Kiedy wybieramy sobie nową konsolę, zazwyczaj pod uwagę bierzemy wiele czynników. Cenę sprzętu, wygodę użytkowania pada, możliwości graficzne, nawet sympatię do firmy, która ją stworzyła. Najważniejsze jednak są gry, a zwłaszcza tak zwane „exclusivy”, czyli tytuły dostępne wyłącznie na pojedynczej platformie sprzętowej. To one w większości przypadków są odpowiedzialne za wybór tej a nie innej maszynki do grania.
Zazwyczaj pojedyncza konsola może pochwalić się kilkoma, kilkunastoma grami kojarzonymi wyłącznie z nią i będącymi jej potężnymi atutami. Bywało jednak i tak, że o sukcesie danego sprzętu potrafiła zadecydować jedna gra. Tzw. „system sellery” albo „killer applications” to produkcje, których sama dostępność na jednej maszynce do grania przy jednoczesnym braku na innej znacząco wpływała na wyniki danego etapu odwiecznej konsolowej wojny. Poniżej znajdziecie dziesięć najciekawszych przykładów „zabójczych aplikacji”.
10. Space Invaders - Atari VCS (Atari 2600)
Legendarny dziadek kosmicznych strzelanek (nie mylić z FPSami!) wprawdzie swój żywot rozpoczął jako tytuł automatowy, ale na miejsce na liście zasłużył sobie i tak względami historycznymi – wydana w roku 1980 konwersja na Atari 2600 powszechnie uznawana jest za pierwszego system sellera w historii. Wersja konsolowa, debiutująca trzy lata po rynkowej premierze tej maszynki, zdołała czterokrotnie zwiększyć sprzedaż VCSa. I pomyśleć, że dziś swojego klona Space Invaders jest w stanie na szybko napisać niemal każdy średnio rozgarnięty student informatyki...
9. Wii Sports – Wii
Strzał w dziesiątkę, jakim było postawienie na kontroler ruchowy w przypadku Nintendo Wii, przeszedł już do historii jako jeden z największych sukcesów w historii całej branży elektronicznej rozgrywki. Ale żadna technologia nie jest w stanie „sprzedać się” bez gier ukazujących pełnię jej możliwości, a te zadanie z wielką gracją wypełniło Wii Sports, w początkowych latach egzystencji Wii dołączane do wszystkich pudeł z konsolą. Pięć prostych symulacji takich dyscyplin sportowych jak tenis czy boks nie było same w sobie niczym nowatorskim, wyróżniając się raczej nietypowym sterowaniem, ale świat, a zwłaszcza osoby dotąd nieinteresujące się grami komputerowymi, dosłownie oszalał na ich punkcie. Nawet gdy Wii Sports przestało być sprzedawane jako część pakietu startowego Wii, jego sprzedaż wciąż była niesamowicie wysoka.
8. Tetris - Game Boy
Tetris od czasu swego debiutu w 1984 roku pojawił się w różnej formie na chyba każdej możliwej platformie sprzętowej, ale to wersja wydana w 1989 roku na pierwszą przenośną konsolę Nintendo, Game Boy’a, stała się olbrzymim sukcesem i powodem, dla którego wiele osób decydowało się na zakup handhelda. Zakulisowe próby zdobycia przez Nintendo praw do tego tytułu to fascynująca historia kilku firm próbujących równocześnie i wbrew sobie nawzajem dogadać się z kompletnie nierozumiejącymi idei własności intelektualnej oficjelami radzieckimi. Koniec końców okazało się jednak, że warto było się namęczyć. Japończycy ponownie mieli nosa i doskonale wyczuli, jaka gra powinna stać się twarzą jej nowego dziecka – do dziś to właśnie wersja na Game Boy’a uznawana jest za najlepszy Tetris wszechczasów. Nawet twórca oryginału tak uważa.
7. Halo: Combat Evolved – Xbox
Pierwsza konsola Microsoftu, Xbox, nie zdołała nawiązać równej walki z królującym wówczas PlayStation 2, które było wprawdzie słabsze technologicznie, ale deklasowało całą konkurencję pod względem dostępnych gier. Jednakże, choć japońska konsola rozdawała karty podczas całej partii, Microsoftowi ostał się jeden wyciągnięty z rękawa we właściwym momencie as – Halo: Combat Evolved, który pokazał światu, że na konsole da się zrobić grywalnego FPSa i który był jedną z nielicznych rzeczy, jakie potrafiły wywołać wśród posiadaczy PS2 sporą zazdrość.
6. Gears of War - X360
O ile Halo nie zdołał samodzielnie wygrać dla Microsoftu wojny szóstej generacji konsol, spokojnie można powiedzieć, że w wypadku generacji siódmej udało się to osiągnąć pierwszej części Gears of War. Podczas, gdy pierwsza fala tytułów na wyłączność dedykowanych PlayStation 3 okazywała się wielkim zawodem (Lair) albo jedynie niezłymi grami (Resistance), Xbox 360 dostał pięknego technicznie, brutalnego jak diabli i szalenie wciągającego TPSa, który przez bardzo długi czas w zasadzie nie miał jakiejkolwiek konkurencji i był głównym powodem tego, że w przez pierwsze lata bytności na rynku Xboksy schodziły ze sklepowych półek znacznie częściej niż PeeSy.
5. Metal Gear Solid – PlayStation
W ramach obchodów dwudziestolecia marki PlayStation w Ameryce Północnej, Sony zorganizowało niedawno ankietę, podczas której gracze głosowali na najlepszą grę wydaną na PSXa. Wygrała właśnie pierwsza (lub trzecia, licząc odsłony wydane na konsoli MSX i niemające jeszcze dopisku „Solid”) część kultowego cyklu stworzonego przez Hideo Kojimę. Przygody Solid Snake’a zachwycały grafiką pokazującą możliwości oferowane przez trójwymiarowy świat, niespotykaną dotąd filmowością, rozbudowaną warstwą fabularną i zapadającymi w pamięć starciami z bossami. Jeśli ktoś w roku 1998 jeszcze nie posiadał PSXa, to MGS był bardzo silnym argumentem przemawiającym za tym, by skusił się akurat na „szaraczka”.
4. Pokemon Red & Blue - Game Boy
Do Polski „pokemania” dotarła późno i z nie tak wielkim impetem, ale w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych dzieciaki na całym świecie dostały bardzo konkretnego fioła na punkcie mangowych stworków trzymanych w niewoli i zmuszanych do brutalnych walk. A wszystko to zaczęło się od dwóch bliźniaczo podobnych do siebie jRPGów, wydanych w 1996 roku na przenośną konsolkę Nintendo. Wciągające gry fabularne bardzo szybko otrzymały towarzystwo seriali animowanych, filmów kinowych, kolejnych gier, mang, maskotek i wszelkich innych gadżetów, które wzajemnie napędzały swoją własną sprzedaż, stając się nie tylko biznesowym hitem, ale wręcz fenomenem na miarę kucyków Pony czy Hello Kitty.
3. Super Mario 64 – Nintendo 64
Niemal każda gra mająca w tytule „Mario” zasługuje na miano „system sellera”, ale jeśli już wybierać tylko jednego reprezentanta całej franczyzy, to chyba najbardziej zasługującym na wyróżnienie tytułem jest Super Mario 64. Była to nie tylko jedna z pierwszych (być może nawet pierwsza) w pełni trójwymiarowych platformówek, ale także przez długi czas niedościgniony wzór, jak powinno się tego typu gry robić. Nintendo 64 koniec końców wprawdzie nie poradziło sobie na rynku tak dobrze jak konkurencyjne Playstation, ale nie przegrało też walki z kretesem – a duża w tym zasługa właśnie Mario 64, dla którego miliony graczy kupowało konsolę Nintendo.
2. Final Fantasy VII – PlayStation
Bardzo niewiele brakło, by Final Fantasy VII, zamiast na PlayStation, ukazało się na Nintendo 64 – czynnikiem, który okazał się decydujący, była znacznie większa pojemność dysków CD niż kartridży dedykowanych konsoli Ninny. O tym, jak wiele nieobecność tego jednego tytułu na konsoli Sony mogła namieszać, chyba najlepiej świadczą reakcje tłumów podczas tegorocznych E3 na wieść o tym, że powstaje jego remake. Final Fantasy zawsze było silną marką, ale to właśnie siódma odsłona uczyniła z niej jedną z najważniejszych japońskich serii wszechczasów. Imponująca wizualnie, wypełniona treścią i minigrami, opowiadająca porywającą historię, posiadająca jedną z najbardziej emocjonujących scen w historii gier komputerowych – FFVII nie bez powodów uznawany jest przez wielu za najlepszego ze wszystkich „fajnali”. Jeśli inżynierowie Sony kiedykolwiek rozważali umieszczenie w PSXie czytnika kartridży zamiast odtwarzacza CD, to choćby ze względu na Final Fantasy VII powinni dziękować niebiosom za to, że nie zdecydowali się na taki krok.
1. Grand Theft Auto III – PlayStation 2
GTA od samego początku swego istnienia cieszyło się popularnością, ale dopiero przejście tej serii w trójwymiar sprawiło, że trafiła ona do ścisłej czołówki najlepiej sprzedających się gier w historii. GTAIII, wychodząc najpierw na PlayStation 2, wygrało dla Sony konsolową wojnę. Absolutnie każdy chciał samodzielnie zwiedzić olbrzymie, w pełni otwarte i wypełnione atrakcjami wirtualne miasto Liberty City. Zanim Rockstar North, wówczas znany jeszcze pod nazwą DMA Design, przygotował wersje na PC i Xboksa, całe miliony graczy niemogących czekać kilka miesięcy, zdecydowało się na zakup gry razem z konsolą. O tym, jak ważny był to tytuł chyba najlepiej świadczy to, że generację później Microsoft wydał pięćdziesiąt milionów dolarów za czasową wyłączność na dodatki DLC do kolejnej dużej odsłony serii, Grand Theft Auto IV.