Można marudzić, narzekać, psioczyć na wiele różnych aspektów tak, jak zrobiłem to tutaj. Trzeba być jednak w pewnym sensie realistą, a to w obecnym czasie staje się coraz bardziej wymagane i potrzebne. Wszyscy bowiem wiedzą, że w okresie wakacyjnym na premiery nowych gier nie ma co liczyć. Podobnej tendencji można się przyglądać od wielu lat także w odniesieniu do okresu przedwakacyjnego. Ratunkiem więc może być tylko Watch_Dogs, którego premierę mamy w Polsce w tym samym terminie co reszta świata (a z tym bywało przecież różnie), czyli we wtorek, 27 maja.
Ubisoft nad swoim produktem pracował ładnych parę lat. Pamiętamy przecież, jak informacje o planowanej dacie premiery przewidzianej na bodaj luty 2014 roku wywołały burzę. No bo kto by nie czekał na tytuł, który miał tak wyglądać? Jeszcze większym bólem, z którym przyszło się zmierzyć każdemu, kto w dziełach Ubisoftu, chodź o bardzo zbliżonej, wręcz bliźniaczej bądź nawet skopiowanej mechanice z innych ich gier, widzi towar, który trzeba nabyć, z furią i radością w oczach wypakować, a następnie od ekranu powitalnego do napisów końcowych przejść.
Mówię o mechanice, bowiem mam nieodparte wrażenie, że Watch_Dogs to taki Assassin’s Creed czasów współczesnych. Ktoś, po prostu, siedząc za biurkiem prezesa odpowiedzialnego za kreowanie produktu, stwierdzić musiał, że nie mogą w serię o Asasynach wepchnąć tego pomysłu, toteż stworzono dla niego zupełnie nowy poziom. Przy okazji Watch_Dogs wykonał jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz z biznesowego punktu widzenia, mianowicie wytworzył u ludzi potrzebę, której zdecydowana większość zapewne nawet nie odczuwała, oraz wykreował niszę, której dotychczas nikt nie rozważał. Nie przypominam sobie bowiem gier tego typu., nie pamiętam też jednak żeby ludzie narzekali na taki brak. Sandbox tego typu, którego wzorem jest od lat nieprzerwanie Grand Theft Auto i zgaduję, że nie jest to tylko moja odosobniona opinia, jest oczywiście złotym środkiem dla dużych firm, które są w stanie wydać masę gotówki na opracowanie gier, które wpiszą się w ten kanon. Nie jest przecież łatwo stworzyć coś, co musi uwzględniać największe nawet growe „zboczenia” grających w nie ludzi – ot, ktoś może sobie postawić za cel dostać się do miejsca, którego nie zaplanowano otwierać, a które nie zostało odpowiednio zamodelowane. Twórcy muszą stworzyć otwarty świat w taki sposób, aby dokładnie zamknąć go, co jest paradoksem, przed technicznymi wpadkami. Brzmi jak filozofia i na swój sposób jest filozofią tworzenia gier o otwartym charakterze. A że sandbox tego typu potrafi się dobrze sprzedać... wie już każdy.
Marudząc w tym wpisie narzekałem na powszechność tej gry. Uznaję taki element produkcji za jej wadę. Lubię po prostu grać w coś, co nosi miano czegoś w małym ułamku unikalnego, z jakiegoś względu nie cierpię natomiast zdecydowanej większości gier „popularnych”. Ot, dziwna przypadłość, z której cieszyć mogą się producenci niezależnych gier, ku którym swego czasu bardzo się skłaniałem. Nie odmawiam sobie wprawdzie przyjemności zagrania w typowe „must have”, jak na przykład nowy Wolfenstein, o którym zapewne napiszę coś dłuższego jak tylko przejdę grę (bądź o ile ją przejdę), stronię jednak o różnego typu "masówek" choćby dlatego, że taką mam chorą filozofię na granie.
Ubisoft ma nie łatwy orzech do zgryzienia. Wykreowało takie zainteresowanie, któremu ciężko może być sprostać. Przypomnijcie sobie, jakie zamieszanie wywołały rozbieżności w jakości grafiki pomiędzy pierwszymi zwiastunami a masowo opuszczającymi studio materiałami z gameplay. A im większe grono odbiorców, tym większa szansa na to, że ktoś będzie niezadowolony. I choć znajdą się tacy, którzy wynajdą nawet na siłę wady w tej grze, jak zapewne ja to zrobię bądź już tego dokonałem, nie wątpię w to, że gra sprzeda się wyśmienicie i zwróci się Ubisoftowi po stokroć. Mam też nadzieję, że moje obawy, które przedstawiłem teraz i we wpisach poprzednich zostaną całkowicie rozwiane, a moje malkontenctwo zostanie wyśmiane z braku poparcia dla przedstawianych wówczas argumentów. Oby! A teraz czekamy do wtorku, bowiem:
Nie czekam na Watch_Dogs jak na grę, bardziej jak na coś, co udowodni mi, że mogłem się mylić.
Ja również nie czekam na tą grę, zagram kiedyś, jak będzie naprawdę w korzystnej cenie do 35zł ;) hahaha ! :) Grafika zawodzi, bez porównania gorsza niż chociażby na PS4 w Infamous Second Son, to w ogóle nie jest nextgen. Świat gry podobno jest niewielki, a tłumaczenie tego, zadaniami i że będzie dużo co robić w ogóle mnie nie przekonuje. Dużo hype'u o nic. Hackować nie da się byle pierwszego na ulicy, czyli cieniutko, a samo hackowanie po paru minutach, jeśli nie będzie dobrze rozwinięte może się znudzić, bo podobno z tymi informacjami o ludziach można niewiele zrobić , a z misjami na pewno nie dorówna do GTA... Nawet do GTA IV i jestem tego pewien. Z początku wydawało mi się, że to może być zupełnie inne ciekawe podejście do tematu sandboxowych gier, jednak po downgrade grafiki, kłamstwom w żywe oczy przez pracowników Ubisoft ( że grafika ni\c się nie zmieniła i że dalej wygląda bardzo dobrze ) jeszcze obsuwa premiery. Nie wiadomo, jak gra będzie od strony technicznej, może mieć dużo bugów, myślę, że Ubisoft nie dorósł do takich gier, ale zobaczymy, jak to będzie, może to będzie jednak w sumie dobra gra, ale szczerze w to wątpię. Mój hype który na początku był duży, spadł na prawdę do zera, jedyne na co czekam to na recenzje tej gry ( przeczytam z 3- różne recenzje w tym na pewno od CD Action, Polygamia, Gry-Online i Gamezilla, porównam średnią na metacritic, obejrzę środek tej gry z 10 do 15 minut góra, poczytam opinie graczy i wtedy zobaczymy.
No tak Watch Dogs to AC w przyszłości więc RDR to GTA na dzikim zachodzie.
spoiler start
Ten wpis jest totalnie bez sensu
spoiler stop
[1] - Jedyny rzeczowy argument jaki podałeś przeciwko grze, to obniżka jakości grafiki. Reszta, to twoje - niczym nie poparte - domysły.
To jest swoisty anty-hype. Jak gra by się nie fajnie i nowatorsko zapowiadała , i tak zawsze się znajdzie ktoś nie wiadomo na co obrażony.
Nie chcesz, nie kupuj, a nie siedzisz na forum jak frustrat i wymyślasz farmazony, chociaż w grę w ogóle nie grałeś. Sprawia ci to przyjemność?
Ja rowniez podchodze do tej gry z rezerwa, nie widze w niej nic megasuper odjechanego. Najbardziej boli fakt ze w sandboxach jesli daja pojazdy jak tutaj to ich zachowanie i model jazdy jest strasznie kiepski przez co frajda z jazdy po miescie jest niska w porowaniu do GTA czy Saints Row.
Dam jej szanse, bo byc moze grajac odkryje pewne karty o ktorych nie mowiono przez co moje odczucia gry beda lepsze.
Jesli gosc uzywa telefonu do zmiany swiatel, podsluchania rozmowy, itd zas pod plaszczem trzyma pukawki to gdzie jest ten element z AC? Skradanie, wspianie, zabijanie z ukrycia? Predzej powiedzialbym ze SC to AC w przyszlosci bez sandboxa ;)
Skradania i działania bez użycia broni palnej to akurat w tej grze jest całkiem sporo.
Co jak co ale digital tripy w tej grze są boskie, napieprzanie spidertankiem po mieście mogłoby być oddzielną grą
Jeśli ogólnym poziomem będzie zbliżone do Sleepeing Dogs, które wg mnie jest rewelacyjne to będę bardzo zadowolony. No i możliwość cichego grania ogromnie mnie cieszy.
Ja wcale nie czekam na te grę. I nie chcę sobie nic udowadniać jak Qualltin, że gra mnie zaskoczy. Po prostu ot taka sobie średnia gra która przejdzie bez echa.
Artykuł to niezły bełkot. A na samo Watch Dogs nie czekam, nie mam zamiaru kupować, jakoś mi te klimaty nie podchodzą. Ubisoft oczywiście po raz kolejny sprzedaje nam tę samą grę, tu nie ma wątpliwości. AssCreed, FarCry czy Watch Dogs robione są w ten sam sposób - sandboksy, trzeba zrobić wielką mapę, nasrać na nią różne znaczniki z dodatkowymi misjami czy badziewiem do zebrania i to w zasadzie wystarczy. Pamiętam też jak oglądałem porównanie animacji zwisania z krawędzi Assassin's Creed, Splinter Cella i Prince of Persia - były prawie identyczne.
komenty ty tak na serio??? pomyje na nich wylewasz czy tylko zasadniczo z sympatii do studia. Bo jeśli o pierwsze daje ci okejke i dużego lajka
Ja się was pytam czemu Watch Dogs porównujecie do GTA? Watch Dogs to zupełnie co innego niż GTA. Tak wiemy, że WS i GTA to sandboksy. W GTA chodzi o rozwalanie gangów, kupowanie posiadłości czy tuningowania samochodów. W Watch Dogs poznajemy tzw. przyszłość technologi, w której będziemy zagrożeni przez tego typu hackerów czyli np. poznanie naszej historii życiowej, które mogą być wykorzystane w jakiś sposób,że w przyszłości policja i inne władzę nad tym nie zapanują, że każdy z nas będzie obserwowany na zewnątrz oraz we własnym mieszkaniu czy domu nie mając o tym świadomości. WS nie chodzi o to by mieć z tuningowany samochód czy pieniądze, chodzi o "moc" hackowania, która niszczy w jakiś sposób miasto i nasz główny bohater je kontroluje. "Nie kupuje Watch dogsa, ponieważ fizyka jazdy nie dorównuje w GTA V", albo "Nie ma multiplayera takiego jak w GTA V"
Pozdrawiam