Kolorowe Piksele #03 na PSP - recenzja gry - God of War: Chains of Olympus - hongi - 10 sierpnia 2014

Kolorowe Piksele #03 na PSP - recenzja gry - God of War: Chains of Olympus

hongi ocenia: God of War: Chains of Olympus
90

God of War to jedna z tych gier, dla których można kupić konsolę. Tak było u mnie w przypadku PS2 czy nawet PS3. PSP kupiłem jednak dla innych gier, ale gdy zobaczyłem zapowiedź God of War: Chains of Olympus, dobrze wiedziałem, że muszę w to zagrać i to prędko. Jedno "ale" wtedy miałem. Akcja miała dziać się przed pierwszą częścią i w mniejszym stopniu miała łączyć się z dalszymi wydarzeniami z God of War. Sceptyczny byłem do momentu gdy przeszedłem grę.

Chains of Olympus - Łańcuchy Olimpu - patrząc z perspektywy czasu oraz kilkukrotnego przejścia gry, podtytuł wydaje mi się trochę dwuznaczny. Główny bohater ma łańcuchy zakończone ostrymi mieczami przyspawanymi do rąk, ale to nie to. W grze mamy masę przeogromnych łańcuchów, w świecie Hadesu, które więzią tytanów, ale to też nie to. Może to taka metafora. Niewidzialne łańcuchy, które trzymają naszego bohatera, czyniąc go niewolnikiem Olimpu, i chłoptasiem na posyłki, który zrobi wszystko co w jego mocy, by wykonać zadanie. Jeśli przeszliśmy dwie pierwsze części na PS2, to dobrze wiemy co musiał zrobić Kratos, by zasłużyć sobie na los bycia Duchem Sparty. Wydarzenia w grze obejmują jedno z zadań spartanina. Bogowie wysyłają go na pomoc Attyce, która zostaje zaatakowana przez wojska perskie. Gra zaczyna się na plażach, gdzie trwa desant. Fantastyczny początek gry - od razu wojna. Gdyby tego było mało, od razu dostajemy wielką ziejącą ogniem jaszczurkę, którą będziemy ścigać po całym mieście. Szybko uporamy się z kłopotami w Attyce, by wpaść w kolejne problemy. Nagle słońce znika z nieboskłonu w środku dnia. Na świat wychodzi ciemność i koszmary senne. Tylko my możemy dowiedzieć się co się stało i jak znów pomóc bogom, a przy okazji uratować świat. Przeszłość Kratosa znów go dopada i jak to bywa zawsze, zostaje postawiony przed ciężkimi wyborami. Cut-scenki, choć na małym ekraniku, nadal stoją na wysokim poziomie wizualnym oraz artystycznym. Tutaj nie ma miejsca na cięcia.

Gra została wypuszczona w 2008 roku na konsolę PSP i nie gra się w nią jak w inny gre na handheldzie. Grafika i grywalność są tak dobre, że gracze znający system walki oraz rozmach twórców z PS2, nie zawiodą się i tutaj. Wielkość konsoli nie ma znaczenia, gdyż wersja z PSP prawie w niczym nie ustępuje jej poprzedniczce. Na ekranie będziemy walczyć z wielkimi przeciwnikami, jak wymieniona wcześniej jaszczurka, ale również pojawią się minotaury, wielkie koty szablozębne, nie zabraknie meduz czy cyklopów. Wszystko co znamy i kochamy zabijać z wcześniejszych części. Bossowie nie dadzą nam zbytnio odpocząć. Walki są przepełnione akcją oraz masą straconej krwi i nerwów. Gra na normalnym poziomie trudności nie jest łatwa - a która część jest - ale dopiero na wyższych poziomach trudności zabawa rozkręca się na maksa. 

Obok dwóch mieczy uczepionych poprzez łańcuchy do rąk naszego bohatera, będzie znów masa innych gadżetów. Od tarczy Heliosa, która posłuży nam niejednokrotnie jako klucz, a także jakby tego było mało, pozwoli nam przechwytywać pociski przeciwników i wysyłać je z powrotem z dodatkową wybuchową energią. Odjazdowo wygląda Nefryt, który pojawia się nad naszą głową i uderza wielkimi pięściami w ziemię, tworząc falę ognia. Nie zabraknie też pierwiastka samego Zeusa. W nasze łapy dostaniemy jego rękawicę, która jest wstanie rozwalić wszystko. Przyda się przy rozbrajaniu opancerzonych minotaurów i cyklopów, a także do rozwalania ścian, kolumn czy posągów. 

Miejsca jakie przyjdzie nam odwiedzić, zostały stworzone z zasadami serii. Nic tutaj nie jest umieszczone przez przypadek. Miasto Attyka z małymi przejściami oraz masą budynków, czy świątynia Heliosa, przepełniona elementami słonecznymi, oraz masa przeróżnych posągów, to coś co warto zwiedzić. Nie raz - jak to w każdej części - przystanąłem na chwilę i popatrzyłem sobie na lokacje czy budynki. Miejscówki są świetnie wykonane. W grze odwiedzimy sam Tartar, gdzie uwięzieni zostali na wieki tytanie oraz popłyniemy łodzią Charona do zaświatów. Plusem są tutaj zagadki logiczne. Niekiedy trzeba chwile pomyśleć, co gdzie poprzesuwać, by przejść do następnej lokacji.

God of War to tylko 5 godzin głównej historii i dodatkowa godzina dla pięciu misji na arenie. Czas choć krótki, to jednak można sobie to wydłużyć jeszcze dwukrotnie, przechodząc na wyższych poziomach trudności i dzięki temu odkrywając dodatkowe kostiumy dla Kratosa. Kolejnym minusem może wydać się ilość napakowanych rzeczy, których i tak nie wykorzystamy. Z niektórych umiejętności prawie w ogóle nie korzystałem lub nie ma czasu, by się nimi pobawić, gdyż gra szybko się kończy. Takie fragmenty jak pływanie, wspinanie się, rozpraszanie śmiertelnej mgły za pomocą ognia czy uprawianie stosunku z niewolnicami, są tutaj tylko dodatkowym smaczkiem. Nieraz przyjdzie nam kilkakrotnie przemierzać te same pomieszczenia czy lokacje. Gra niestety nie pozbyła się głównego minusa serii - choć wielu uważa to za plus - liniowość. Szkoda, że twórcy jednak nie pokusili się do rozszerzenia gry i umieszczenia jej na dwóch dyskach. Małym minusem jest również ilość skrzyń do otwarcia. Cały czas tylko w grze otwieramy te przeklęte skrzynki.

Pomimo faktu, że twórcy musieli pójść w wielu aspektach na kompromis, stan ogólny gry jest bardzo satysfakcjonujący. Gracze dostali to, co uwielbiają w wcześniejszych częściach serii. Masę krwi, przeróżnych broni oraz przeciwników. Wspaniałe starożytne lokacje oraz nadal wielkie i epickie walki z bossami. Choć PSP jest mniejszą konsolą, to Chains of Olympus może służyć za grę pokazową. Konsola choć piszczy i świszczy, to tylko kilka razy zobaczyłem napis loading i to na bardzo krótko. Czas na ocenę. Jest to dziewięć urwanych głów przez naszego bohatera na dziesięć skrzyń, które musiał otworzyć stękając. Czyli God of War: Chains of Olympus jest grą, dla której warto zakupić konsolę PSP. I wielu tak zrobiło, ale nie ja.

Inne moje recenzje gier:

1. Oniken v2

2. Driver 76


hongi
10 sierpnia 2014 - 14:36