Na Szybciora #16 - Dokąd zmierzasz serio Souls? - Rasgul - 13 maja 2014

Na Szybciora #16 - Dokąd zmierzasz serio Souls?

Ciężko mi nazwać siebie fanem serii Souls, tak bardzo, jak ciężko przysiąść mi się do pisania tego wpisu. Chociaż jest on pisany „na szybko”, jest krótszy, to jednak chciałbym wyrazić w nim swoje obawy. Z Demon’s Souls, Dark Souls czy Dark Souls II łączy mnie stosunek przyjacielski. Wiecie, nie kocham ich, ale cenię te produkcje ponad multum innych, walających się w tonach po półkach sklepowych. Dlatego boję się o przyszłość cyklu, tak samo jak o jego twórców.

źródło: gildia.pl

Obawy naszły mnie przy okazji grania w Dark Souls II, a nocne koszmary (pseudo)prorocze chodzą za mną do dziś. Nie linczujcie mnie za bardzo za to, co niedługo powiem. Jest to wyłącznie moje zdanie i może ono okazać się błędne oraz bezpodstawne, ale mam prawo się go trzymać. Wiem, że w środowisku gameplay.pl czy GRY-OnLine.pl funkcjonuje wielu miłośników serii, a tekst może okazać się dla nich bluźnierstwem. Było już tu mówione o rzekomym „skopanym sterowaniu” w Dark Souls i autora jego słów nie zapamiętano raczej zbyt pozytywnie. Dlatego rozumiecie – czuję presję.

Druga odsłona Dark Souls zasługuje u mnie na mocną dziewiątkę i tylko dziewiątkę. Gram w nią do dziś z płynnym frameratem na moim poczciwym PC. Jest świetnie, a dzięki zmianie silnika wraz z mechanikami sterowania czuć bijącą przystępność, zaś za nią idącą przyjemność. Jednak im dłużej przebywam w Drangleic, tym bardziej zaczyna doskwierać mi uczucie déjà vu. W tym przypadku jest tak doraźne, że czuć cuchnącą wtórność od Dark Souls II. Walcząc z Royal Rat Authority (Doors of Pharros), Old Dragonslayer (Heide’s Tower of Flame), albo Belfry Gargoyles, ciężko nie powiedzieć, że są to zwykłe zrzynki z poprzednich odsłon. Autentycznie wyjęci bossowie z podmienionymi teksturami. W ogóle duża część starć z „szefami” wydaje mi się bardzo prosta. Zwykle pokonywałem ich za pierwszym razem i same pojedynki nie zapadły mi zbyt dobrze w pamięci. A wymiatacz ze mnie w Soulsach niestety żaden. „Dwójka” poza zmianą silnika czy też sterowania nie wydaje się wnosić ze sobą większych zmian. Bynajmniej nie potrafię ich odczuć. To tak jak z Call of Duty. Niby różnic mało pomiędzy poszczególnymi częściami, ale jednak te „kalki” co roku pojawiają się na półkach za 200zł. W dodatku rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Ale to takie czepialstwo z mojej strony. Samą grę bardzo lubię, ale niesie ona ze sobą coś złego. Czuję to w kościach.

Co? Znowu umieranie? | źródło: nerdko.com

Niepokoi mnie również wiadomość, że From Software zostało wykupione przez japońskie Kadokawa Games. Wiecie, to fajna opcja dla developerów, żeby przenieść swoje produkty na inne platformy, dotąd nieosiągalne przez małe nakłady finansowe. Ale duże pieniądze, niosą ze sobą duże oczekiwania. Kadokawa biorąc pod swoje skrzydła From, patrzyło głównie przez pryzmat sukcesu Soulsów. Samo studio posiada w rękawie takie marki jak Armored Core, albo Steel Batalion. Aczkolwiek wątpię, żeby interesowały one kogokolwiek poza miłośnikami walk mechów, którzy są małą niszą. Może dojść do sytuacji, gdzie wydawca będzie wymuszać tworzenie kolejnych Dark Souls w tempie ekspresowym. Nie dla satysfakcji fanów, a dla zarobku. W końcu tak działa ten rynek. Ba! Za horyzontem pojawia się powoli Project Beast, które ma być towarem ekskluzywnym dla PS4. Tytuł zapowiedziany (ponoć) będzie na E3. Trzy miesiące po wydaniu Dark Souls II. Troszkę za dużo tego w jednym czasie. Może pora, żeby From Software odpoczęło od tego przy produkcji innych tytułów?

Uczucie przepełnienia serią mogą też podnosić… jego klony, które tworzą się pewnie już gdzieś tam na świecie. Niech dobrym przykładem będzie polskie Lords of the Fallen. Ciężko nie uciec przy tej grze od porównań do dzieł From Software. Ale nie tylko Polacy zwęszyli sukces. Zrobią to zapewne i inni developerzy z różnych części świata. Myślę, że to kwestia czasu, bo na rynku póki co potrzeba takich gier. Póki co…

No to From Software... co wy tam znowu kombinujecie? | źródło: gamingbolt.com

Cały wpis radziłbym potraktować jako gdybanie i wróżenie z fusów, aniżeli rzetelny, mówiący prawdę artykuł. W zgadywaniu nigdy nie byłem dobry, ale zabawa w nie zawsze przynosi mnóstwo satysfakcji. A teraz powiedzcie mi, czy moje przewidywanie jest trafne? A może gadam bzdury? Utwierdźcie mnie w którymś z przekonań w komentarzach! Zapraszam do dyskusji!


Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
13 maja 2014 - 23:21