Watch_Dogs brzydsze niż obiecywano – ale czy to ważne? - Qualltin - 10 marca 2014

Watch_Dogs brzydsze, niż obiecywano – ale czy to ważne?

Dużo już zostało na temat developerskich obietnic na przestrzeni lat powiedziane. Ten, kto wierzy, że przedpremierowe pokazy mogą prezentować produkt w tym samym stopniu zaawansowania i szczegółowości, co ostateczny efekt prac w postaci samej gry, robi sobie krzywdę. Niewiele jest przypadków, w którym obietnice dotyczące funkcjonalności czy stylistyki gier zostały spełnione. W końcu przecież starannie wyreżyserowane filmiki są po to, żeby rozbudzić graczy i sprawić, żeby pociekła im po brodzie gameplay’owa ślinka. A jak sprawa ma się z Watch_Dogs?

Zgaduję, że każdy choć raz o Watch_Dogs słyszał. Od wielu, wielu miesięcy zapowiadana, utrzymywana dość długo we względnej tajemnicy, starannie prezentowana światu, z odpowiednim zamysłem i przygotowaniem gra. Prezentacji samej rozgrywki było dość mało, ale były to materiały na tyle efektowne i efektywne, że tysiące, jeśli nie miliony graczy, zapragnęło Watch_Dogs na swoich półkach. Niesamowita dbałość o szczegóły miała zapewnić tej grze tytuł gry roku, przynajmniej wielu głośno krzyczało, że takim mianem zostanie ona określona po swojej premierze. Ostatnio jednak coraz częściej gra stacza się po równi pochyłej oczekiwań growego świata, a wszystko za sprawą opublikowanego ostatnio marcowego trailera, co do którego podejrzewa się, że jest to prezentacja gameplay’u z konsoli nowej generacji. Poniżej możecie obejrzeć dobre porównanie z wcześniejszym materiałem wideo przedstawionym na E3, który zilustruje Wam ów nagłaśniany problem.

Zwróćcie uwagę na detale, które dość mocno wpływają na odbiór całości. Deszcze, zalana droga, kałuże, latające w powietrzu odłamki, realistyczne wybuchy, zdecydowanie lepiej wyglądające animacje choćby biegu czy chodu bohatera – tym wszystkim poszczycić może się targowy materiał promujący. Z obecnym stanem rzeczy nie ma to już jednak wiele wspólnego. Można by tak jeszcze długo wyliczać, ale i tak nie wyłapało by się wszystkich różnic w pojedynkę. Wniosek jest jeden – jest gorzej, jeśli chodzi o kwestie estetyczne.

Rodzi się jednak przy tym jedno, kluczowe pytanie, na które każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć – czy to jest takie ważne? Dla mnie nie, gdyż to funkcjonalności w danej grze, a nie jej wygląd sprawiają, że chce mi się przed monitorem bądź telewizorem spędzić nad nią kilkadziesiąt godzin, co do których nie mam poczucia, że zostały stracone, gdy docieram już do końcowych napisów. Gdyby nowe GTA, oznaczone piątką, było „brzydsze”, ale zachowałoby swoją mechanikę, klimat, fabułę, nadal bym w nią chętnie zagrał. To samo tyczy się Watch_Dogs. Pomysł na grę podoba mi się niesamowicie. Tego jeszcze nie było. Konia z rzędem temu, kto opracował całą ideę tej gry. Wierzę, że nie zabraknie malkontentów, którzy wydają na swoje machiny parę niezłych tysięcy polskich złotych tylko po to, żeby móc poszczycić się wyższymi ustawieniami jakości niż sąsiad, a Ubisoft odbierze im jedyne pole do popisu zmniejszając graficzny pułap ich produktu (przez co stanie się zdecydowanie łatwiejsza w dalszej implementacji nowych funkcji). Ja jednak totalnie „don’t care”. No bo nie powiecie mi, że są na tutaj z nami osoby, które wierzyły, że Watch_Dogs w miarę postępu prac nadal będzie prezentowało taki poziom graficzny, jak na dopieszczonych do perfekcji filmach z targów? 

O Watch_Dogs możecie też poczytać i wypowiedzieć się w tym wpisie Pirasa.

Qualltin
10 marca 2014 - 16:11