Od czasu do czasu lubię wybrać sie na seans filmowy. Zazwyczaj wtedy gdy do kin trafia interesujący mnie film. Ostatnim razem zdecydowałem zmienić taktykę i zobaczyć coś, co w gruncie rzeczy nie wywołuje we mnie nagłego skoku napięcia. Wybór padł na "Magię w blacku księżyca", który polską premierę miał 22 sierpinia tego roku.
Wybierając się na film "Magia w blasku księżyca" obiecywałem sobie wiele pozytywnych emocji. Do kupna biletu zachęcił mnie wciąż pokazywany w telewizji zwiastun, który zapowiadał zabawny, aczkolwiek wzruszający film. Głównie dla odmiany osobistego repertuaru. Rekomendacją wydawał się również fakt, że wyreżyserował go sam Woody Allen - eden z najoryginalniejszych artystów współczesnego kina. Jego filmy choć pozornie niefrasobliwe i lekkie kryją w sobie drugie, znacznie głębsze znaczenie, które nie zawsze jest widoczne na pierwszy rzut oka.
Oczywiście w jego filmie nie mogło zabraknąć gwiazd światowego kina. W główne role Sophie i Stanley'a wcielili się odpowiednio Emma Stone oraz Colin Firth. Emma znana jest głównie z takich produkcji jak : Łatwa dziewczyna, Niesamowity Spider-Man czy Zombieland. Z kolei Colin z: Jak zostać królem, Dziennika Bridget Jones czy Mamma mia. Aktorska para stworzyła kreacje interesujące, przekonujące i co ważniejsze zabawne. Podobała mi się również postać Stanley'a Crawforda, który w sposób prześmiewczy próbował zdemaskować oszustów podających się za magów, medium... krótko mówiąc za osoby mające kontakt z duchami.
Paradoksalnie bohater używający na co dzień pseudonimu Wei Ling Soo - będący gwiazdą sztuki iluzji - prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczej, intrygującej oraz pięknej, jak mu się wydaje oszustki - Sophie, która organizuje seanse spirytystyczne. W ten oto sposób film powoduje, iż nasuwa się nam na myśl kilka pytań. Czy racjonalista kierujący się w życiu zasadami logiki, ujawni szachrajstwa młodej Amerykanki? Ślicznej dziewczyny wykorzystującej swoją urodę do oczarowania bogatego dżentelmena mieszkającego na południu Francji? A może jednak nasz bohater jest w błędzie i magia istnieje naprawdę? Odpowiedź na to pytanie widz może uzyskać dopiero w samej końcówce filmu, ponieważ Woody Allen trzyma nas w napięciu, aż do samego końca pozwalając nam wysuwać własne przypuszczenia, które później albo zostaną obalone, albo potwierdzone.
Identycznie jak w innych produkcjach słynnego reżysera w Magii w blasku księżyca pod zabawną i hiperboliczną kreacją bohaterów, przepiękną malowniczą scenerią, dowcipnymi dialogami każdy z nas próbuje doszukać się głębszego sensu. Pytanie czy magia istnieje, towarzyszy ludziom od zawsze. Jednak wybierając się na ten film nie należy oczekiwać prawdziwej odpowiedzi. Co więc widz otrzyma zamiast niej? Zapewne każdy z nas co innego...
7/10