydanie RAM i dodatkowy winyl z wywiadem, lecz to jest de facto tylko początek tej edycji. Następnym elementem, a raczej elementami, są schematy hełmów robotów, które wszyscy znamy. Schematy te, nadrukowane na plastikową powierzchnię można po kolei odkładać i „wgłębiać” się w budowę hełmu. Choć jest to „tylko” gadżet, to jest on genialnie wykonany(nie ma mowy o żadnej chałturze), a zabawa z oglądaniem budowy hełmów, choć może infantylna, daje masę dziecięcej(w pozytywnym tego słowa znaczeniu) radochy.
Kolejny element tego wydania to dwa schematy budowy całych robotów. Zostały one nadrukowane na wysokiej jakości czarny papier, są duże, wyglądają naprawdę ładnie i mogą zostać użyte jako naprawdę genialne plakaty powieszone na ścianie, choć po świetnych schematach hełmów można czuć lekki niedosyt.
Szybko jednak o tym zapomniałem, gdy moim oczom ukazał się kolejny gadżet – mianowicie część teledysku Lose Yourself to Dance na filmowej kliszy, która została „zapieczętowana” w czarnym kartonie. Choć zapewne tutaj część ludzi palnie się w głowę i powie coś w stylu: „Wow, co za genialny gadżet” nie szczędząc przy tym sarkazmu, to mi element ten bardzo przypadł do gustu – mogę od teraz mówić o sobie, że jestem właścicielem części teledysku.
Po filmowej kliszy przychodzi czas na kolejny element tej edycji, czyli 56-stronicowy album, wydany w twardej materiałowej oprawie. W przeciwieństwie do wielu albumów, które wchodzą w skład edycji specjalnych i kolekcjonerskich ten skupił się wyłącznie na zdjęciach. Nie doczekamy się tutaj żadnego tekstu, opisu czy innej wiadomości – możemy po prostu oglądać kolejne zdjęcia z sesji nagraniowych. Pomysł ten, choć może wydawać się dziwny, bardzo mi się spodobał – nie rozpraszałem się czytaniem żadnych opisów, tylko podziwiałem kolejne fotosy, które zostały świetnie wykonane i przedstawiały niezwykle ciekawe momenty z nagrań.
Album zajął mi trochę czasu, gdyż naprawdę długo go podziwiałem, lecz gdy w końcu go odłożyłem moim oczom ukazały się jeszcze dwa elementy zestawu, w piękny sposób wieńczące tę niezwykłą edycję. Mówię o dwóch trójkątnych pendrive’ach – jeden w kolorze złotym i drugi w kolorze srebrnym. Pendrive’y są ciężkie, świetnie wykonane, ich kształt naprawdę może się podobać, a na dodatek skrywają w sobie naprawdę świetną zawartość. Ten złoty zawiera różne filmy(w wysokiej jakości) związane z RAM. Mamy więc tutaj cały teledysk do Lose Yourself to Dance, zapis kampanii reklamowej czy wydłużoną edycję Get Lucky. Pendrive w kolorze srebrnym zawiera całą płytę Random Access Memories w wysokiej rozdzielczości, wzbogaconą o jeden utwór, który do tej pory był dostępny tylko w japońskim wydaniu, czyli Horizon oraz daftpunkowy remiks piosenki Get Lucky.
Edycja ta jest naprawdę ogromna, świetnie przemyślana, idealnie wykonana i daje masę radości. W tym pudle dostajemy przeróżne rzeczy i wszystkie cieszą naprawdę bardzo – i winyle, i część gadżetowa, i album, i pendrive’y. Nigdy nie widziałem edycji tak bogatej, ale przy tym dobrze zrobionej – przemyślanej i nie wypchanej jakimiś zapychaczami(co często się dzieje np. w przypadku edycji specjalnych gier). Każdy element Random Access Memories Deluxe Box Set Edition ma swój cel, prezentuje wysoką jakość i zwyczajnie zachwyca. Dbałość o szczegóły jest tak duża, że kolejne elementy zestawu oddzielają od siebie czarne kartki papieru- wszystko po to, by kolejne gadżety nie pocierały o siebie i wolniej niszczały(!). Na koniec należy sobie oczywiście zadać pytanie – czy pudło to warte było 9 stów? To zależy od tego jak bardzo jesteśmy wciągnięci przez pasję muzyki. Ja jestem super zadowolony z zakupu i w ogóle nie myślę o tym na co innego mógłbym przeznaczyć te pieniądze. A jeśli ktoś myślał, że muzyka to tanie zainteresowanie – cóż… współczuje mu, gdy do niego dotrze jak bardzo się mylił.
Strona, na której można zakupić tę edycję:
http://web.randomaccessmemories.com/deluxe/
Moja recenzja Random Access Memories: https://gameplay.pl/news.asp?ID=79900
I już na sam koniec- zachęcam do wbijania na mój facebookowy profil i lajkowania go - https://www.facebook.com/musictothepeoplemagazine
Poprzednie unboxingi:
Płyty Platinum SHM-CD: https://gameplay.pl/news.asp?ID=82402
Diary of Dreams - Ego X Deluxe Edition: https://gameplay.pl/news.asp?ID=82179
Miles Davis - Bitches Brew 40th Anniversary Edition: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81919