Ścieżki dźwiękowe z wielu gier, zwłaszcza tych zasługujących na miano kultowych, często i gęsto są odnawiane w lepszej jakości, lub całkowicie innej aranżacji od wielu lat. Jedna strona medalu to liczni pasjonaci na Youtube, którzy w warunkach domowych bawią się gitarami, syntezatorami dźwięku, czy nawet „degradują” niektóre kawałki do 8-bitów. Druga strona to zespoły profesjonalistów, najczęściej całe orkiestry, odwalające kawał imponującej roboty przy każdym na nowo zagranym utworze. Z ciekawszych inicjatyw mógłbym wymienić albumy Distant Worlds i koncerty o tej samej nazwie, które skupiają się na muzyce z serii Final Fantasy, a także koncerty Video Games Live, gdzie już bawią się z wszelkimi klasykami gier. Teraz jednak trafiłem na nieznaną (jeszcze) perełkę – niby orkiestra, ale jeszcze bez występów przed publicznością, powoli walcząca o popularność. Jeśli utrzymają obecny poziom, nie będzie to ciężka walka.
O kim mowa? Mowa o The Marcus Hedges Trend Orchestra. Trafiłem na nich całkiem przypadkiem, buszując po playlistach Spotify w poszukiwaniu jakichś ciekawych soundtracków. I tak jakoś wyszło, że odpaliłem aranżację motywu z Crasha Bandicoota ich autorstwa. Pięć minut później i desperacko szukam po sieci informacji o ludziach odpowiedzialnych za ten projekt. Coś wspaniałego, począwszy od zachowania ogólnego klimatu danej gry, przez świetne wykonanie, na minimalistycznych i oryginalnych „okładkach” (cudzysłów bierze się stąd, że większość utworów póki co istnieje zapewne tylko w wersji cyfrowej) poszczególnych singli i albumów kończąc. Powiedziałbym, że twórcy próbują należycie oddać hołd znanym markom. Z resztą, posłuchajcie sami (żałuję tylko, że na Youtube znalazł się jedynie pierwszy Crash, bo motyw z trzeciej części jest o wiele lepszy):
Pech chce, że przez obecnie niezbyt wielką popularność ciężko mi było znaleźć jakiekolwiek informacje o tej orkiestrze. Wikipedia milczy, a to znaczy, że mamy do czynienia rzeczywiście ze zjawiskiem niszowym. Dopiero profil facebookowy wyjawił, że całość wypłynęła na wody Internetu gdzieś w 2013, a kapitanem tego statku jest maniak gier, wszelkich seriali, filmów – jednym słowem geek, który przy okazji (i z pożytkiem dla nas) zarabia na życie jako kompozytor.
Oznacza to, że możemy się w przyszłości spodziewać również aranżacji tuzów seriali i kina, choć jak dotąd trafiłem jedynie na przerobiony na ich modłę motyw z Futuramy. Widać kompozytor Marcus Hedges Trend Orchestra bierze się za to, na co w danej chwili ma ochotę, a nie co dyktują trendy – w przeciwnym razie już dawno poleciałby na warsztat motyw przewodni Gry o Tron… Czyni również nieśmiałe kroki w kierunku coverów zwykłych piosenek, a jak można się było spodziewać, wychodzi mu to całkiem nieźle.
Utalentowanych muzyków nigdy za wiele, zwłaszcza tych zafascynowanych światem gier. Z tego powodu gorąco kibicuję The Marcus Hedges Trend Orchestra, dodaję do ulubionych, subskrybuję i wznoszę mały ołtarzyk obok komputera w intencji jak najpomyślniejszej kariery. Oby więcej takich.
Ilustracja zapożyczona z profilu orkiestry na Google+ (Chryste Panie, ktoś jeszcze się próbuje na tym promować?!)