Kolorowe Piksele #05 na PS2 - recenzja gry - Underworld: The Eternal War - hongi - 24 września 2014

Kolorowe Piksele #05 na PS2 - recenzja gry - Underworld: The Eternal War

hongi ocenia: Underworld
35

Film Underworld podszedł do sprawy wampirów oraz wilkołaków od całkiem innej strony. Został stworzony konflikt ras, który trwa od stuleci i dociera w XXI wieku. Autorzy dobrze rozwinęli klasyczną historyjkę, dodając do walki nowoczesną broń i najnowsze technologie, wykorzystywaną przy obustronnym mordowaniu się. Ale ja nie o tym chciałem. Wiecie, ze powstała gra Underworld na ps2? Nie, ja też. Na wasze szczęście nic nie straciliście. Zapraszam na recenzje wilkołaki kontra wampiry w świecie gdzie zawsze pada deszcz.

Konsola PlayStation 2 nigdy nie narzekała na brak dobrych tytułów. Każdy gracz mógł bez trudu znaleźć coś dla siebie. Fanom wszelakich potworów, koszmarów nocnych i bestii z piekła rodem, nie brakowało nigdy dobrych gier. Underworld The Eternal War jest ewidentnym niżowym tytułem, który ominięty, nigdy nikogo nie powiem kusić. Za stworzenie odpowiadała firma Lucky Chicken Games (kurczak w nazwie na pewno dobrze nie wróży), a za wydanie firma Play It, która wypuściła grę w styczniu 2004 roku na konsole Sony. Underworld to gra akcji, z widokiem z trzeciej osoby, bazująca na filmie o tym samym tytule. Do wyboru mamy dwie kampanie. Możemy stanąć po stronie wampirów lub wybrać stronę wilkołaków. W żaden jednak sposób nie wypływa to na przebieg gry. Kampanię są prawie identyczne. Do przejścia mamy osiem misji, które różnią się tylko tym, czy będziemy zabijać wampiry czy jednak po planszy będą biegać wilkołaki.

Cała gra skupia się bardziej na konflikcie pomiędzy rasami niż historii z filmu. Przed każdą z misji dostajemy małą informacje, która ma nam nakreślić ogólne tło oraz wskazać zadania do wykonania. Naszymi zadaniami będą w większości likwidacje ważnych osobistości i zabieranie im kluczy lub walizek z danymi. Od czasu do czasu będziemy musieli kogoś obronić i w najmniejszym stopniu (jedna misja) bronić się przez wyznaczony czas przed zmasowanym atakiem przeciwnika. Do wyboru mamy po cztery postacie z każdej rasy. Co tak naprawdę jest tutaj potrzebne jedynie do multiplayera. Na komputerach PC można było grać w grę, nawet w cztery osoby. Na Ps2 tylko w dwie. Postacie posiadają, takie same umiejętności, tylko nieznacznie różnią się statystykami, które i tak po każdej misji możemy upgradować. Tak więc obok Seleny, głównej bohaterki, mamy inne wampirzyce, które mają inny kolor ubrania i włosów. Podobnie jest po stronie wilkołaków. Główna postacią tutaj (co ciekawe) jest Raze. Jeśli oglądaliście film od razu go poznacie. Zastanawia mnie dlaczego nie kierujemy losami Luciana przywódcy wilczego stada, tylko jego lokajem.

Sama gra jest bieganiem po pustych ulicach i strzelaniem do wrogów. Od czasu do czasu odwiedzimy kanały, ale w większości spędzimy na mokrych ulicach. I to by było na tyle. Nie ma tutaj za dużo miejsc do zwiedzania. Plansze są krótkie i jednakowe z tymi samymi teksturami. Od czasu do czasu napotkamy zaparkowany samochód oraz zamkniętą bramę. Widać ewidentne, że twórcy nie postarali się być kreatywni i  wykorzystują do maksimum kilka elementów, tworząc z nich cały level. Leżące co chwile skrzynki, wypełniają nam nieznacznie i tak puste przestrzenie, a przy okazji dostarczają amunicję, życie oraz broń. Kamerę możemy oddalać oraz przybliżać według naszego uznania. Niestety w większości przypadków nie będziemy wiedzieć, gdzie są nasi przeciwnicy i czy w ogóle do nich strzelamy, a samo ustawienie jej jest koszmarne.

Do zabijania mamy masę przeróżnych pukawek. Od zwykłych pistoletów, po przez karabiny maszynowe, kończąc na bardziej wyrafinowanych granatnikach oraz wyrzutniach rakiet. Do specjalnej broni należą futurystyczne karabiny nie z tej ziemi. Na przykład elektryczny pastuch, którym możemy razić naszych przeciwników. Inną bronią jest laser, który jest dobry do zabijania potworów z znacznej odległości. Gdyby tego było mało, mamy również broń rozpryskową na większe grupy. Na koniec rarytas specjalna amunicja prosto z filmu. W zależności od rasy będziemy mogli strzelać do naszych wrogów za pomocą srebrnych kul lub pocisków UV, które rozświetlają wampira jak choinkę.

Umiejętności naszych bohaterów nie są zbyt wyrafinowane. Wampiry mogą się leczyć, a na wyższych poziomach leczyć swoich towarzyszy. Mogą również zwiększać swoje obrażenia walcząc wręcz. Trzecia umiejętność to w przypadku wampirów zwiększona szybkość. Gdy wybierzemy rasę wilkołaków, dwie pierwsze umiejętności są takie same. Trzecia umiejętność, także zwiększa prędkość naszego Lykanina, ale także zmienia go w bestie. W takiej formie nie możemy używać broni i pozostaje nam tylko walka za pomocą naszych łap. System walki wręcz jest bardzo ubogi. Obok kopnięcia w wyskoku i uderzenie z łapy, nasze postacie posiadają tylko jedną kombinację. Lewy, prawy, lewy. Mimo to bardzo trudno jest trafić naszych przeciwników i ich zabić. Grafika i lokację są bardzo ubogie, ale dzięki temu na ekranie może hulać do 40-50 przeciwników na raz. To istna arena walki. Szkoda, że celowanie nie zostało rozwiązane w inny sposób. Od początku gry będziemy mieć z tym problem. Biegniecie z wyciągniętymi pistoletami bezpośrednio na przeciwnika, to jedyny dobry sposób, by nafaszerować go pociskami. Nie ma tutaj czegoś takiego jak stanie i strzelanie. Przeciwnicy są w ciągłym ruchu, co nie ułatwiają nam i tak trudnego namierzenia ich. Lekkie wychylenie gałki powoduje, że zaczynamy strzelać w zupełnie innym kierunku. Trzeba spędzić masę czasu, by przyzwyczaić się do takiego nieudolnego modelu strzelania.

Bossowie w zależności od tego, czy mamy koło siebie grupę pomocników, czy też nie. Mogą być bardzo łatwi do pokonania lub prawie niemożliwi. W niektórych trzeba wpakować całą amunicję z kilku broni by ich położyć. W przypadku trafienia na leczącego się bossa, może to potrać nawet i kilkanaście minut. Twórcy po prostu przesadzili tutaj. Cała gra jest bardzo niedopracowana. Nasza postać natrafiając na ścianę lub samochód zwalnia lub przenika ją. Stojąc blisko skrzynki nie jesteśmy w stanie jej rozwalić. Dopiero po oddaleniu się na dwa kroki, da się ją bez trudu zniszczyć. Podobnie jest z przeciwnikami. Gra miała wielkie ambicję, ale została zrobiona tak niedbale i bez polotu, że aż oczy bolą. Jeśli przejdziemy kampanie odkryjemy dodatkowa postać, jaką jest hybryda czyli Michael Corbin z filmu. Ten już w ogóle nie może korzystać z broni i tylko biega i dzięki swoim super mocą rozrywa wszystkich na strzępy. Na tym nie koniec. Jeśli przejdziemy grę i będziemy oglądać uważnie napisy końcowe, na ich końcu pokaże nam się kod. Wystarczy wklepać go w głównym menu. Teraz możemy podczas gry przemienić się w małego sympatycznego kurczaka, który za pomocą jednego uderzenia dziobem zabija każdego przeciwnika. Nawet bossa. Przynajmniej tutaj autorzy pokazali, że maja trochę poczucia humoru i stworzyli aluzje do swojej nazwy.

Podsumowując. Underworld jest bardzo słaba grą, o której nikt nie słyszał, a jeśli słyszał to bardzo szybko o niej zapomniał. Słaba grafika, powtarzające się lokacje oraz bardzo niedopracowany model walki nie zachęca, a wręcz odpycha. Kiepska gra, która został tylko wydana, ze względu na film. Moja ocena to trzy zabójcze kurczaki na dziesięć rakiet, które wystrzelimy sobie pod nogi zamiast w przeciwnika. Czyli jeśli jesteś fanem wampirów i wilkołaków to omijaj ta grę szerokim łukiem.

Inne moje recenzje gier:

1. Oniken v2

2. Driver 76

3. God of War: Chains of Olympus

4. Uncharted: Drake's Fortune


hongi
24 września 2014 - 03:29