Gry potrafią bawić w różnych sposób. Odpowiednim przedstawieniem opowieści, wyrazistymi i ciekawymi postaciami, czy też miodną rozgrywką. Są i tacy, dla których ważna jest oprawa wizualna, bądź też strona audio. A co zatem ze smaczkami? Puszczaniem oczka w kierunku gracza? Czy nawet nawiązaniami do innych gier/odsłon? Zapewniam was, że i takie drobnostki potrafią wywołać u nas uśmiech na twarzy.
Bardzo chwalony za powrót do korzeni oraz innowacyjność (nietuzinkowy system shift) Driver: San Francisco również posiada takie odniesienia. Przykładowo możemy zasiąść za kierownicą DeLoreana DMC-12, by rozpędzić go do 88 mph. Dzięki temu przeniesiemy się w przeszłość, odblokowując tym samym nowe zadanie! To pierwsze nawiązanie skierowane jest do cyklu filmów Powrót do Przyszłości. Z kolei drugie - wspomniane wyzwanie - do fanów pierwszej odsłony serii Driver. A co w nim mamy? Ano sławną misję na parkingu. Tyle, że w odświeżonym stylu. Nie wiem jak wam, ale mnie zakręciła się wówczas łezka w oku. W Rage postąpiono nieco inaczej, ponieważ twórcy oddali nam w ręce sekretne mapy (nieprzerobione) z takich hitów jak Wolfenstein 3D, Doom oraz Quake!
Podobnie, lecz w innym kontekście dzieje się w przypadku serii Grand Theft Auto, gdzie co rusz spotyka się "starych znajomych". W Vice City przykładowo pojawił się Donald Love znany z trójki. W San Andreas z kolei protagonista GTA III, czyli Claude we własnej niemowej osobie, a także Ken Rosenberg oraz Kent Paul z Vice City. Za to jeszcze ciekawiej sprawa się ma w przypadku czwórki i wydanych do niej ezpizodów, gdzie nie tylko przeplatają się ze sobą główni bohaterowie, ale i wspólne wydarzenia. Pamiętacie choćby spór o diamenty? A takich sytuacji było tam znaczeni więcej! Czasem wystarczyło poczytać o aktualnych wydarzeniach na necie, by dowiedzieć się np. o śmierci motocyklisty z The Lost, czy innych równie interesujących sytuacji z Liberty City.
Innym typem smaczków są np. przemakające ciuchy, jak to miało miejsce w przypadku nowszych odsłon serii Tomb Raider. Za to w Prince of Persia: Piaski Czasu mogliśmy ujrzeć stopniowe niszczenie się stroju Księcia oraz rany na jego ciele. To samo możemy zaobserwować na przykładzie Batmana z serii Arkham. Tyle, że tu posunięto się o krok dalej, ponieważ dodano także pewien dodatek w postaci zarostu, który z biegiem czasu staje się coraz bardziej widoczny. Prawda, że takie niby nic nie znaczące szczegóły są nad wyraz piękne?